Wydawało się, że były prezydent Brazylii Lula ma szansę wyjść z zakładu karnego i odpowiadać w swojej sprawie przed sądem apelacyjnym z wolnej stopy. To jednak byłoby zbyt niebezpieczne dla oligarchii, która przejęła władzę w największym państwie Ameryki Południowej…
Sąd pierwszej instancji skazał idola brazylijskich robotników i biedoty, byłego prezydenta i lidera sondaży przed nadchodzącymi wyborami, na 12 lat i jeden miesiąc więzienia za „pasywną korupcję” i pranie brudnych pieniędzy. Uznano, iż przyjął od potężnego koncernu budowlanego trójpoziomowy apartament w zamian za zagwarantowanie państwowych kontraktów. „Dowody” w sprawie zakrawały na farsę: Lula nigdy nawet nie był w przedmiotowym mieszkaniu, prokuraturze nie udało się przedstawić żadnych innych poważnych argumentów świadczących o jego skorumpowaniu. U rządzącej oligarchicznej prawicy przeważyła jednak chęć wyeliminowania byłego prezydenta z walki wyborczej. Były prezydent odwołał się od wyroku, ale sędzia Sergio Moro, słynny „pogromca korupcji”, wydał nakaz natychmiastowego stawienia się przez niego w zakładzie karnym. Lula polecenie wykonał, chociaż robotnicy i aktywiści związku metalurgów (w tej branży pracował swojego czasu późniejszy polityk) byli gotowi zapewnić mu schronienie.
Wydawało się, że wniosek adwokatów Luli, by mógł on czekać na sprawę apelacyjną na wolności, zostanie mimo wszystko przyjęty – tak orzekł prowadzący sprawę sędzia Rogerio Favreto z Federalnego Sądu Regionalnego 4 Regionu Porto Alegre. Nieoczekiwanie do sprawy wtrącił się Sergio Moro, który obecnie przebywa na urlopie i nie ma związku ze sprawą zwolnienia Luli. Moro oznajmił, że Favreto… nie ma kompetencji, by zdecydować o zwolnieniu lewicowego polityka. Favreto nie poddawał się i wydał kolejną decyzję, w której stwierdził, iż nie tylko Lula ma wyjść za mury zakładu karnego, ale że ma się to stać natychmiast – w ciągu godziny.
Full doc: The decision to release former Brazilian presiident #Lula da Silva pic.twitter.com/2O5tH1Frq8
— WikiLeaks (@wikileaks) 8 lipca 2018
Wtedy jednak do sprawy włączył się przewodniczący Federalnego Sądu Regionalnego 4 Regionu, oznajmiając, że sprawa… wraca do innego składu orzekającego, a Lula ma pozostać za kratami. Trudno nie zgodzić się z obrońcami byłego prezydenta i aktywistami jego Partii Pracujących, gdy ci nazywają taki przebieg wypadków farsą i argumentują, że Brazylii ma miejsce parodia wymiaru sprawiedliwości, w której, jak powiedzieli prawnicy, sędzia Moro, prokuratorzy i policja „działają jak monolityczny blok”. Zarzuty takie można było usłyszeć na wczorajszych demonstracjach w obronie Luli, także przed budynkiem sądu, gdzie odbywały się posiedzenia dotyczące go.
Líderes de #AméricaLatina repudian dictamen del TRF-4 de mantener a @LulaOficial preso https://t.co/0SEM7o91En pic.twitter.com/zDn1dyJ4NS
— teleSUR TV (@teleSURtv) 9 lipca 2018
– Społeczeństwo ma prawo poznać propozycje Luli w sprawie wyprowadzenia kraju z głębokiego kryzysu, wypowiedziane jego własnym głosem. Propozycje, które przywrócą kraj na drogę demokracji, sprawiedliwości społecznej, budowania równości – czytamy w oświadczeniu Partii Pracujących. Problem tylko w tym, że tych propozycji boją się jak ognia obecne władze. I zrobią wszystko, by Lula ich jednak nie wypowiedział.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…