Od kilku miesięcy jeszcze silniej niż zwykle rysuje się flamastrem podział na połowy Polski. Jedną reprezentuje Jarosław Kaczyński – to ta Polska socjalna, Polska powiatów i gmin, religijna, tradycyjna, wspólnotowa i konserwatywna, patriotyczna i antyeuropejska. Gorzej wykształcona, sfrustrowana i przegrana. Mniej przywiązana do demokratycznych instytucji, daleka od ideałów „społeczeństwa obywatelskiego”, zwana „ciemnogrodem”. W drugim narożniku pręży muskuły Ryszard Petru, a za nim Polska nowoczesna, Polska wielkich metropolii i Pendolino, świecka, przedsiębiorcza, wykształcona, władająca językami i rozumiejąca Europę. Tolerancyjna, światła, postępowa, odnosząca sukcesy.
Problem polega na tym, że cały ten podział – a dokładnie każdy wymieniony przeze mnie jego aspekt – jest fałszywy. PiS ma w rządzie dyrektora banku, a w ławach sejmowych – dziesiątki doskonale sytuowanych posłów, którym nie w głowie sprawy socjalne; to zapewne dlatego sztandarowa reforma socjalna PiS nie dotyczy samotnych matek z jednym dzieckiem. Sam Kaczyński chwalił się swoim wychowaniem na warszawskim Żoliborzu. W zaściankowym patriotyzmie idealnie mieści się też podpisanie TTIP – czyli faktycznie oddanie władzy z rąk wybieranego przez naród rządu i prezydenta w ręce międzynarodowych korporacji. Opowieść o tym, że Prawo i Sprawiedliwość reprezentuje przegranych transformacji, jest opowieścią fałszywą.
Jeszcze więcej fałszu jest chyba jednak w stwierdzeniu, że KOD, czy różni jego zwolennicy to ta „nowoczesna” Polska. Na zeszłotygodniowej bodajże manifestacji pojawił się transparent „Nie dla PiSlamu” – czy naprawdę „postępowa” siła, która wymachuje flagami Unii Europejskiej, rozumie, w jakim sporze i po jakiej jego stronie się w ten sposób ustawia? Aleksander Hall, stojący mocno i pewnie po „jasnej” stronie mocy zupełnie poważnie porównuje tęczową flagę do flagi ONR – rozumiem, że jego zdaniem faszyzująca bojówka niesie ze sobą takie samo zagrożenie, jak symbol ruchu walki o prawa człowieka (tak, drogi panie ministrze, geje i lesbijki to ludzie!). Postulaty organizacji LGBT nazywa „skrajnymi, obyczajowymi”. Bardzo europejsko, prawda?
Wtóruje mu zresztą sam Petru, którego Grzegorz Schetyna nazwał niedawno „lewicą obyczajową”, czego symptomem miałoby być rychłe złożenie projektu o związkach partnerskich. Lider .Nowoczesnej natychmiast się od takiego pomysłu odżegnał.
Kaczyński w tym samym stopniu nie stoi po stronie mitycznego „ciemnogrodu”, jak Petru i PO mijają się z „młodymi wykształconymi z dużych ośrodków”. Polskie społeczeństwo, co wynika wyraźnie z badań opinii publicznej, jest znacznie bardziej postępowe w kwestiach równości płci, czy osób LGBT, niż wszyscy politycy razem wzięci, chce też większej interwencji państwa w gospodarkę, niż obie strony barykady. Cały podział jest całkowicie pozorny, a jednym jego celem jest ukrycie bolesnej prawdy, że polska scena polityczna nie reprezentuje absolutnie nikogo.
[crp]AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…
– Obywatelu – rzekł wówczas polubownie Miętus – czyście oszaleli? Dlaczego szczekacie, wy i wasza żona? Mamy jak najlepsze intencje. – Na dźwięk tego wyrażenia <> szczekanie ozwało się z potrójną siłą, a wieśniaczka zaniosła się płaczem: – Ady zmiłujcie się, panie, on nie obywatel! Jaki ta obywatel z niego! O rety, rety, oj dola nasza, dola nieszczęśliwa! Znowuj nam Intencyje zesłało, o, zebyk to!”.
„- Przyjacielu – rzekł Miętus – o co chodzi! Nie chcemy wyrządzić wam szkody. Pragniemy waszego dobra. – Przyjaciel! – krzyknął wieśniak przerażony. – Dobra pragnie! – wrzasnęła wieśniaczka. – Ady my nie ludzie, ady my psy, psy, jesteśmy! Hau! Hau!”.
Gdy jednak wiejskie psy poczują swą przewagę – przede wszystkim liczebną – los intruza nie jest godzien pozazdroszczenia. Zaczyna się szczucie.
„Nagle dziecko przy piersi – szczeknęło, chłopka zaś, rozejrzawszy się, że nas jest tylko dwóch, zawarczała i ugryzła mnie w brzuch. Wyrwałem babie brzuch z zębów! Ale już z opłotków wynurzała się cała wieś szczekając i warcząc: – Bierzta go, kumie! Nie bójta się! Gryźta! Huź! huź! Psssa go! Bierzta Intencyje! Bierzta Inteligencje! Huź, huzia, psssa, kota, kota! Ksss… Ksss… – Tak szczując się i podszczuwając zbliżali się powoli – co gorzej, dla niepoznaki czy może dla zachęty wiedli na powrozach prawdziwe psy, które wspinając się, skacząc roniły śliny z pysków i ujadały wściekle”.
W ten sposób chłopi mogą nagle stać się groźną „watahą”, morderczą dla każdego obcego.
Fantazmat ujawnia się gwałtownie, gdy upupiony Józio odnajduje w sobie pańskiego Józefa i pyta fornalskie dziecko:
” – A w gębę od dziedzica bierzesz?
[Tamten] Rozjaśnił się nagle i zawołał radośnie, ludowo.
– Oj, brać to biorę po gębie! Oj, brać to biorę!
Zaledwie to powiedział, poderwałem się jak na sprężynie, machnąłem i trzasnąłem na odlew w lewy półgębek. […]
– Ale tyż jaśnie pon bije! – szepnął z podziwem i kultem”.
Podziw i kult to właśnie moment transpasywnego przeżycia wyższości, przez identyfikację z dominującą figurą fantazmatu.Wbrew pozorom, podmiot rozkoszy w tym momencie to nie po prostu ów nieszczęśnik, który bierze „w gębę”, rozkosz jest możliwa dlatego, że nagle podmiot czuje się reprezentowany przez znaczący w fantazmacie najbardziej suwerenny, dziedzica. Co kuzyn potwierdza, mówiąc: „taki Wałek, jak mu dasz po mordzie, będzie cię szanował jak pana! Trzeba ich znać! Lubią to! – Lubią – rzekłem. – Lubią, lubią, ha, ha, ha! Lubią!”. Później zaś kuzyn rozpoczyna opowieść o tym, jak jaśnie panowie w mieście biją po twarzach fryzjerów, kelnerów, portierów…
Dlatego dziedzic przeciw tym „chamom” zjada „syr” i truskawki, przeciw nim jest mistyfikacja śmiechu, przeciw nim obyczaj dziwny i nierzeczywisty. A jednocześnie dla nich, by mogli podziwiać, przeżywać wyższość panów przez swoje upokorzenie, by trwała „klamra mistyczna, spajająca części pańskie i chamskie”.
Gdy „obywatel” Miętus przez próbę uobywatelnienia chłopa demaskował oszustwo i arbitralność tkwiące za tą strukturą, unicestwiał wspaniałą postać, ze stosunku do której, powtórzmy, poddany transpasywnie czerpał swe uniesienie i egzaltację. Unicestwiał fantazmat, odbierał chłopom ich miejsce we wspólnocie wyobraźni i kradł im rozkosz, którą w tym miejscu mogli przeżywać. Nic dziwnego że ten gest wywoływał wściekłość.
Pierwotna nienawiść do przepełnionych dobrymi intencjami inteligentów przetrwała w postaci wściekłości dzisiejszych „ludzi zbędnych”, dzieci i wnuków przemieszczonego chłopstwa, kiboli, do politycznych i kulturowych przedstawicieli klasy średniej. O owej klasie, na której opiera się III RP, mają do powiedzenia jedno: „zawisną!!!”.
Fragment książki Andrzeja Ledera Prześniona rewolucja
To akurat zgoda. Podział obecnej sceny politycznej nie reprezentuje nikogo. PiS to zwykli karierowicze budujący kapitał na naiwnych babciach, zaś .N to „nowe byłe UW”, czyli budowanie kapitału na naiwnych „postępowcach”. Realny konserwatysta, jak ja, za cholerę nie zagłosuje na PiS, zaś realni lewicowcy są nie po drodze z tym całym Ryśkiem Petru.
Redaktor Michalski z KP (były tzw. Pampers i w latach 2005-2007 stojący raczej po stronie Kaczystów, podobnie zresztą jak prof. Staniszkis) w każdym swoim artykule wali w Kaczora i jego ekipę jak w bęben. Niby wszystko ich dzieli a jednak najważniejsza sprawa ich łączy – stosunek do TTIP. Jak dla mnie czym bliżej będzie do przyjęcia tej umowy handlowej przez UE tym bardziej w Polsce obie ekipy tzn. KOD-owcy i PIS-owcy będą się brać za łby i odwracać uwagę od TTIP, która to umowa nie w mniejszym o ile nie w większym stopniu zagraża demokracji niż taka czy siaka liczba sędziów TK.
Cóż, zgadzam z Panią, droga Autorko.
I dlatego jestem za tym, aby wrócił system pałowania buractwa, tak jak kiedyś lało się po mordzie, fryzjerów, kelnerów, portierów i to było bardzo pozytywne, bo bydła niecywilizowanego nie da się argumentami naprostować, tylko przemocą, aby wieprze ze wsi nie wylewali jadu z chorych ryjów. To było dobre bo chamowało chama w drgawkach konwulsyjnych nienawiści i to trzeba przywrócić, bo bydła nie udało się cywilzować, i szpicrutą przez ryja tak jak mojego dziadka, mego papcia i mnie gdy jeszcze w czworakach kwiczałem.
No widzi kelnerzy nam obecnie zgotowali taki straszny system jak Pis, bo to kelnerzy podsłuchiwali w aferze podłuchowej, dziwnie nie Pisu. Bo to kelner z belwederu wyniósł obraz i wieże, co propaganda pisowska wykorzystała lub napuściła kelnera. A gdyby kelnerów lać, to prostaki by nie syczeli przeciwko ich dobroczyńcom.
Podział jest prawdziwy, tylko jest przez polityków wykorzystywany dla własnych celów. U nas komuniści idealizowali prostaków, tym samym zakonserwowali ich w ciemnocie jaką stanowili jeszcze za pańszczyzny. Ten inteligent z miasta nie miał wspólnego języka z chłopem, który prezentuje raczej patologie, jaka obecnie wypłyneła jak ksenofobia, na tych wsiach nawet ludzi kultury się prześladuje, bo jacyś inni, nie podobni to nich. A w ordynarnej mentalności, to co w zagrodzie to polska, a co się różni to wróg. Tym samym inteligent z przestrachem patrzy na chama, a cham zawsze nie daruje co inne od chama. Nie ma takiej przepaści na zachodzie, tam chamstwo nie atakuje teatrów, ludzi sztuki, nie pogardza inteligencją nazywaną lemingami i twierdzi że inteligent zmanipulowany a ciemnota zna prawdę. Komuniści tą ciemnotę podpuszczali na studentów, a teraz Pis ten podział jeszcze bardziej nakręca dla własnych celów, bo Pis to partia robotniczo-chłopska, czyli sierp i młot, która napuszcza, kłamie, wkłada propagandę przeciwko tym świadomym, gdzie dla chłopa inteligent to zawsze wróg, przyniósł mu wolność w której on sobie nie radzi, bo dawno nie ma pojęcia jak działa świat wokół więc lęki, ataki, agresja, a wszystko przez leminga co dał mu wolność. Był pan było mu dobrze, partia decydowała za niego było mu dobrze, byleby nie ta przeklęta miejska demokracja, tolerancji różnorodności i kultury.