– Nadszedł czas odpowiedzialności i zdecydowania. Czas nie tylko na zmianę systemu politycznego, ale na nowy start państwa – ogłosił premier Bułgarii Bojko Borisow. Jego przemówienie, adresowane do wszystkich obywateli, pojawiło się 13 sierpnia w mediach społecznościowych. Lider partii GERB, przeciwko której od miesiąca trwają w Bułgarii protesty, zapowiada zmiany w konstytucji.

Borisow zapowiedział, że jego partia wniesie pod obrady parlamentu propozycję zwołania Wielkiego Zgromadzenia Narodowego – organu, który zgodnie z obecną bułgarską konstytucją jako jedyny jest uprawniony do przyjmowania nowej ustawy zasadniczej. GERB ma też gotowy projekt głównych założeń konstytucji. Byłyby to: zredukowanie liczby parlamentarzystów z 240 do 120, zmniejszenie liczby członków Wielkiego Zgromadzenia Narodowego z 400 do 280, skrócenie kadencji prokuratora generalnego z 7 do 5 lat oraz zastąpienie Najwyższej Rady Sądownictwa nowymi organami tworzonymi odpowiednio przez sędziów i prokuratorów. Prokurator generalny miałby również co pół roku przedstawiać parlamentowi raport ze swoich działań i być uzależniony od jego każdorazowego przyjęcia.

Bojko Borisow zapewnił, że jeśli bułgarski parlament zagłosuje za przystąpieniem do prac nad nową konstytucją, to on poda się do dymisji.

W ocenie Bułgarskiej Partii Socjalistycznej, największej w parlamencie siły opozycyjnej, Borisow gra na czas, bo dobrze wie, że trudno byłoby zebrać wymaganą większość dwóch trzecich głosów w głosowaniu nad zwołaniem Wielkiego Zgromadzenia Narodowego. Tym bardziej niewykonalne wydaje się zdobycie poparcia w takiej wielkości dla założeń nowej konstytucji, które promują duże ugrupowania i mogłyby się okazać zabójcze dla mniejszych partii. Z kolei jeden z liderów protestów na ulicach Sofii, proeuropejski i liberalny politolog Arman Babikian stwierdził, że zgłoszone propozycje nie mają nic wspólnego z postulatami demonstrantów. Ci chcą w pierwszej kolejności dymisji Borisowa oraz prokuratora generalnego Iwana Geszewa, a potem przedterminowych wyborów. Również zmiany konstytucji sugerowane przez Borisowa nie idą w tym kierunku, jakiego życzyłoby sobie to skrzydło opozycji. Christo Iwanow z Demokratycznej Bułgarii, wspierającej protesty, podkreślił, że Borisow nie tylko nie zamierzał zdymisjonować Geszewa, ale też nie daje żadnych gwarancji, że ludzie skorumpowani i nieuczciwi nie będą w przyszłości pracować w prokuraturze.

Protesty w Bułgarii trwają od ponad miesiąca. Początkowo miały charakter codziennych wieców pod sąsiadującymi budynkami rządu, parlamentu i kancelarii prezydenta, następnie demonstranci zorganizowali również miasteczka namiotowe w kilku węzłowych punktach Sofii, a wystąpienia zaczęły rozlewać się poza stolicę: w miastach odbywają się wiece, poza nimi – blokady dróg. W szczytowym momencie w protestach brało udział nawet 100 tys. osób (według szacunków organizatorów), obecnie aktywnie zaangażowanych jest kilkadziesiat tysięcy. Żądania protestujących sformułowała grupa, która podczas demonstracji w stolicy jest największa: młodzi, wykształceni Bułgarzy, którzy czują, że w ich państwie, zniszczonym podczas transformacji ustrojowej i zawłaszczonym przez krańcowo skorumpowanych polityków GERB nie ma dla nich perspektyw. To ludzie, którzy ciągle wierzą w potencjał liberalnej demokracji i europejskie wzorce. Dlatego w programie nie znalazły się żadne bardziej radykalne żądania, chociaż na protesty, zwłaszcza na prowincji, przychodzą również ludzie, którzy domagają się przebudowy całego potransformacyjnego systemu, widząc w nim głęboką niesprawiedliwość.

patronite
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…