Po historycznej, ponad milionowej manifestacji w Santiago de Chile, neoliberalny i prawicowy prezydent Sebastian Piñera, uświadamiając sobie, że ma do czynienia z potężnym gniewem społecznym, którego nie zdoła stłumić nawet za pomocą wojska, zmienił radykalnie swoją retorykę. Nie mówi już o wojnie, tylko zapewnia, że nareszcie dostrzegł problemy, które teraz pragnie rozwiązać. Zbuntowani Chilijczycy zgodnie uważają jednak, że nie ma w tych słowach ani krzty autentyczności, a wszelkie pozorowane działania, które teraz podejmuje, służą jedynie zachowaniu swojej pozycji i utrzymaniu statusu quo.
W nocy z niedzieli na poniedziałek Piñera zniósł stan wyjątkowy, który obowiązywał niemal w całym Chile, godzinę policyjną oraz wycofał wojsko z ulic. Dokonał też rekonstrukcji rządu, wymieniając ośmiu ministrów.
Mimo tych działań masowe protesty nie ustały ani nie straciły na sile – w poniedziałek w wielu miastach wybuchły gwałtowne zamieszki, studenci i uczniowie na nowo zaczęli okupować stacje metra, a ludzie masowo omijają bramki nie uiszczając opłaty za podróż. To odpowiedź na słowa prezydenta, który twierdzi, że jego działania przywrócą normalne funkcjonowanie kraju. Chilijczycy wykpili jego optymizm i wyszli z hasłami “20 ofiar śmiertelnych – to nie jest normalność”, “Prezydent przestępca – to nie jest normalność”, “To się nie skończyło – jeszcze nic nie wygraliśmy”. Nowa rzeczniczka rządu już zdążyła skarcić Chilijczyków, że kolejna fala protestów nie przypomina sobotniego pokojowego marszu.
Społeczeństwo jednak nie ma zamiaru przyjmować od rządu łamiącego prawa człowieka wytycznych co do prawidłowego manifestowania. Gdy więc jedni demonstrują całkowicie pokojowo, inni ścierają się z policją, stawiają barykady. Mają miejsca także liczne uliczne wydarzenia artystyczne, czołowi piosenkarze i piosenkarki nagrywają zaktualizowane wersje protest songów czasów dyktatury. Popularnością cieszy się zwłaszcza sztandarowa pieśń zamordowanego przez juntę wojskową Victora Jary – El derecho de vivir en paz (Prawo do życia w pokoju).
Państwo, choć na razie bez pomocy wojska, kontynuuje brutalną politykę represji. W mieście Iquique policja wkroczyła do domu jednego z liderów ruchu studenckiego w celu aresztowania. Pod komisariatem natychmiast zaczęli gromadzić się manifestanci żądając uwolnienia zatrzymanego oraz pozostałych aresztowanych w tym czasie studentów.
Przedstawiciele Komisji ds. Praw Człowieka ONZ mimo zapowiedzi nie wylądowali w Chile w poniedziałek. Termin wizyty został przeniesiony na “najbliższe dni”. Celem komisji jest zbadanie licznych doniesień dotyczących łamania praw człowieka przez chilijskie służby mundurowe w ostatnich dniach: tortury, przemoc seksualna, “zniknięcia” osób, morderstwa, nadużywanie broni palnej.
We wtorek odbył się kolejny gigantyczny marsz w stolicy Chile. Nieustannie protestują także miasta i miasteczka w całym kraju. Pracownicy portowi wezwali do strajku generalnego w najbliższą środę.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…