Ostatni miesiąc, poza znaną kwestią sądową i historiami, gdzie natężenie służb specjalnych na metr kwadratowy przyprawiała nas o zawrót głowy, dał nam też zalążek debaty na temat węgla i górników. Okazją do niej był spór śląskich związków zawodowych z rządem, dotyczący podwyżek pensji, zwożenia węgla z zagranicy oraz planowanego zamykania kopalń.
Skoro chodziło o konflikt pracowniczy, nie mogło obyć się bez fali mieszczańskiego hejtu, który za swój cel obrał samych górników jako ludzi i pracowników, jak również zasadność ich pracy. Zwykle tacy komentatorzy zaczynali od politycznej orientacji związków zawodowych, ich niedawnej współpracy z Prawem i Sprawiedliwością, czasem czepiali się ogólnej maryjnej otoczki, ale w końcu docierali do sedna: rzekomych wielkich, rozdmuchanych przywilejów górniczych, które sprawiają, że branża górnicza żyje niczym pączki w maśle i tylko czeka, w międzyczasie nic nie robiąc, na to, by zdobyć kolejny przywilej, kolejną podwyżkę. Ot, taki zawód!
Następnie mowa była o tym, że kopalnie to w ogóle powinny już jutro zniknąć, przecież już za naszym progiem ma miejsce katastrofa klimatyczna. Po co one jeszcze stoją?! Pewnie tylko dlatego, że górnicy trzymają wszystkich w szachu i nie pozwalają na racjonalną i głęboko przemyślaną politykę prosto z Warszawy. Tam już mądre głowy wiedzą: trzeba zamknąć kopalnie, wszystkim powiedzieć do widzenia i przy okazji wręczyć kilka pensji, by górnicy założyli własne biznesy. Nazajutrz na Śląsku byłaby nasza mała dolina krzemowa, oczywiście tylko wtedy, gdy wszyscy byliby pracowici i zaradni.
Przyjrzyjmy się wszystkim tym sprawom po kolei.
Tak, ludzie z sercem po lewej stronie mogą być rozczarowani orientacją polityczną górniczych związków zawodowych. Ale muszą wiedzieć, że ona nie wzięła się znikąd. Kto ich wspierał, kto chodził na ich demonstracje, czy pisał o ich strajkach w mainstreamie przez ostatnie dziesięć, dwadzieścia lat? Jakie siły pozwoliły im na zdobycie poczucia politycznej podmiotowości, poczucia, że są one reprezentowane i słuchane, lub też przynajmniej brane pod uwagę w politycznej grze mającej miejsce w Warszawie na Wiejskiej? Znamy odpowiedzi.
Ważne jest jednak to, że obecna władza zaciągnęła przy okazji dojścia do władzy u tych związków dług za to, że ją zdobyła. Strzelanie gumowymi kulami do górników pod siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej w znacznej mierze doprowadziło PiS do władzy, tak samo jak obietnice wspierania górników. Nikt nie mówił wtedy wprost do górników, tylko nasza solidarnościowa prawica. Choć dokładniej byłoby powiedzieć, że liberałowie też mówili do nich wprost, lecz był to język gumowych pał i kul.
Żeby ta orientacja polityczna górników się zmieniła, potrzebne są akcje bezpośrednie, wspieranie tej grupy i wychodzenie jej naprzeciw. Rozmowy i dialog, dyskusje, wymiana doświadczenia. Tylko tyle i aż tyle.
Owe straszne przywileje górnicze również nie wzięły się znikąd. Są one efektem wieloletnich walk pracowniczych w tym segmencie gospodarki. Cała Polska, wszystkie media trąbią co roku o tym, ilu górników zginęło w Wujku, czy na innej demonstracji wymierzonej w autorytarny aparat naszego poprzedniego ustroju. Kto chce, dogrzebie się również do starszej historii ich walk. Podobnie jest w dzień rocznic katastrof górniczych, wspominamy tych ludzi i tragedie ich rodzin. Na ich solidarności wyrasta potężna siła sprawcza górniczych związków zawodowych, zdolnych walczyć o podwyżki i uprawnienia.
Mało kto z nas może liczyć na wsparcie związku zawodowego, najbliższych sąsiadów, współpracowników, społeczności. A to wsparcie posiadają górnicy i ich małe społeczności. I to dzięki wspólnemu wysiłkowi tych starych, lecz jeszcze trzymających się, choć niektórzy już mówią, że ledwo, trybów wspólnotowej machiny górniczy zawód ma tę pozycję, jaką ma. Zamiast atakować, powinniśmy dążyć do tego, by sami mieć takie zaplecze. Takie społeczności są przecież zalążkami, nawet ze swoimi licznymi wadami, nowego, lepszego, solidarnego świata. A drogą do niego jest tylko praca, praca i jeszcze raz praca, związkowa, polityczna, społeczna.
A katastrofa klimatyczna? Owszem, ma miejsce i tak, jednym z jej powodów jest wydobycie węgla i opieranie na nim infrastruktury energetycznej. Lecz zmiana tej infrastruktury nie nadejdzie z dnia na dzień. Pomysłu na tę zmianę nie ma nikt. Możemy rzucać datami odejścia od węgla, prześcigać się w tym i mówić o tym, jak bardzo jest ona nam potrzebna. Lecz prócz sygnalizowania problemu nie daje to nam nic. Jedyna zmiana, jaka jest możliwa, to wykorzystanie dotychczasowej infrastruktury i jej składnika ludzkiego oraz społecznego do zielonej transformacji. O tym, że kopalnie mogą się jeszcze przydać, mówią tacy górnicy jak Andrzej Chwiluk. Terytorium kopalni jest miejscem, w którym może powstać elektrownia szczytowo-pompowa, ferma fotowoltaiczna, fabryka części niezbędnych do budowy zielonej infrastruktury itd. To jest konkretna propozycja dalszej drogi. Nie wydanie kilku, kilkunastu pensji górnikom na raz, a potem pozostawienie ich na pastwę losu. Co mieliby oni zrobić z tym pieniędzmi? W krajobrazie gospodarczym, w którym przez lata królowała kopalnia, nie powstanie ni stąd ni zowąd zagłębie małych przedsiębiorstw. Tylko państwo ma siły organizacyjne i budżetowe do podjęcia się takiego przedsięwzięcia. Jednorazowa wypłata co najwyżej mogłaby się przydać do wyprowadzki, a nie do poważnej rekonfiguracji społeczno-gospodarczej górniczych regionów.
Lewica mogłaby, łącząc kropki, stworzyć poważny program dla Śląska i wyjść z nim do wszystkich zainteresowanych. Wszyscy wiedzą przecież, że podpisane porozumienie górników z rządem jest tylko i wyłącznie przesuwaniem kryzysu w czasie. Czas węgla się skończył, ale coś musi wejść na jego miejsce. O tym rozmawiajmy i uczmy się od górników stanowczej walki o swoje prawa, zamiast ziać ogniem w internecie i podburzać jednych przeciw drugim.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Całe górnictwo trza wyrzucić na śmietnik historii na korzyść gazownictwa. Oczywiście gazu z wungla.
A górnicy niech się odczepią od społeczności, które ich nie chcą. W Imielinie przyjezdni bojówkarze zaatakowali lokalną społeczność, która nie życzy sobie nowej kopalni w pobliżu.
A kto podpuścił tę lokalną społeczność? Czy aby nie tobie podobni nawiedzeńcy? I właśnie dzięki eko-idiotom, z których wiatrak robi uczeń gimnazjum (w zakresie wiedzy z biologii zwierza i roślin), nie mamy nowych, efektywnych, kopalń, a stare wyeksploatowane z wielokilometrowymi dojazdami z podszybia na ścianę – z założenia są droższe, skoro z 6-godzinnej szychty efektywne wydobycie trwa 4,5 godziny. Usłyszę zaraz ,,zbudujcie nowe szyby”, przepraszam, a ,,lokalne społeczności” nakręcane przez 30 lat eko-propagandą (bo z wiedzą to toto nie ma wiele wspólnego) nie będą rozrabiać?
Wcześniej strasząc Czarnobylem zniszczyliście projekt EJ w Żarnowcu, dziś mamy wojnę z powodu zbyt dużego udziału węgla w miksie energetycznym. Dziś trzeba ponosić konsekwencje działań wcześniejszych – kontynuujecie działania tych wcześniejszych – to weźcie również na garba ich winy, które leżą u podstaw dzisiejszych problemów.
Kiedyś już to tutaj pisałem, ale powtórzę raz jeszcze. Średnia cena tony węgla w portach ARA oscyluje wokół 55 USD/t, gdy koszt wydobycia analogicznej ilości surowca w wielu śląskich kopalniach grubo przekracza 400 zł, czyli… ponad 100 USD i to bez dodatków w postaci zysku i transportu. Węgiel zalegający płytko pod ziemią jest tańszy nawet, gdy wydobywa go droga Australia czy USA. Problem w tym, że politykom brakuje jaj, a straty górniczej kasty przerzucane są m.in. na dołujące za rządów PiS spółki energetyczne i nieliczne rentowne kopalnie. No bo przecież biedaczyska z najlepiej opłacanej branży w polskiej gospodarce są przyspawane do swoich stołków :)
Od kiedy to sprowadzamy wszystko do pieniędzy? A gdzie interes społeczny, gdzie niezależność energetyczna?
Niezależność energetyczną prezentowały USA, które wolały ropę i gaz sprowadzać niż zużywać własne cenne zasoby. To w odpowiedzi na odpowiedź.
@Mariusz W., interesem społecznym ani niezależnością energetyczną nie jest stan, w którym przekłada się interes kolejnej „nadzwyczajnej kasty” nad potrzeby całego społeczeństwa. Korzystając z drogiego polskiego węgla o wyjątkowo niskiej jakości przyczyniamy się m.in. do jeszcze szybszego tempa wzrostu cen energii elektrycznej, który szczególnie mocno daje się we znaki kosumentom znacznie biedniejszym od górniczych roszczeniowcow, a ponadto wielu straciło przez niego pracę i jedyne źródło dochodu. Co więcej, w ub. roku ceny energii importowanej z zagranicy były niższe (!) od wytwarzanej na miejscu, co stawia polską energetykę (obciążoną przez PiS stratami górnictwa) w fatalnym położeniu. Czy górnicy wstawiają się za tymi, którzy są poszkodowani sponsorowaniem ich księżycowych zachcianek i proponują pomoc? Ależ skąd! Górnicze roszczenia nie różnią się niczym od np. biadolenia janusza handlu, u którego półki uginają się od towarów, a ludzie głosują portfelem, kiedy on płacze, że nie kupi kolejnego mercedesa.
Towarzysz Fauxpas dalej ze swoją gospodarką globalistyczną.
Na ogólnoświatowym handlu na pewno nie zyskała amerykańska klasa robotnicza, ba, coraz ciężej tam nawet o klasie robotniczej mówić.. Obecne Detroit to sukces?
Lepiej jest utrzymywać produkcje i wysokie pensje na swoim rodzimym terytorium, niż importować. Pozycja klasy robotniczej i średniej była lepiej za keynesizmu, niż jest teraz za neo-liberalizmu. Wzrost gospodarczy był lepszy w układzie powojennym, niż jest teraz za globalizmu. Tak wyglądają zachodnie statystyki i to wszędzie!
@Adrian, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :)
Jeśli zarabia się tyle, co przeciętny górnik (17,6k zł brutto w 12.2019 – więcej niż średnia roczna w gospodarce RFN!), to można dalej stawiać roszczenia i nie zauważać ich wpływu na gospodarkę i społeczeństwo oraz ignorować wnioski z raportów NIK (wzrost płac i zatrudnienia pomimo spadku wydobycia). Jednak w interesie zwykłego Kowalskiego, a także pozostałych sektorów gospodarki, jest dostęp do taniej energii, która w olbrzymim stopniu kształtuje poziom cen i rentowność przemysłu. Czy zatem uważasz, że elektrownia jądrowa nie powinna powstać, bo straci na tym kasta górnicza? Uran sprowadza się przecież z Rosji, Kazachstanu albo Nigru. W obecnej sytuacji to oczywiście mrzonki, więc pozostaje nam poszukiwanie najtańszego węgla o najlepszych parametrach, aby ograniczyć (i tak wysokie) koszty produkcji energii elektrycznej. Co zrobi kasta górnicza, kiedy spółki energetyczne zaczną bankrutować (w ciągu 4 lat rządów PiS straciły już średnio 40% wartości), a przemysł zacznie masowo zwalniać w wyniku zbyt wysokich cen energii? Oczywiście nic oprócz wysuwania jeszcze bardziej księżycowych żądań. Dlatego warto spojrzeć na ten problem z perspektywy szerszej niż górnicza. Zadaniem rządu centralnego nie jest dogadzanie poszczególnym grupom, lecz osiąganie trudnych kompromisów nawet, jeśli ktoś na tym straci. Z tego powodu władza zatroskana o interes narodowy powinna natychmiast wydzielić rentowne kopalnie i pozwolić im się rozwijać, a jadące na stratach zamknąć albo wystawić na sprzedaż z nadzieją, że znajdzie się jakiś chętny jeleń. Inaczej przepłacimy to biedą, bo górnikom „się należy”.
Rezygnowanie z własnej niezależności energetycznej, wywalanie ludzi na bezrobocie po to by importować tańszy węgiel? Bzdura.
„dostęp do taniej energii, która w olbrzymim stopniu kształtuje poziom cen i rentowność przemysłu”
w interesie przemysłowców jest by ludzie mieli pieniądze by kupować ich towary. Wywalaniem ludzi na bezrobocie nie zwiększy się popytu.
Dodatkowo, czy w interesie przemysłowców jest to by potraktować ich tak jak proponujesz? Otwieramy granice i import na maksa? Nie dadzą rady konkurować z tanią siłą roboczą. To globalizm załatwił przemysłowców! U nas jak i na zachodzie. W interesie przemysłowców jest protekcjonizm!
„spółki energetyczne zaczną bankrutować”
i tak je znacjonalizujemy. Podmioty uspołecznione można ciągnąć nawet jeśli przynoszą straty. Ma to negatywne skutki na całym społeczeństwie, aczkolwiek może być konieczne by dokonać transformacji na odnawialne źródła energii, czy energię atomową. Gospodarka uspołeczniona / planowana jest tutaj kluczem, by nikt w tyle nie został
Górnicy ostatecznie przywitali tą młodą dziewczynę – Gretę, więc mają przynajmniej jakąś gotowość do zmian. Ale, żeby rozwalić całe lokalne społeczności w imię globalistycznego niekontrolowanego rynku? Tak zrobiliśmy i nie mamy teraz wystarczającej dzietności by zagwarantować zastępowalność pokoleń. Dalsze rozwalanie lokalnych społeczności w kraju zapaści demograficznej? Absurd!
Wiele się pan o specjalnych kastach rozpisuje, ale czy największą i to jednoosobową kastą, nie jest pański idol – Kim Dzong Un? Takich pan akceptuje, a górnicy, którzy nawet porównywalnej władzy nie mają to ma być jakieś wielkie zło? Jak sąsiad ma choć trochę lepiej (wg pana) to coś mocno pana w oczy kuje – takiego rolnika, nauczyciela, rzemieślnika czy górnika trzeba zgnoić i w tym gnojeniu zapędził się pan aż do Korwinizmu, z pochwałą dla globalistycznego, niekontrolowanego rynku. Wchodzi pan tu i rzuca błotem ile wlezie, bez jakiegokolwiek rozmysłu, kto może poprzeć budowę nowego społeczeństwa socjalistycznego. Nawrzucał pan na tyle grup zawodowych, że poparcie dla pańskiego komunizmu dalej będzie stać na poziomie 0.0001 %. Ale przynajmniej sąsiad błotem dostał.
Rożnica między sąsiadem jest taka, że sąsiad jest blisko, a Kim i jego wataha będą daleko. Ale oni dadzą o sobie znać – rozhuśtają nierówności społeczne jak Stalin po wprowadzeniu ruchu stachanowskiego. Albo wprowadzą system represji politycznych, bo kto ich powstrzyma?
Ale przynajmniej sąsiada dojadą… więc dla pana to wszystko jest akceptowalne.
———————
P.S. jak coś mam pana korwinistyczne bzdury pozapisywane!
@Adrian
„Rezygnowanie z własnej niezależności energetycznej, wywalanie ludzi na bezrobocie po to by importować tańszy węgiel? Bzdura.”
Niezależność energetyczna równa się możliwości zaspokojenia potrzeb energetycznych, a nie pozyskiwania jej z rodzimych kopalin. Idąc tym tropem trzeba by uznać, że np. Francja będąc potężnym eksporterem netto energii elektrycznej, jest niemal całkowicie „zależna”, bo importuje uran z Nigru, gdy „niezależna” Polska musi stale kupować prąd za granicą. Między innymi w „zależnej” Szwecji, bez której atomówek Pomorze byłoby krainą ciemności.
„w interesie przemysłowców jest by ludzie mieli pieniądze by kupować ich towary.”
Ależ oczywiście! Tylko rzecz w tym, że w normalnej gospodarce pieniądze biorą się z pracy. Jeśli praca górnika nie tworzy czegoś, co pozwala zarobić, i nie zalicza się do wyjętych z kryterium opłacalności usług publicznych, to oznacza tylko tyle, że jest sponsorowanym przez podatników hobby. Więc komu i dlaczego proponujesz zabrać, by górnicy mogli dalej uprawiać swoje hobby za grubą kasę? Problem w tym, że ich zarobki NIE WYNIKAJĄ ze sprawiedliwego podziału wartości dodanej, która poza nielicznymi wyjątkami, po prostu nie istnieje. Gdyby kopalnie notowały imponujące zyski, to nikt by się nie czepiał, że domagają się podwyżek, 14- i 15-stek, bo mieliby do tego uzasadnione prawo.
„Otwieramy granice i import na maksa? Nie dadzą rady konkurować z tanią siłą roboczą.”
W przypadku górnictwa to jest czysta demagogia, bo koszty wydobycia determinowane są głównie przez geologię.
„i tak je znacjonalizujemy. Podmioty uspołecznione można ciągnąć nawet jeśli przynoszą straty. ”
Spółki energetyczne są państwowe. Patologiczna konsolidacja energetyki z górnictwem wychodzi bokiem tej pierwszej. Zorientowani na rynku energii wiedzą, że zagraniczne koncerny energetyczne tylko zacierają ręce na uległość rządu wobec górników (zwłaszcza obietnice kupna drogiego węgla do elektrowni). Oznacza to zabetonowanie bardzo wysokich cen energii na polskim rynku, a tym samym… zwiększoną opłacalność eksportu do Polski. Wspominałem już, że w ub. roku każda importowana MWh była tańsza od wytwarzanej w kraju, a kontynuacja tej polityki jedynie pogłębi różnice. Górnicy mogą być dumni z postępującego zatapiania energetyki w imię obcych interesów! Wszak oni się wyżywią, inni nie muszą.
„Więc komu i dlaczego proponujesz zabrać, by górnicy mogli dalej uprawiać swoje hobby za grubą kasę?”
Przecież to kolejny koriwnizm, liberalizm! I ja muszę tłumaczyć takie rzeczy komuś, kto ostatecznie sam siebie musiałby określić jako komunistę?
Ale pozwól, ze odpowiem:
NIKOMU!
bo górnictwo finansuje się same. Rentowne kopalnie nadrobią za te nierentowne
i jeszcze zostanie na wpływy do budżetu…
> Niezależność energetyczna równa się możliwości zaspokojenia potrzeb energetycznych, a nie pozyskiwania jej z rodzimych kopalin.
Hę? Niezależność jest wtedy, kiedy jesteś najbardziej samowystarczalny, a nie kiedy masz możliwość zaspokojenia potrzeb.
> Jeśli zarabia się tyle, co przeciętny górnik […].
Przytaczanie średniej nie jest żadnym argumentem.
> Jednak w interesie zwykłego Kowalskiego, a także pozostałych sektorów gospodarki, jest dostęp do taniej energii, która w olbrzymim stopniu kształtuje poziom cen i rentowność przemysłu.
Co za bzdura. Korzyści gospodarcze i społeczne istnienia górnictwa mogą być większe i niwelować mniej gotówki w portfelu zwykłego Kowalskiego. Interes zwykłego Kowalskiego nie ogranicza się tylko do jego portfela.
> Uran sprowadza się przecież z Rosji, Kazachstanu albo Nigru.
No i tyle masz do powiedzenia w temacie o niezależności energetycznej.
> Górnicy ostatecznie przywitali tą młodą dziewczynę – Gretę, więc mają przynajmniej jakąś gotowość do zmian.
Akurat ci którzy ją przyjęli są skompromitowanymi związkowcami, mającymi na pieńku z inspekcją pracy.
@Adrian
„Przecież to kolejny koriwnizm, liberalizm! I ja muszę tłumaczyć takie rzeczy komuś, kto ostatecznie sam siebie musiałby określić jako komunistę?”
To nie jest żaden korwinizm i liberalizm, tylko zdrowy rozsądek. Przypominam, że gospodarka planowa nie funkcjonuje w alternatywnej rzeczywistości, lecz realnym świecie ze wszystkimi jego ograniczeniami. Pozwól, że nieco rozjaśnię ten temat. Finansujemy np. urzędników, chociaż bezpośrednio nie tworzą żadnej wartości dodanej, ponieważ państwo i gospodarka potrzebują owoców ich pracy dla swojej działalności. Potrzebujemy więc m.in. dozoru i inspekcji, która nie będzie działała w myśl zasady „płacę = wymagam” i dlatego nie jest możliwym pozyskanie takich usług na wolnym rynku.
Natomiast w przypadku górnictwa sytuacja jest całkowicie odmienna. Węgiel z importu jest nie tylko tańszy, ale i najczęściej lepszy jakościowo, więc zmuszając do jego zakupu wyrządzamy realną SZKODĘ danym podmiotom (spółkom energetycznym i pośrednio konsumentom), których interesy uznaje się za błahe w stosunku do górniczych. Dlaczego zatem górnik jest ważniejszy od energetyka i konsumenta? Przypominam, że polityka uległości i wezwania do wzięcia przykładu z górników są niemożliwe do zastosowania na dużą skalę, bo pieniądze nie rosną na drzewach, a ktoś musi to finansować…
Inna sprawa, że naturalną koleją rzeczy są przemiany gospodarcze oraz zmiany miejsc i stanowisk pracy. Idąc tym tropem trzeba mieć pretensje do „korwinistycznej/liberalnej” PRL, że granatem od pługa oderwała masy chłopów – nieprzydatne – industrialnej gospodarce i uczyniła z nich pracowników przemysłu.
„bo górnictwo finansuje się same. Rentowne kopalnie nadrobią za te nierentowne
i jeszcze zostanie na wpływy do budżetu…”
Taki scenariusz to istne sci-fi, bo nierentownych kopali jest w Polsce tak wiele, że średnia krajowa cena wydobycia mocno przekracza średnią cenę rynkową gotowego surowca. Ponadto górnictwo to nie np. kolej, w której zyski z obsługi intratnej trasy Gdańsk – Warszawa mają zasypywać straty nierentownej, lecz niezbędnej dla regionu, trasy Gdańsk – Chojnice, a jak zajdzie potrzeba i tak dołoży się brakujące środki. Górnictwo to nie transport, który zgodnie z rachunkiem ekonomicznym może jechać na stratach, bo bez niego stracimy jeszcze więcej na ograniczeniu mobilności mieszkańców.
Fauxpas:
Kolejna bzdura, tym razem o rzekomo gorszej jakości polskiego węgla. Elektrownie węglowe wybudowane w okresie Polski Ludowej były już z założenia wyłącznie na polski węgiel. Przez kilkadziesiąt lat spalanie polskiego węgla w nich nie było żadną szkodą dla przedsiębiorstw energetycznych i odbiorców. Co więcej, ten rzekomo gorszy węgiel eksportowaliśmy na skalę światową.
Kapitalny tekst!!!! Powtarzam to co pan od lat, pozwolę sobie zacytować:
„A katastrofa klimatyczna? Owszem, ma miejsce i tak, jednym z jej powodów jest wydobycie węgla i opieranie na nim infrastruktury energetycznej. Lecz zmiana tej infrastruktury nie nadejdzie z dnia na dzień. Pomysłu na tę zmianę NIE MA NIKT, sic!!!!!! Możemy rzucać datami odejścia od węgla, prześcigać się w tym i mówić o tym, jak bardzo jest ona nam potrzebna. Lecz prócz sygnalizowania problemu nie daje to nam nic. Jedyna zmiana, jaka jest możliwa, to wykorzystanie dotychczasowej infrastruktury i jej składnika ludzkiego oraz społecznego do zielonej transformacji”……………
Tylko na samym końcu popełnił pan grzech naiwności, cytuję:
„Lewica mogłaby, łącząc kropki, stworzyć poważny program dla Śląska i wyjść z nim do wszystkich zainteresowanych”………… Mogłaby…….. Świetny żart, kandydat tzw. lewicy na prezydenta Biedroń na mityngu rozpoczynającym swój start o sprawach ogólnie socjalnych nie powiedział NIC, NUL, ZERO — tako napisała o tym nawet pana koleżanka z redakcji Małgorzata Kulbaczewska, reszta lewicy zajmuje sie tematyką LGBTQWERTY plus imigranty……….
Jak to mawiał nieodżałowany Jan Tadeusz Stanisławski „I to by było na tyle”, na tyle w temacie „Lewica zajmuje się WAŻNYMI sprawami, naprawdę ważnymi i tyczącymi WSZYSTKICH bez wyjątku a nie jakiegoś promila jakichkolwiek mniejszości.
Pozdrawiam.