Nie pomógł apel oburzonych studentów i studentek. Dr Ewa Majewska nie będzie już prowadzić zajęć ze studentami na Uniwersytecie Warszawskim. Wydział Artes Liberales pozbył się jednej z najbardziej cenionych pracownic. Czy intelektualna erozja polskiej akademii nabiera rozpędu?

Majewska, znana filozofka, autorka publikacji naukowych, działaczka ruchu feministycznego i działaczka związkowa zakończy pracę na warszawskim uniwerku 30 czerwca. Powód? Wydział Artes Liberales nie przewiduje konkursu na jej stanowisko pracy. – Minął okres 33 miesięcy dopuszczalnego czasu umowy na czas określony, zaś konkursu na stanowisko wydział nie ogłosił – tłumaczy Majewska w rozmowie z naszym portalem.
Władze wydziały miały jednak możliwość utrzymania Majewskiej, która mogła zostać zatrudniona w niepełnym wymiarze na czas określony. Takie rozwiązanie dopuszcza uchwalone niedawno prawo. Dziekan jednak nie skorzystał z takiej możliwości.
W obronie swojej wykładowczyni stanęli studenci oraz pracownicy wielu zagranicznych uniwersytetów.  Na biurko dziekana wydziału Artes Liberales prof. Roberta Sucharskiego trafiła petycja z żądaniem zapewnienia Majewskiej możliwości dalszego prowadzenia zajęć oraz pracy naukowej. „Decyzję władz Wydziału w sprawie dalszej współpracy z dr Ewą Majewską przyjęliśmy i przyjęłyśmy ze smutkiem i niedowierzaniem. Dr Ewa Majewska jest nie tylko niezwykłą wykładowczynią, ale też prawdziwą mentorką, która zawsze wspiera nasze intelektualne poszukiwania”  – czytamy w apelu, który sygnowało ponad 600 osób.

Autorzy petycji zwracali uwagę, że dr Majewska osiągała bardzo wysokie wyniki w pracy dydaktycznej, a przy tym świeciła przykładem postawy społecznej jako osoba od lat zaangażowana w walkę o walkę o równy i sprawiedliwy świat. Podkreślali też jej wkład w rozwój polskiej nauki.
„Niewiele osób potrafi równie kompetentnie i zajmująco jak dr Ewa Majewska wykładać i dyskutować o filozofii XXI wieku, krytycznych teoriach kultury czy feminizmie. Jej odejście z naszego Wydziału byłoby dla nas ogromną stratą. Domagamy się, aby władze Wydziału wzięły pod uwagę nasze stanowisko i przedłużyły umowę z naszą wykładowczynią”.

Dominik Puchała, student Artes Liberales na UW w rozmowie z Portalem Strajk podkreśla, że dr Majewska to osoba niezwykle ceniona na jego wydziale. – Sam uczęszczałem na zajęcia dr Majewskiej, więc mogę powiedzieć dodatkowo o jej świetnym kontakcie ze studentkami i studentami czy zdolnościach dydaktycznych. Na wydziale Artes Liberales to zdecydowanie jedna z najlepszych wykładowczyń – powiedział, dodając, że zaangażowanie w akcję na rzecz utrzymania stanowiska Majewskiej było dla niego oczywistością. – Nie mogliśmy stać obojętnie wobec niezrozumiałej dla nas decyzji – stwierdził Puchała. 

Słowa wsparcia dla Majewskiej można przeczytać w komentarzach pod petycją. Głos zabrało tam kilkudziesięciu naukowców.

„Moje dotychczasowe kontakty naukowe z dr Ewą Majewską (seminarium, konferencje) są całkowicie zbieżne z wyrażonym tu stanowiskiem studentów i studentek Uniwersytetu Warszawskiego. Bardzo wysoko oceniam publikacje dr Majewskiej, z których korzystam zarówno w pracy naukowej, jak też dydaktycznej. Niniejszym przyłączam się do studenckiej petycji z nadzieją na ponowne rozważenie dotychczasowej decyzji przez władze Wydziału Artes Liberales” – napisał Przemysław Pluciński z Instytutu Socjologii UAM w Poznaniu.

Władze Artes Liberales w 2018 roku podjęły inną, równie zaskakującą decyzję dotyczącą Ewy Majewskiej, negatywnie oceniając jej rozprawę habilitacyjną. Komisja habilitacyjna i Rada Wydziału określiły ją jako „nienaukową”. Obie sprawy są ze sobą w zastanawiający sposób powiązane, gdyż kiedy w marcu br reprezentująca pracowników UW komisja związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza wystąpiła do dziekana z zapytaniem o powody nieprzedłużenia umowy z Majewską, ten odpowiedział, że chodzi o to, że wydział nie zgadza się z odwołaniem wykładowczyni w sprawie habilitacji. – Moim zdaniem te rzeczy nie maja ze sobą związku, zdaniem prawników również, ale takie wyjaśnienie otrzymałem – mówi Majewska w rozmowie z Portalem Strajk.

Majewska, mimo iż obecnie boryka się z poważnymi problemami zdrowotnymi nie zamierza się jednak poddawać.

– Składam aplikacje o rozmaite prace, nauczam, piszę, i wierzę w to, że kiedyś będzie można być teoretyczką krytyczną, feministką i pracować spokojnie na uniwersytecie bez konfrontacji z podwójnymi standardami, cenzurą, niemerytorycznymi zarzutami i zwykłym wyzyskiem – napisała na Facebooku, dodając jednak, że ma poczucie iż „dzieje się coś potwornie niesprawiedliwego”.

paypal

 

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. lewica wszędzie bierze w du.ę… w każdym razie od czasu, gdy prawicy przestała grozić rewolucja

  2. Jesli cos umie to poradzi sobie. Jak nie na uczelni to w mediach, a jak nie w mediach to moze przyslowiowe krowy umie doic… :)

  3. Miała kobieta pecha nie trafić w odpowiedni dla siebie czas. Libertariańska ustawa Gowina całkowicie zniosła wymóg uzyskania habilitacji.

  4. Jeżeli naukowiec w wymaganym czasie nie otrzyma kolejnego stopnia naukowego (a jej praca habilitacyjna nie uzyskała nawet miernej oceny) – oznacza to najprościej ujmując – podstawę do pozbycia się nieefektywnego naukowca. Dziekan wydział, rektor uczelni czy rada wydziału mogą czas potrzebny na prace naukową wydłużyć lub pozbyć się takiego pracownika naukowego.
    Kwestia uznaniowa.
    Uczelnia uznała że taki pracownik jest jej niepotrzebny.
    I nad czym tu się użalać?
    Jeżeli jest taka ,,pirszoklasawykładowiec” to niech te zagraniczne uniwersytety ją sobie wezmą. I krzyżyk na drogę.
    Jednak jakoś nie widzę i nie słyszę chóru głosów rektorów renomowanych uniwerków spierających się gromkimi głosami o prawo do zatrudnienia tej pani. Tak samo jak tupotu nóg gońców z angażami…
    Pisma jakie przyszły do UW – można rozpatrywać jedynie w kategorii ,,poklepywania po ranieniu” przez zaprzyjaźnionych pracowników z miejsc gdzie wykładała.
    I żadne zaklinanie rzeczywistości (poza posiadaniem wymiaru propagandowego) niczego tu nie zmieni.

  5. Nie rozumiem. Waszym zdaniem uczelnia miała jakiś obowiązek utrzymania jej stanowiska? Czy gdyby to nie była działaczka lewicowa, też reagowalibyście oburzeniem?

    1. gdyby to nie byla dzialaczka lewicowa ale prawicowa to byloby to wielkie zwyciestwo naszej kliki

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…