Stany Zjednoczone postanowiły wysyłać wywiezionych z Kabulu kolaborantów do dwóch krajów afrykańskich – Ugandy i Rwandy. Na lotniskach Kampali i Kigali lądują pierwsze samoloty z amerykańskimi współpracownikami okupacji Afganistanu gromadzonymi wcześniej w bazach wojskowych USA położonych w dyktaturach Zatoki Perskiej i krajach europejskich. Australia i Wielka Brytania apelują do swoich obywateli o oddalenie się od lotniska w Kabulu z powodu „zagrożenie terrorystycznego”.

„Mamy w tej chwili 1,6 miliona uchodźców. Ale gdy otrzymaliśmy prośbę amerykańską, nie mogliśmy odmówić, z powodów moralnych i humanitarnych” – informował wczoraj rząd ugandyjski, który w zamian za amerykańską pomoc finansową zgodził się przyjąć Afgańczyków. W Ugandzie uchodźcy – głównie z Sudanu Południowego i Konga – są skoncentrowani w nędznych obozach na północy kraju. Według doniesień zachodnich, liczni Ugandyjczycy obawiają się, że imigracja kolaborantów z Afganistanu spowoduje ataki międzynarodowych grup terrorystycznych, jak Al-Kaida, Państwo Islamskie, czy somalijska Al-Szabab. Protestuje ugandyjska opozycja, lecz Uganda jest dyktaturą systematycznie zresztą łamiącą prawa człowieka, więc Amerykanie nie mieli żadnego problemu z przekonaniem miejscowego rządu.

Również wczoraj na lotnisku w Kigali, stolicy sąsiedniej Rwandy, wylądował pierwszy samolot z Afgańczykami: to 250 nastoletnich uczniów i nauczycieli z prywatnej, amerykańskiej szkoły zarządzania w Kabulu. Rząd rwandyjski zawarł podobną umowę z Amerykanami, co władze ugandyjskie, szykuje teraz obozy dla Afgańczyków.

Na lotnisku w Kabulu kolaborantów pragnących uciec z kraju Amerykanie otoczyli drutem kolczastym. twitter

Tymczasem na lotnisku w Kabulu, stolicy Afganistanu, dyplomaci krajów zachodnich, powołując się na swe tajne służby lub słowa prezydenta Bidena, który mówił o spodziewanym ataku organizacji Państwo Islamskie (PI), wezwały swych obywateli do powstrzymania się od drogi na lotnisko. PI walczy zarówno przeciw talibom, jak i Amerykanom. Ucieczka zachodnich cywili ma być kontynuowana po zakończeniu ucieczki żołnierzy USA 31 sierpnia. Ogłosił to Antony Blinken, szef imperialnej dyplomacji, powołując się na zgodę nowych władz afgańskich. USA i NATO muszą jednak spełnić warunek kompletnego wycofania swych żołnierzy.

W Polsce media, jak Gazeta.pl, podają dziś błędną informację, jakoby talibowie poprosili Turcję o pomoc w zabezpieczeniu lotniska po dacie zakończenia amerykańskiej okupacji. Pisaliśmy o sprawie już miesiąc temu. To nie talibowie poprosili Turcję, lecz Amerykanie, którzy w lipcu zwrócili się do tureckiego prezydenta Erdogana o negocjacje z talibami. Ponieważ talibowie nie zgodzili się na pozostanie tureckiego wojska na lotnisku, Turcy wyślą we wrześniu do Kabulu najemników z syryjskiej, pronatowskiej Al-Kaidy, z części Syrii okupowanej przez Turków. Służyli oni Turcji w Libii i Azerbejdżanie, podczas niedawnej wojny z Armenią. Talibowie zgodzili się na nich pod warunkiem, że tureccy najemnicy będą podlegać ich władzy, na co zgodzili z się z kolei Amerykanie, ne mający wielkiego wyboru.

USA i NATO mieli 14 miesięcy na wycofanie swych żołnierzy i obywateli, zgodnie z warunkami kapitulacji wobec afgańskiego ruchu oporu, podpisanej w lutym zeszłego roku. Joe Biden przedłużył pobyt NATO o kolejne cztery miesiące, co spowodowało, że Sojusz Północnoatlantycki musiał chaotycznie uciekać w ciągu dwóch ostatnich tygodni. Ani amerykańskie, ani inne zachodnie tajne służby nie przewidziały  szybkiego sukcesu ofensywy talibów, możliwej dzięki poparciu niemal całej ludności. Przez 20 lat wojny USA-NATO nie zdołały zrozumieć kraju, który okupowały, popełniając liczne zbrodnie wojenne. Tradycyjnie pozostaną one bezkarne.

 

 

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…