Kiedy agresywni mężczyźni rzucali się z pięściami na uczestników białostockiego Marszu Równości, kler składał im wylewne podziękowania. Parafia im. Świętej Jadwigi Królowej wydała cotygodniową odezwę do wiernych, w której składa „wyrazy uznania” tym, którzy chronili miasto przed „demoralizacją”.
Liczba osób, które uczestnicząc w sobotnim Marszu Równości odniosły obrażenia na skutek ataków tzw. „obrońców normalnej rodziny” przekroczyła już pół setki. Krwawiące rany po uderzeniach kamieniem, siniaki po duszeniu, śliwy pod oczami, powyrywane włosy, poparzenia na skutek kontaktu z żrącymi substancjami, liczne obtarcia – tak pokojową demonstracje przywitali homofobiczne nastawieni radykałowie z Białegostoku.
Każdy normalny obywatel na widok takich obrazków i czytając podobne wieści wyraża solidarność z zaatakowanymi i potępia agresorów. Miejscowy kler uznał jednak za stosowne ukłonić się sprawcom drastycznych zajść.
„Jako kapłani posługujący w naszej parafii, składamy wyrazy uznania i podziękowania tym wszystkim, którzy w ostatnim czasie, w jakikolwiek sposób włączyli się w obronę wartości chrześcijańskich i ogólnoludzkich, chroniąc nasze miasto, zwłaszcza dzieci i młodzież przed planową demoralizacją i deprawacją. Niech wam Bóg wynagrodzi i błogosławi wszelkie dalsze dobre poczynania” – napisali księża od Świętej Jadwigi Królowej do swoich parafian.
Białostocki kler podburzał społeczeństwo przeciwko Marszowi Równości już od kilku tygodni. Arcybiskup metropolita podlaski Tadeusz Wojda wzywał do czynnego wyrażenia sprzeciwu, powołując się na autorytety polskiego Kościoła.
– Powtarzamy za kardynałem Stefanem Wyszyńskim 'Non possumus’ – nie możemy się na to zgodzić! Nie możemy pozwolić, aby wyśmiewano wartości dla nas najświętsze i bezkarnie obrażano nasze uczucia religijne – mówił w orędziu 7 lipca.
Ponadto, w podlaskich parafiach zachęcano do wzięcia udziału w inicjatywach nagłaśniających nieprawdziwe informacje na temat osób LGBT.
Jak pokazał wczorajszy dzień, duchowieństwo może sobie pogratulować wykonania planu.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
„Nie darmo „Bury” „wojował” w tych okolicach.”
To jest wyjątkowo prostackie i spotwarzające mieszkańców białostocczyzny pomówienie! Rajs nie wywodził się stąd i nie wychował, nie czerpał stąd sił i środków do swojej „walki”. Terroryzował i zabijał prawosławnych, jak katolików. Był zupakiem w polskim wojsku stacjonującym przed wojną w tych rejonach, stąd późniejsze kontakty.
Ma tyle wspólnego z Białymstokiem, co ONRowcy marschieren w Hajnówce na jego cześć.
To ciekawe czemu akurat tam? To się nazywa powinowactwem duchowym. Jak i marsche OBRu.
Dlaczego tam? Jeden powód podałem. Są i inne: większy zamęt na tych terenach (UPA), antyradziecka propaganda (która wśród zupaków zrobiła swoje), prawosławni (utożsamiani z „bolszewikami”) i tak dalej, i tym podobnie.
Katolicyzm był czynnikiem sprawczym wprost w przypadku Żydów. Jest w przypadku gejów. Odniesienie ahistoryczne do żołdaków przeklętych jest bezsensowne, uwłaczające pamięci pomordowanych przez Rajsa i innych oraz w istocie idące na rękę prawackiej propagandzie.
Do tego dochodzi jeszcze kolonialna polityka władz 2RP, wstrząsająco opisana np. w artykule dr Pawła Boreckiego „Hańba i wstyd – jak w II RP burzono prawosławne cerkwie”. Artykuł jest chyba jeszcze dostępny w Internecie.
Dlatego zupaki w rodzaju Rajsa hasali sobie po tych terenach. Bez żadnego poparcia ze strony miejscowych, działając li i jedynie terrorem.
Katolicka miłość bliźniego.
Nie darmo „Bury” „wojował” w tych okolicach.