Śmierć 67-letniej kobiety z wioski w regionie Kambia przerwała ostrożną radość mieszkańców Sierra Leone – niecałe dwa tygodnie świętowano opuszczenie szpitala przez ostatnią pacjentkę, wyleczoną z eboli. Niestety, nadzieje okazały się płonne.
Kobieta, która zmarła w piątek, była z całą pewnością chora na ebolę – potwierdziły to badania pośmiertne. Nie była leczona; władze w ogóle nie wiedziały o tym, że w Kambii znajduje się nowe ognisko choroby. Wioska, w której mieszkała, została objęta kwarantanną. Pod ścisłą obserwacją znajduje się 970 osób, które miały kontakt z ofiarą – kobieta pracowała w sklepie spożywczym, co stwarza szczególnie wysokie zagrożenie. Na szczęście zarażenie się ebolą nie jest takie łatwe – potrzebny jest kontakt z wydzielinami osoby chorej, wirus nie przenosi się drogą kropelkową. Do zakażeń zwykle dochodzi albo poprzez stosunek seksualny albo przez kontakt z krwią lub odchodami chorych na gorączkę krwotoczną.
24 sierpnia w Makeni, mieście w środkowej części Sierra Leone, szpital opuszczała ostatnia leczona na ebolę pacjentka. Z tej okazji przed placówką wyłożono czerwony dywan, na uroczystości obecne były władze kraju, media i setki ludzi, świętujących z powodu spodziewanego zakończenia się pandemii, na którą w ciągu ostatniego roku i 9 miesięcy zachorowało w Sierra Leone ponad 13 tys. ludzi, z czego prawie 4 tys. zmarły. Niestety, radość mieszkańców jednego z najbiedniejszych na świecie krajów nie trwała długo.
Pandemia wciąż nie minęła też w sąsiadującej z Sierra Leone Gwinei, gdzie odnotowano znacznie wyższą umieralność – z 3,8 tys. odnotowanych przypadków aż 2,5 tys. zakończyło się śmiercią chorych. Najbardziej krwawe żniwo ebola zebrała jednak w Liberii, gdzie zmarło prawie 5 tys. osób – tam ogłoszono już jednak oficjalne zakończenie epidemii. W sumie szalejąca w Zachodniej Afryce pandemia pochłonęła ponad 11 tys. ofiar, nie licząc osób, które zmarły w wyniku innych chorób, a które obawiały się korzystania z opieki medycznej ze względu na wysokie prawdopodobieństwo zakażenia ebolą – szacuje się, że liczba ofiar popularnej i dającej się łatwo leczyć ambulatoryjnie malarii w Gwinei znacznie przekroczyła liczbę ofiar eboli.
Światowa Organizacja Zdrowia, która z początku zawiodła, nie ogłosiła na czas stanu wyjątkowego i nie zrobiła wiele, żeby ocalić tysiące mieszkańców Afryki Zachodniej, nadrobiła straty i w rekordowo krótkim czasie i wyjątkowo trudnych warunkach opracowała szczepionkę, chroniącą przed ebolą, która na razie jest jednak w fazie testów.
Odnotowanie kolejnego przypadku gorączki krwotocznej zbiegło się z początkiem roku szkolnego, jednak ze względu na kwarantannę szkoły prawdopodobnie zostaną zamknięte. Od początku pandemii w sumie dzieci straciły 8 miesięcy edukacji.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…