44 dzień strajku przeciw neoliberalnej „reformie” emerytur prezydenta Macrona zaznaczył się wdarciem kilkudziesięciu strajkujących kolejarzy i innych robotników do siedziby jednego z największych we Francji związków zawodowych (CFDT). CFDT to tzw. związek reformistyczny, tj. zgadzający się na wszelkie „reformy” rządowe w zamian za uzyskanie minimalnych ustępstw. Przyczyną gwałtownego wtargnięcia była próba zarządu CFDT wycofania związku z jednolitego frontu związkowego przeciwstawiającego się „reformie”.
Najpierw przed siedzibą CFDT jeden ze strajkujących zapewnił przez megafon wszystkich zwykłych członków tego związku, że akcja robotnicza, która za chwilę miała się rozpocząć, jest skierowana przeciw związkowej biurokracji, a nie przeciw nim. Na celowniku manifestantów znalazł szczególnie szef CFDT Laurent Berger, który prowadzi negocjacje z rządem. Kilka dni temu ogłosił on „sukces kompromisu” z neoliberałami, gdyż premier Édouard Philippe „tymczasowo zawiesił” podniesienie wieku emerytalnego do 64 lat (z 62) w projekcie ustawy emerytalnej.
Problem w tym, że „tymczasowe” usunięcie tego z projektu niczego nie załatwia: olbrzymia większość strajkujących, jak i większość Francuzów, chce odwołania całości ustawy, gdyż przewiduje ona znaczne obniżenie emerytur i oddanie dużej części składek emerytalnych międzynarodowym holdingom finansowym, szczególnie amerykańskim. Chodzi o zastąpienie dotychczasowego, dobrze działającego systemu emerytalnego przez repartycję (solidarność międzypokoleniową) na system oparty na prywatnej spekulacji kapitałowej.
Oprócz skandalicznego stanowiska Laurenta Bergera, gniew strajkujących wywołała wiadomość, że prawnikiem CFDT jest córka żony prezydenta Macrona. „Jesteśmy przeciw biurokracji związkowej Laurenta Bergera, który negocjuje tylko ciężar naszych łańcuchów i regresję socjalną Francji!” – po tym zawołaniu strajkujący wdarli się do paryskiej siedziby CFDT. Doszło do gwałtownych przepychanek, część biur została zniszczona, aż wezwano policję, która zaczekała na zewnątrz.
Sam Laurent Berger wypowiedział się potem dla mediów, by mówić o zniszczeniach i „skrajnie degradujących mnie okrzykach”. Oprócz określeń jak „zdrajca”, czy „sprzedawczyk”, były też słowa mocno wulgarne. Była to reakcja na okrzyk jednej z osób z zarządu CFDT „wracajcie do pracy”, szczególnie źle przyjęty. Strajkujący oskarżają ten związek o trzymanie „czarnej kasy”, w której miałoby znajdować się 126 milionów euro, podczas gdy ludzie składają się na pomoc strajkującym, którzy z powodu protestu niczego nie zarabiają.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Prezydent Francji idzie na przeczekanie. A ponieważ związki od dawna nie mają kasy na finansowanie protestów, łatwo może okazać się, że to Maccaron wygra ,,kryterium uliczne”. Wszystko dlatego że ten strajk nie ma nic wspólnego z ogólnokrajowym i generalnym. Strajkują jedynie niektóre branże i niektóre służby, a powinno stanąć dosłownie WSZYSTKO!