„Rzeczpospolita” opublikowała badanie zlecone przez firmę Turner, właściciela telewizyjnego kanału dziecięcego Boomerang. Wychodzi na to, że już kilkulatki z większych miast są w większości obciążone zbyt wieloma aktywnościami i po prostu „przepracowane”.

Przebadano dzieci w wieku przedszkolnym (od 4 do 7 lat) z pięciu miast (Warszawa, Kraków, Wrocław, Łódź, Poznań). Ponad połowa rodziców, którzy wypełniali ankiety, stwierdzili, że ich dzieci mają w tygodniu od 4 do 7 dodatkowych zajęć (sportowych, artystycznych, językowych) i spotkań z rówieśnikami, a co ósmy rodzic przyznał, że nadprogramowe zajęcia serwuje swoim pociechom w jeszcze większej ilości, bo aż od 8 do 10 godzin. To wszystko obok odrabiania lekcji (w przypadku 6-i 7-latków) i domowych obowiązków. Jedna czwarta dzieci ma około 5 godzin w tygodniu na tzw. umówioną zabawę (play dates).

Psychologowie dziecięcy, do których „Rz” zwróciła się o komentarz, uważają, że to sposób wychowania, który jest postawiony na głowie. Już kilkuletnie dzieci biorą udział w zaprogramowanym przez dorosłych wyścigu i znajdują się pod presją.

–  Już np. czterolatki mają w ręku smartfon czy tablet. Coraz więcej dzieci ma cechy tzw. słabego układu nerwowego. Są rozdrażnione, zdekoncentrowane. Eksperci radzą rodzicom złoty środek: dostosowanie ilości zajęć do możliwości emocjonalnych i predyspozycji kilkulatka – w przeciwnym razie u dzieci powstaną warunki sprzyjające w dorosłym życiu reakcjom depresyjnym – mówi dr Izabela Krauze.

–  Część rodziców jest nadambitna i chce stworzyć ze swoich dzieci Arystotelesów i Britney Spears, czym wyrządza im krzywdę, ponieważ rozwój dziecka musi się odbywać zgodnie z jego naturą, a nie z oczekiwaniami rodziców – dodaje pedagog Mariusz Jędrzejko.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Oglądałem kiedyś film dokumentalny – o „tubylcach” w lesie Amazońskim. Było to tak: szło kilka drużyn na polowanie. Jedna wróciła ze zdobyczą. Co zrobili? Wydzielili zdobycz na kilka rodzin PO RÓWNO, zupełnie jak Marks przykazał. Chory kapitalizm – jeden wszystko, reszta nic, nie istniał dla plemion pierwotnych. Człowiek wychował się w społeczeństwie egalitarnym i to jeszcze z decyzjami politycznymi podejmowanymi demokratycznie na wiecach. W takich warunkach człowiek współczesny ewoluował, cywilizacja zachodu, zwana także łacińska, to niewielki fragment naszej historii, zwykły błąd, przerost rozwoju technologicznego, nad rozwojem społecznym. Chore społeczeństwo oparte o kosmiczne nierówności społeczne.
    Teraz wracając do dzieci i programu o „tubylcach”. Jak wyglądała konkurencyjność, między dzieciakami, które się tam kręciły? Najprościej mówiąc, między nimi nie było żadnej konkurencji! „Bratem”, „Siostrą” nazywałeś tego, który faktycznie twoim bratem / siostrą nie był. I teraz jacyś geniusze współcześnie uważają, że dzieci potrzebują więcej konkurencji? Szaleństwo.
    Podsumowując. Chory system, wystarczająco chory, by kiedyś młodzi walnęli w stół i powiedzieli głośno: NIE!

  2. Lanserskie zajęcia dodatkowe, a potem płacz i lament, że szkoła „katuje”, bo „nie ma czasu” na pracę domową xD

  3. Opowiadajcie takie dyrdymały Japończykom… albo jeszcze lepiej Chińczykom…
    Przyjrzyjcie się fotkom przedstawiającym laureatów Nagrody Nobla w naukach stosowanych. Skośnoocy – wiodą prym!
    W Japonii wstępna edukacja zaczyna się w wieku 4 lat…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…