„Rewolucyjną większość” w parlamencie Armenii będzie miał blok Nikoła Paszyniana, przywódcy protestów w Erywaniu przed dziewięcioma miesiącami. W ich rezultacie skorumpowana, skompromitowana wieloma skandalami Partia Republikańska musiała oddać władzę. Teraz obywatele czekają na prawdziwe zmiany na lepsze.

Według ogłoszonych wczoraj oficjalnych wyników niedzielnego głosowania przewaga stronnictwa Paszyniana o nazwie Mój Krok nad rywalami jest przytłaczająca. Blok uzyskał 70,4 proc. głosów i wyprzedził drugą w kolejności partię Kwitnąca Armenia, kierowaną przez oligarchę Gagika Carukiana, o ponad 60 punktów procentowych. Trzecia w kolejce prozachodnia Jasna Armenia zdobyła 6,4 proc. Rządzącej dotąd Partii Republikańskiej nie udało się przekroczyć progu wyborczego. Poniżej go znalazła się również słynna niegdyś socjalistyczna partia Dasznakcutiun o ponad stuletniej tradycji, obecnie głosząca – w najlepszym razie – program socjaldemokratyczny.

Obserwatorzy OBWE stwierdzili, że wybory odbyły się, ogólnie rzecz biorąc, z zachowaniem wszelkich demokratycznych procedur, chociaż zgłoszono pewną liczbę incydentów związanych z naruszaniem tajności głosowania. Podkreślono jednak, że podczas poprzednich wyborów było pod tym względem jeszcze gorzej. Lepszą jakością demokratycznych mechanizmów zwycięzca wyborów tłumaczył duży spadek frekwencji. W kwietniu 2017 r. w wyborach parlamentarnych głosowało ok. 60 proc. uprawnionych, w ostatnią niedzielę tylko 48,6 proc. – według Paszyniana to dlatego, że zniknęła masowa praktyka zwożenia wyborców do lokali i pilnowania, by poparli Partię Republikańską.

– Osiągnęliśmy już nasz główny cel – mówił także Paszynian. – Miały miejsce naprawdę wolne, przejrzyste, demokratyczne wybory. W przyszłości naszym celem będzie umocnienie demokracji w Armenii na poziomie instytucjonalnym.

patronite

Polityk wspomniał także o nadchodzącej „rewolucji ekonomicznej” i to właśnie tego obywatele Armenii oczekują od nowych władz najbardziej. Według oficjalnych statystyk w ubóstwie żyje 29,8 proc., czyli 900 tys. Ormian. Z tego 310 tys. to osoby żyjące w głębokim ubóstwie, a 60 tys. – w ubóstwie skrajnym. Konieczność zarabiania i wspierania rodziców sprawiła, że w Armenii rozpowszechnioną praktyką jest zatrudnianie dzieci nawet w wieku poniżej 14 lat, przez co zaniedbują one naukę szkolną. Stopa bezrobocia w kraju wynosi ok. 19 proc. W 2017 r. Republikański Związek Przedsiębiorców szacował, że w celu ożywienia gospodarki choćby w podstawowym stopniu potrzeba co najmniej 100 tys. nowych miejsc pracy.

Przed koalicją Paszyniana stoi zatem wyjątkowo trudne zadanie, chociaż można się spodziewać, że przynajmniej przez jakiś czas będzie miał znaczący kredyt zaufania. Jego skorumpowani poprzednicy traktowani są w społeczeństwie z wyjątkową niechęcią i Ormianie nie życzą sobie ich powrotu. Paszynian zdaje się przy tym nieźle rozumieć wyzwania, które go czekają, zarówno wewnętrzne, jak i międzynarodowe. Obiecał nie tylko walkę z korupcją – co rytualnie czyni większość partii w Europie Wschodniej – ale i z wysokim bezrobocie. Ponadto zdążył już zapewnić, że chce utrzymać dobre stosunki i z Rosją, i z Unią Europejską.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…