Wczoraj pisano o tym jeszcze w tonie spekulatywnym, dziś to potwierdzona informacja: były szef Młodzieży Wszechpolskiej został wiceministrem cyfryzacji. Mateusz Morawiecki dał kolejny prezent narodowcom – rządową posadę objął poseł znany dotąd z fotografowania się na tle domu ofiar „żołnierzy wyklętych” oraz z pobierania pieniędzy na paliwo, gdy nie ma się prawa jazdy.
28-letni dziś Adam Andruszkiewicz wszedł do Sejmu z listy Kukiz’15. Był „jedynką” w województwie podlaskim. Dziś Paweł Kukiz zapowiada powrót do kariery muzycznej i porzucenie polityki, a nacjonalista, któremu dał szansę wypłynąć, właśnie ją wykorzystuje. Wejście byłego prezesa Młodzieży Wszechpolskiej do rządu to zarazem zaskakujący finał ubiegłorocznej afery, która wybuchła, gdy Facebook usunął szereg nacjonalistycznych profili i wydarzeń, powołując się na obecność zakazanej, nienawistnej symboliki. Ówczesna minister cyfryzacji Anna Streżyńska obiecywała, że narodowcom pomoże, a polscy „obrońcy wolności słowa” będą wspierani przez państwo polskie w sporach z portalem społecznościowym.
Teraz mówienie o wspieraniu to w zasadzie za mało – po prostu w polskim rządzie pojawi się narodowiec w randzie wiceministra, mający w zakresie obowiązków „reprezentowanie obywateli w sporach z Facebookiem”. Ponadto absolwent stosunków międzynarodowych z Grajewa będzie odpowiadał za rozwój sieci 5G, naprawianie cyfryzacyjnych opóźnień wschodniej Polski oraz przekonywanie obywateli do korzystania z usług cyfrowych. Ma też zająć się „naprawą wizerunku resortu”.
W rozwoju kariery Andruszkiewicza nie zaszkodził skandal paliwowy z ubiegłego roku. Poseł nigdy nie wytłumaczył w przekonujący sposób, dlaczego w 2016 r. pobrał z kasy sejmu blisko 40 tys. złotych na paliwo, gdy nie ma prawa jazdy ani własnego samochodu. Bezpardonowe werbalne ataki na liberalną opozycję, w tym nazywanie Tuska „szkodnikiem” i zapowiadanie programu Cela+ dla polityków PO również tylko mu pomagały. W polityce nie przeszkodziło mu wreszcie funkcjonować zdjęcie, na którym „prawdziwy patriota” Andruszkiewicz pozuje na tle domu jednej z rodzin ofiar „Burego”.
Teraz nacjonaliście, który dotąd agresywny był głównie werbalnie, dano do ręki potężne narzędzie. – Przypomnę tylko, że min cyfryzacji ma nieograniczony dostęp do danych osobowych wszystkich obywateli. Będzie można bez problemu ustalić dane tych, którzy np. krytycznie piszą w sieci o nacjonalistach – pisze na Twitterze dziennikarz Aleksander Twardowski.
Przypomnę tylko, że min cyfryzacji ma nieograniczony dostęp do danych osobowych wszystkich obywateli. Będzie można bez problemu ustalić dane tych, którzy np. krytycznie piszą w sieci o nacjonalistach.
Ich nazwiska, adresy, pesele.#Andruszkiewicz— AleksanderTwardowski (@OloCzarny) 30 grudnia 2018
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Tacy ludzie są potrzebni PiS-owi, gdyż wykonają każde zadanie w imię „naprawy panstwa polskiego”
Póki co, nie widzę w tym nic złego. Może artykuł jest słabo zmontowany. Poza tym nie ma nic złego w nacjonalizmie, jeżeli rządzący nie wyprowadzają pieniędzy. A ten Pan Andruszkiewicz powinien zostać rozliczony z tych 40 tysięcy. I wszyscy inni złodzieje I oszuści tak samo.
Ten młodzieniec wykona każde zadanie, złamie prawo by mocodawcom się przypodobać.
Ta „nominacja” świadczy o tym, że PiS nie ma już żadnych „kadr”. Biorą z łapanki.
To że nie mają kadr to akurat nic nowego, o tym wiadomo od dawna. Ale ta „nominacja” to nie tylko efekt braku kadr – nie jest wykluczone, że rękami tego narwańca będą chcieli załatwić część opozycji. Bo Kaczyński lubi załatwiać brudne sprawy cudzymi rękami.
Oni nie biorą z łapanki. PiSdzielce wybierają wzorowych hunwejbinów. Ale nie czerwonych, a brunatnych.