Trzydziestoczteroletni mężczyzna we Włoszech stanie przed sądem z zarzutem popełnienia zbrodni morderstwa na własnym ojcu. Tak się kończą myśliwych zabawy z bronią.
Do tragedii doszło w trakcie polowania w górach Alburni w okolicach Salerno na południu Włoch. Włoskie media podają, że obaj mężczyźni znajdowali się na terenach, na których w tym sezonie obowiązuje zakaz prowadzenia odstrzału zwierzyny.
W trakcie polowania, w pewnym momencie mężczyźni maszerowali oddzielnie. Jeden z nich prowadził psy tropiące. Gdy zaczęły szczekać zdezorientowany myśliwy zaczął strzelać do poruszającej się w oddali sylwetki. Był przekonany, że jest to dzika świnia. Tymczasem ofiarą okazał się jego 55-letni ojciec – Martino Gaudioso.
Gdy młody myśliwy zorientował się, iż doszło do fatalnej pomyłki natychmiast wezwał pomoc, jednak na reanimację było już za późno.
Na miejsce przybyła policja, która zatrzymała 34-latka i skonfiskowała jego broń. Przekazała go prokuraturze z podejrzeniem popełnienia niezamierzonego morderstwa oraz kłusownictwa. Sezon polowań na obszarze, po którym poruszali się obaj mężczyźni zaczyna się dopiero w październiku.
Kolejny tragiczny dowód na słuszność podnoszonego przez obrońców praw zwierząt postulatu wprowadzania całkowitego zakazu polowań.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Zakazać rekreacyjnych polowań i będzie po sprawie. Dopuścić jedynie w razie wyższej konieczności – np. redukcji nadmiernej populacji.
I co? kogo w takim razie wyślemy na te polowania? Wojsko? Z ich uzbrojeniem przeznaczonym do strzelania ,,gdzie wzrok nie sięga”? Dopiero będzie zabawnie!
A może obciążymy państwo dodatkowo koniecznością utrzymywania magazynów broni myśliwskiej wraz z amunicją i szkolenia armii na ,,wszelki wypadek” (podobno z tego samego powodu to i ksiądz jaja nosi).
Sztuczne utrzymywanie braku większych drapieżników i nadmiaru pozostałych zwierząt (także poprzez dokarmianie) stało się wymówką dla sadystycznej rozrywki polowania. Natura potrafi regulować się sama i do tego należy dążyć.
„I co? kogo w takim razie wyślemy na te polowania?”
Posiłki zawsze się znajdą, jeśli tylko będzie kasa.
Bojanek próbuje Piotrusia-Pana w głupocie doścignąć (a także komentach pod tezę). Po pierwsze – wypadki na polowaniach (tak jak w lotnictwie, górnictwie, hutnictwie czy na kolei) były, są i będą!
O ruchu drogowym wspomniał wcześniej komentujący.
Wyciąganie z wypadku tak daleko idącego wniosku aby zakazać polowań – to tak jakby chcieć chłostać ocean bo statek był zatopił, i to z pasażerami na pokładzie! Szczyt głupoty godzien Kaliguli.
A tak na marginesie. Bojanek wędruje sobie po okolicach innych niż wielkomiejskie centrum? I zwróciło niebożątko uwagę na to, że ilość zajęcy, kuropatw, bażantów wzrasta nam lawinowo? Również zwierzyny płowej (pomimo myśliwych i ich polowań). To może Bojanek w swej łepetynie spróbuje sobie poukładać:
Powierzchnię lasów i pól (która spada),
Liczbę zwierzyny która rośnie.
I wyciągnie z tego wnioski – gdzie ta zwierzyna się podzieje, kiedy nastąpi nasycenie ekosystemu?
Czy aby przypadkiem na drogi i do miast się nie przeprowadzi?
To zjawisko obserwuję na przykładzie ptactwa. Ilość krukowatych bytujących w mojej mieścinie wzrosła co najmniej dwukrotnie od ub wieku! Nie wspominając o drobnicy, szpakach, sikorach, czyżykach, gołębiach czy srokach.
I tu postawię pytanie.
CO W MIEJSCE POLOWAŃ?
Bo równowagę mus zachować, a człowiek drapieżniki wybił (dbając o swoje interesy) lasy wyciął, wszędzie ziemię uprawia by głodnym nie być, domy buduje jak szalony zajmując coraz większą przestrzeń… nawet dziką zwierzynę leczy z chorób i dokarmia, a ta się mnoży…
Jak utrzymać równowagę nie powodując zagrożeń dla ludzi (np na skutek łosio-wędrownictwa po drogach – co w najbliższej przyszłości stanie się zmorą na drogach).
Jeden facet zastrzelił drugiego i z tego powodu wielkie halo. U nas na drogach jest masakra, a więc co, zabronić używania samochodów?