Jak donoszą dzisiejsze media, coraz bliżej do rozwiązania trudnego dla PiS problemu nieposłusznych im mediów. Repolonizacja to tylko jeden z wariantów. Są też projekty, które wezmą media w kaganiec najzwyklejszej cenzury.
W projektach tzw. ustaw dekoncentracyjnych idzie o to, by koncerny zagraniczne nie mogły rozszerzać swoich imperiów medialnych w Polsce lub nawet zmusić je do pozbycia się części aktywów i o pozbawienie ich koncertowania różnych mediów w obrębie jednej korporacji. Media państwowe, związane z PiS byłyby wyłączone z zapisów ustawy. Projekt bardziej radykalny naruszałby zasadę niedziałania prawa wstecz, spokojniejszy obowiązywałby tylko dla nowych transakcji.
Dobrym uzupełnieniem majstrowania przy mediach w Polsce, jest propozycja propisowskiej Fundacji „Reduta Dobrego Imienia” dotycząca zmian ustawy prawo prasowe. W istocie swej jest to propozycja cenzurowania mediów za treści, które choć trochę odbiegają od wartości wyznawanych przez PiS. W proponowanych przez Fundację zmianach kwestią kluczową jest, by sprawy o sprostowanie były rozstrzygane przez sądy w ciągu 48 godzin, co w sposób oczywisty utrudnia mediom obronę, zebranie dowodów dla udowodnienia swej niewinności i powołania świadków. Redakcje mogłyby być karane za przytaczane w materiałach prasowych słowa i opnie, co zmuszałoby dziennikarzy do stosowania autocenzury np. w wywiadach. Sąd mógłby sprawę rozpatrzyć na posiedzeniu niejawnym, bez udziału pozwane redakcji. Teksty sprostowań i przeprosin miałyby być publikowane w mediach wskazanych przez pozwanego na koszt redakcji.
Kolejnym, jak pisze „Gazeta Wyborcza” wątkiem proponowanych przez Fundację zmian w prawie prasowym miałaby być ochrona „dobrego imienia Polski i kultywowania tradycji narodowych”, których mogłaby bronić w sądzie „inicjować i wspierać działania mające na celu prostowanie nieprawdziwych informacji pojawiających się w mediach na temat Polski”, wśród nich m. in. „szkody dla wizerunku Rzeczpospolitej”, „osłabianie sojuszy i gotowości obronnej RP” czy „naruszanie tożsamość lub godności narodowej jej obywateli”, a to tylko kilka z kilkunastu wyliczonych punktów, pozwalających na nader szeroka interpretację. To oczywista i jawna cenzura.
Są tacy, którzy łudzą się, że w walce o wolność słowa wspomoże nas „wolny świat”, a szczególnie Stany Zjednoczone. O intencjach tych ostatnich niech świadczy lead dzisiejszego artykułu w „Gazecie Wyborczej” na temat ustawy dekoncentracyjnej: „(…) Amerykanie zapowiadają, nie odpuścimy, jeżeli zostaną naruszone interesy naszych koncernów”. To tyle jeśli chodzi o wartości zachodnie i prawa człowieka.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…