Początek sezonu grzewczego w Chinach spowodował gwałtowny wzrost poziomu zanieczyszczeń powietrza. Mieszkańcy północno-wschodnich Chin nie wychodzą z domów bez masek gazowych; widoczność spadła do 100 m.
Poziom przekroczenia norm jest najwyższy od 2013 roku, od kiedy Chiny zaczęły mierzyć poziom pyłu w powietrzu. Najbardziej niebezpieczne jest stężenie PM 2,5. Według badań Duńskiego Centrum Badań Nowotworowych każde 5 µg pyłów PM 2,5 na cm3 powoduje wzrost ryzyka zachorowania na raka płuc o 18 proc. Tymczasem w Shenyang, stolicy prowincji Liaoning stężenie PM 2,5 wynosi aż 1400 µg/cm3 i przekracza normy WHO aż 56 razy. Widoczność w 8-milionowym mieście wynosi mniej niż 100 m.
– Powietrze śmierdzi, a po wyjściu na dwór pieką mnie oczy i gardło – mówiła w rozmowie z chińską agencją prasową Xinhua kobieta, idąca po ulicy w masce przeciwgazowej.
W ciągu ostatnich dni znacznie zwiększyła się liczba pacjentów, zmagających się z problemami z oddychaniem. – Oddziały pulmonologiczne są wypełnione po brzegi – mówił w rozmowie z Xinhua dr Yang Shenjia.
Shenyang od czasów Mao stanowi ważny region przemysłowy Chin, co jest jedną z przyczyn tak złego stanu powietrza. Popularnym sposobem ogrzewania mieszkań jest palenie węglem, problemem jest także ruch samochodowy. Władze prowincji i rząd są oskarżane o to, że poza powołaniem departamentów, które miałyby walczyć ze smogiem i raportowaniem poziomu zagrożenia nie mają żadnych recept, które uchroniłyby życie i zdrowie duszących się mieszkańców Shenyangu i okolic.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…