Od czasu ostatnich starć w Górskim Karabachu konflikt z fazy ostrej ponownie przeszedł w utajoną. Nie ma dnia, żeby obie strony nie oskarżały się o naruszenie przerwania ognia. A być może najgorsze jeszcze przed nami.
Rząd Armenii, informuje RIA Novosti, rozpatrzył projekt o uznaniu Republiki Górnego Karabachu bez dyskusji i wystąpień poszczególnych członków rządu. Projekt został wysłany pod obrady parlamentu. Zakłada on nie tylko uznanie przez Armenię Górskiego Karabachu, ale też wojskową pomoc Armenii, w przypadku zaatakowania tego państwa przez wroga. A tym może być jedynie Azerbejdżan.
Decyzja ormiańskiego rządu podnosi na nowy poziom napięcie między Armenią i Azerbejdżanem, które udało się obniżyć za pomocą Rosji, OBWE i USA.
„Przyjęcie porozumienia [przez rząd – przyp. red.] jest rezultatem rozmów między Armenią i Górskim Karabachem, z uwzględnieniem zarówno czynników wewnętrznych, jak i zewnętrznych”, powiedział wiceminister spraw zagranicznych Armenii Szawarsz Kocharian. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że ormiańska strona uwzględnia ostatnie wypowiedzi tureckiego prezydenta, że „Turcja będzie popierała Azerbejdżan aż do końca”, jak też zapewne sojusznicze zobowiązania Rosji wobec Armenii.
Rosja ze swej strony dystansuje się jednak od konfliktu.
– Erywań nie konsultował z Moskwą przyjęcia projektu uznania Republiki Karabach. Rosja uważnie obserwuje sytuację i decyzje podejmowane w tym kontekście – powiedział rzecznik prasowy Władimira Putina, Dmitrij Pieskow.
Niezależnie od chęci Rosji i społeczności międzynarodowej sytuacja w tym regionie, wobec wcześniejszych deklaracji Turcji i obecnych ruchów Armenii, może łatwo wymknąć się spod kontroli i spowodować konflikt zbrojny, w który zarówno Ankara, jak i Moskwa będą musiały się zaangażować.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
z turasowa nie pozostanie kamień na kamieniu