To historia, która może stanowić podstawę filmowego scenariusza o wykluczeniu i pracy na rzecz innych wykluczonych: Luc André Diouf Dioh, dziś odpowiedzialny za politykę uchodźczą w partii hiszpańskich „socjalistów”, to imigrant z Senegalu. W 1992 dotarł na Wyspy Kanaryjskie, ale miał tylko miesięczną wizę. Gdy się skończyła, spał na plaży, imał się różnych zajęć. Dziś wiemy, że otrzymał mandat poselski z Las Palmas na Gran Canarii, największej spośród wysp archipelagu.
Urodził się w 1965 roku w Joal-Fadiouth w Senegalu. W 1992 roku przybył na Wyspy Kanaryjskie z wizą turystyczną w kieszeni – i wiedział już, że nie wróci do swojego kraju. Kiedy jednak pozwolenie na pobyt się skończyło, stał się nielegalnym imigrantem – bez domu, dokumentów i zajęcia. Przez półtora miesiąca spał na plaży, jedząc jeden posiłek dziennie. W końcu zachorował na zapalenie płuc, dwa razy był hospitalizowany.
Swoją historię opowiedział po raz pierwszy dziennikowi „El Pais”.
– Kiedy nie miałem wizy, nie miałem również możliwości zarabiania pieniędzy. Dlatego przez 45 dni spałem na plaży Las Cantersas – wspominał w rozmowie z gazetą.
Przeszedł prawdziwą szkołę życia: ale dzięki znajomości pięciu języków udało mu się łapać zlecenia na tłumaczenia w komisariatach i w sądach – zazwyczaj dla organizacji pomagających imigrantom. Od 2000 roku jest związkowcem – wstąpił do Komisji Robotniczych – konfederacji hiszpańskich związków zawodowych, której wkrótce został liderem. Pomaga współtworzyć polityką migracyjną na Wyspach Kanaryjskich z ramienia swojej partii. Założył kilka organizacji prouchodźczych i dedykowanych bezpośrednio Senegalczykom. Dziś uzyskał jeden z 350 mandatów w hiszpańskim parlamencie, zasiada w zarządzie PSOE.
Przed nim trudne zadanie: obrona dotychczasowej polityki migracyjnej PSOE, krytykowanej od prawa do lewa. Od czasu przyjęcia „Aquariusa” w połowie 2018 Madryt przejął inicjatywę w europejskiej debacie na temat migracji – i jego stanowisko jest o 180 stopni oddalone od tego, które prezentuje m.in. Matteo Salvini.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
To taka subtelna różnica pomiędzy Panem deputowanym, a innymi nielegalnymi emigrantami lub uchodźcami (choć w Senegalu nie ma żadnej wojny)- znał 5 języków. Rząd Sancheza od końca lipca powściągnął liberalną politykę migracyjną, z powodu braku pieniędzy. Na Państwa portalu, w całkiem niezłym artykule nt Hiszpanii, skonstatowano słusznie, że podwyżka płacy minimalnej nie rozwiązuje głównych problemów Hiszpanii wśród nich wysokiego bezrobocia. Trudno oczekiwać, iż skoro pracy nie ma dla miejscowych, znajdzie się ona dla mas emigrantów. Nikt też jak dotychczas nie odpowiedział ilu emigrantów jest w stanie przyjąć Europa, zapewnić dach nad głową i miejsce pracy. Na południu kontynentu, czy na wschodzie. Czy aż 180 stopni?. Salvini zamknął porty morskie, ale przyjął 150 osób, które przybyły drogą lotniczą z Libii. Sam zaznaczył,że są to dzieci, osoby w wieku nastoletnim i kobiety.