Sprawdziłam dziś stan zrzutki na Stypendium Wolności dla Pierwszego Alimenciarza RP. Z 35 tysięcy złotych zebrano już 22. Zaprawdę, przedziwne motywacje kierują darczyńcami w tym kraju. Prawie codziennie widzę dramatyczne ogłoszenia o tym, że 18-latek zbiera na protezę, a studentka Uniwersytetu Warszawskiego na elektryczny wózek. Widzę dzieci z rzadkimi chorobami, które miały tego pecha, że urodziły się w Polsce, bo za oceanem zabieg bądź operacja umożliwiająca im godne życie jest oswojonym standardem. Nie mam powodów, żeby im nie wierzyć. Wiem, jak działa polska służba zdrowia i jak głęboko jest niedofinansowana. Jesteśmy zalewani tyloma dramatycznymi prośbami o pomoc, że przestaliśmy już na nie reagować. Znieczuliliśmy się na kolejne zdjęcia chorego Maciusia czy Krysi żeby nie zwariować. Tymczasem wystarczyła groźba, że były lider KOD wyjedzie z Polski – i hop! Pękły 22 tysie.
W lutym 2017 „Fakt” opublikował na swoim portalu ekskluzywne zdjęcia z domu lidera KOD pod Brwinowem (dodajmy, że podwarszawskie Brwinów, Podkowa Leśna, Milanówek to raczej zamożna enklawa, a dom Kijowskiego z zewnątrz zdaje się typową, niewyróżniającą się z otoczenia willą rodziny z drugiego progu podatkowego). Zdjęcia szerowały inne portale plotkarskie ze zwierzątkami i zdrobnieniami w nazwach. Najczęściej pojawiającą się frazą były „stylowe wnętrza”. Rzeczywiście niczego sobie. Drewniana podłoga, kominek, nowoczesna kuchnia. Nie jest to poziom willi Jerzego Urbana, gdzie antyk stoi na antyku, ale w żadnym razie nie przypomina wnętrz, w których zwykł odwiedzać zgłaszających się do niego po pomoc Piotr Ikonowicz.
Kijowski nie poprzestał na tym, że „z godnością” przyjął, wirtualny na razie, dar od internautów. Wyliczył, ile powinien zarabiać, żeby zachować satysfakcjonujący poziom życia – a wnioskami podzielił się z mediami. Wyszło mu dokładnie 8437 zł brutto. Pan Mateusz najwyraźniej przegapił ten moment socjalizacji, kiedy dowiadywał się o nierównościach społecznych. Najwyraźniej jeszcze nie dotarło do niego, że człowiek, który zna definicję słów takich jak „godność własna” i „honor”, będąc zmuszonym do tego, by nieco obniżyć dotychczasowy poziom życia, po prostu go obniża, a nie prosi o datki. Mateusz Kijowski nie jest człowiekiem w skrajnej nędzy, który nie ma czego już obniżać. Nie jest niepełnosprawny, dotknięty długotrwałym bezrobociem. Wreszcie, dziesiątki osób codziennie podejmują decyzję o emigracji, zamiast płakać w internetowy rękaw. Tysiące absolwentów szkół wyższych co roku mierzą się z koniecznością obniżenia oczekiwań co do rynku pracy.
Swoje wyliczenia Kijowski uzasadnia tym, że gdyby – jak mu radzono – „poszedł na pierwszą lepszą budowę i zarobił” to i tak nie starczyłoby mu na spłacanie długu alimentacyjnego i ten cały czas by rósł. Wychodzi więc na to, że zrzutka na Pierwszego Alimenciarza RP powinna być organizowana regularnie co 3 miesiące, bo właśnie ten okres po reformie ministra Ziobry uznaje się za wystarczający do stwierdzenia uporczywego uchylania się od alimentów. W końcu autor „drugoobiegowej” autobiografii wydanej pokątnie w Wielkiej Brytanii ma szansę realnie „pójść siedzieć”. Choć on wolałby pewnie nazwać to „internowaniem”. Może więc rozważy pan emigrację, panie Mateuszu? Ta zasrana Polska to jednak nie jest dobry kraj dla alimenciarzy.
…no, chyba że jednak da Pan radę utrzymywać się z crowdfundingu. Wtedy jak rany, rzucam pracę.
AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…
A co on crowfunding jest? Cóś z krową czy fundamentem? Widać miejscowo godka dla niektórych za trudna, ełropejskością zabłyskowują.
pięknie powiedziane P.Weroniko pozdrawiam
ten typ jak wszystkie solidaruchy jest niepełnosprawny
Niestety będąc za granicą Mati nadal musiałby płacić alimenty. Smuteczek