Agresja wobec każdego, kto nie pasuje do polsko-katolickiego standardu najwyraźniej stała się już stałym elementem polskiego krajobrazu. Wczoraj w Przemyślu przekonał się o tym 11-letni chłopiec z Wielkiej Brytanii.
Dzisiaj doniesienie na policję złożyła w tej sprawie 32-latka, która pochodzi z Przemyśla, ale na stałe mieszka w Wielkiej Brytanii. Kobieta przyjechała do rodzinnego miasta z 11-letnim, czarnoskórym synem i poszła z chłopcem na plac zabaw. Dziecko bez problemów znalazło kolegów i koleżanki do zabawy. Kolor jego skóry okazał się natomiast problemem dla mężczyzny, który prawdopodobnie był krewnym jednego z bawiących się dzieci. Poszukiwany już przez policję osobnik wulgarnymi okrzykami przepędził go z placu zabaw. 11-latek usłyszał groźby i wrzaski „„wypier… czarnuchu”, „zaje… i doje… cię”.
Rzeszowscy policjanci poszukują sprawcy i świadków zdarzenia. Pozostaje mieć nadzieję, że im się uda, tym bardziej, że jakieś doświadczenie już mają. W końcu maja ujęli 22-latka, który publicznie wołał „bambus” i „czarnuch” na widok czterolatka.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
To przykre, że takie zajście miało miejsce, ale nie zgodzę się, że tego typu bezmyślne wybryki są stałym elementem polskiego krajobrazu. Chodząc po ulicach miast, zwłaszcza większych, nietrudno natknąć się na Murzyna lub innego przybysza i jakoś nie wyglądają na pobitych czy zastraszonych. Przecież gdyby regularnie na nich napadano, to ze strachu by nie przyjeżdżali. Myślę, że Polacy są generalnie gościnni i tolerancyjni, ale rasistowscy idioci trafiają się na całym świecie.
Sam nie pasuję do „polsko-katolickiego standardu”, ponieważ jestem agnostykiem, odcinającym się od Kościoła co najmniej od pierwszej klasy liceum i jakoś nigdy nie spotkała mnie agresja z tego powodu.