Coraz więcej Amerykanów traci pracę z powodu pandemii COVID-19 i głoduje. Tzw. banki żywności, organizacje charytatywne dostarczające jedzenie, mają ręce pełne roboty. Liczba osób korzystających z ich pomocy wzrosła w ostatnich tygodniach pięciokrotnie.

Z powodu pandemii koronawirusa w Stanach Zjednoczonych zmarło już blisko 19 tys. osób. Tylko w piątek (10 kwietnia) miało miejsce ponad 2 tys. zgonów, których przyczyną był SARS-Cov-2. Stany Zjednoczone są państwem z największą stwierdzoną liczbą zakażonych. Jest ich już pół miliona.

W zastraszającym tempie przybywa osób bezrobotnych. W ciągu zaledwie miesiąca straciło pracę 17 mln Amerykanów.

Banki żywności, które dostarczają darmową żywność potrzebującym, pracują pełną parą. Z powodu zagrożenia pandemią żywność jest dystrybuowana nie w obiektach należących do tych organizacji, tylko na ulicach i parkingach, wprost do bagażników samochodów, którymi przyjechali potrzebujący. Działanie to ma na celu odseparowanie wolontariuszy od potrzebujących i poprzez to zmniejszenie ryzyka zakażenia.

Przez to w wielu miastach USA do miejsc dystrybucji żywności ustawiają się rekordowe kolejki samochodów.

W czwartek (9 kwietnia) w San Antonio w Teksasie po jedzenie ustawiła się kolejka samochodów licząca ponad 7 km. Kolejka zaczęła się tworzyć już na 12 godzin przed czasem rozpoczęcia dystrybucji żywności. W akcji udział 400 wolontariuszy. Potrzebujący otrzymywali świeże owoce i warzywa, mrożone kurczaki, wieprzowinę oraz cukierki wielkanocne.

Podobnie było w Los Angeles, kalifornijskiej metropolii, gdzie miejscowy bank żywności rozdawał mrożone mięso i świeże owoce osobom dotkniętym bezrobociem i redukcją godzin pracy.

W Pittsburghu w Pensylwanii setki osób godzinami czekało na żywność wydawaną przez Community Food Bank Greater Pittsburgh. Organizacje charytatywne działające w tym mieście szacują, że liczba osób korzystających z banków żywności wzrosła w tym mieście ponad pięciokrotnie.

W Palm Beach na Florydzie pracownicy kuchni w Howley’s Restaurant przygotowują bezpłatne posiłki dla tysięcy byłych pracowników restauracji i kurortów Palm Beach. W ciągu pierwszych 10 dni rozdano 15 tys. posiłków.

W Alabamie liczba osób korzystających z pomocy banku żywności wzrosła trzykrotnie. Liczba bezrobotnych w tym stanie od początku pandemii wzrosła o 100 tys.

Sytuacja w Stanach Zjednoczonych jest coraz bardziej tragiczna, gdyż nawet w tzw. czasach prosperity problemy ze zdobyciem wystarczającej ilości pożywienia miało 37 mln ludzi, czyli ponad 10 proc. populacji. Wiązało się to z szybką rosnącymi rozpiętościami w dochodach, zmniejszaniem się siły nabywczej najbiedniejszych 20 proc. Amerykanów i rozprzestrzenianiem się tzw. zjawiska biednych pracujących (working poor), czyli pracy za wynagrodzenie, które nie wystarcza na pokrycie podstawowych potrzeb.

Najbardziej narażone na głód były gospodarstwa domowe z dziećmi, a około 11 mln dzieci sklasyfikowano jako zagrożone poważnym niedożywieniem.

Teraz, gdy z powodu pandemii COVID-19 i masowych zwolnień sytuacja milionów Amerykanów się pogorszyła, bankom żywności jest coraz trudniej dotrzeć z pomocą do wszystkich, którzy jej potrzebują.

„W ciągu kilku tygodni wydaliśmy na żywność tyle, ile zajmuje nam to przez pół roku” – stwierdziła Shirley Schofield, dyrektor wykonawczy jednego z banków żywności.

Zwiększony popyt na żywność w marketach spowodował ograniczenie darowizn na rzecz organizacji pomagających głodującym. Ponadto z powodu zwiększonego zapotrzebowania na pomoc brakuje wystarczającej ilości wolontariuszy rozdających jedzenie. W efekcie tego w wielu miastach USA dystrybucją żywności zaczęła się zajmować również Gwardia Narodowa.

Feeding America, prywatna sieć zarządzająca 200 bankami żywności i programami żywnościowymi w całych Stanach Zjednoczonych, szacuje, że – jeśli pandemia potrwa jeszcze kilka miesięcy – na pomoc żywnościową dla Amerykanów potrzebnych będzie 1,4 mld dolarów.

Claire Babineaux-Fontenot, prezeska Feeding America, powiedziała na antenie stacji Fox News, że skala zapotrzebowania na pomoc jest ogromna. Do jej organizacji z prośbą o pomoc zgłasza się tysiące osób, które były przekonane o tym, że jako przedstawiciele klasy średniej mają na tyle zabezpieczony byt materialny, że nigdy w życiu nie będą musieli korzystać z jakiejkolwiek organizacji charytatywnej. Ostatnie dni zweryfikowały ich przekonania.

Pogardą dla biedy i ubóstwa w trakcie pandemii wykazał się po raz kolejny Jeff Bezos, prezes Amazona. Ów najbogatszy człowiek świata, którego majątek jest szacowany na 117,2 mld dolarów, ogłosił w zeszłym tygodniu, że przekaże 100 tys. dolarów na rzecz Feeding America. To mniej niż jedna milionowa jego majątku!

Koszty, jakie poniesie społeczeństwo z powodu tego, że pracownicy Amazona pracują w zatłoczonych halach bez odpowiedniego zabezpieczenia, będąc narażeni na łatwe zarażenie się koronawirusem, z pewnością będą dużo większe.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. jakoś mi ich nie żal… w końcu żyją w świecie jaki sami sobie stworzyli i uważają za najlepszy pod słońcem, a tu nagle okazuje się, że drukowane bez umiaru dolary nie nadają się do spożycia

  2. ,,Koszty, jakie poniesie społeczeństwo z powodu tego, że pracownicy Amazona pracują w zatłoczonych halach bez odpowiedniego zabezpieczenia, będąc narażeni na łatwe zarażenie się koronawirusem, z pewnością będą dużo większe.”
    CZYSTA DEMAGOGIA!
    W Polsce pracują w identycznych warunkach i… jakoś nasilenia zachorowalności w magazynach zlokalizowanych w naszym kraju – ani widu ni słychu. A to już miesiąc tej bezrobocio-korona-terapi. W innych zakładach ruchu ciągłego – jest podobnie! Na produkcji – również. Linie montażowe (szczególnie w przemyśle elektronicznym – mają to do siebie, że zagęszczenie pracowników jest dużo większe niż te wymyślone 2 metry. I patrzaj pan redaktorze! Jakoś montownie się nie zawijają!
    Ciekawe?
    Czy też może próba zastraszania całych społeczeństw?
    Noooo nie wiem, nie wiem…
    Pewnym jest jedynie to, że z powodu grypy w Polsce zajęcia w szkołach były zawieszone ino roz, w roku bodaj 68, a w 79/80 z powodu śniegu.

    1. Kolego Skorpsipnie, owóż słyszałeś kolegi, iż w demoludach dzieci szczepiło si szczepionką BCG przeciw gruźlicy? Nawet Szwaby dziwią się, że w NRD jest kilkakrotnie mniej zachorowań, niż w Bundestepublik. A do tego dochodzi jeszcze u nas nasz narodowy bajdżos na krajze kraucie i ogórkowa. I stąd tak słabo szaleje ta epidemia.
      A skądinąd będę się bardzo cieszył, gdy wredni Hameryccy będą za chlebem emigrować do Meksyku czy innej Gwatemali.

    2. @Nikt
      Zapominasz Kolego jeszcze o jednym! U nas to dopiero DRUGIE, a nie piąte pokolenie wychowane na fast foodach i Domestosie!
      To i odporniejsze cóś jakby ciutkę…
      A o włoskiej Ferrarze to kolega słyszał? Tamtejsi autochtoni praktycznie na te nowomodna zarazę nie zapadają. Nie wiem jaki kaduczny związek zachodzi pomiędzy okręgiem najsilniej malarycznym w Europie i Covid-19, ale nie da się tego ukryć!

    3. Tymczasem zarażenia w szpitalach są już najczęstszą przyczyną zapadalności na tę chorobę. Dlaczego zatem nie zamykamy szpitali? Pytanie oczywiście retoryczne. Szwedzi mieli rację, że ograniczenia nie mają żadnego sensu, jeśli wygaszenie największych ognisk choroby (szpitale itp.) nie wchodzi w rachubę.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…