1. Wojna polityczna
To może być ostatni rok rządów Zjednoczonej Prawicy. Pogłębia się dekompozycja obozu władzy, uwidaczniają wewnętrzne podziały. Kaczyński nie ma większości w Sejmie, jest zależny od polityków, którymi gardzi, jak Paweł Kukiz, czy takich, którzy celowo grają na osłabienie jego pozycji, a na dodatek ukazują się jako bardziej radykalni i zdecydowani, jak Zbigniew Ziobro. Ten drugi pcha Polskę w konflikt z Komisją Europejską i TSUE, co będzie kosztować nasz kraj 5 mln zł dziennie.
Obywatele są wykończeni epidemią, mocno odczuwają spadek poziomu życia. Rząd traci zaufanie społeczne, co przekłada się na sondaże. Kolejne afery, w tym podsłuchowa, z pewnością też władzy nie pomagają. Decydenci z Nowogrodzkiej czekają na efekty Nowego Ładu, pokładając w swoim sztandarowym planie nadzieję na odbudowę zaufania wyborców.
Rok 2022 będzie czasem nieustającej walki politycznej. Nie ma znaczenia, czy wybory odbędą się już w ciągu najbliższych 12 miesięcy, czy jesienią 2023. Kampania już się zaczęła.
Będzie to walka na wyniszczenie, odpalanie kolejnych afer, dyskredytowanie przeciwnika za pomocą służb, podsłuchów i usłużnych mediów. Władza i liberalna opozycja biorą na zakładników w tej walce cale społeczeństwo, dzieląc je na swoich zwolenników, nienawidzących zarazem identyfikujących się z drugim obozem. Mentalność kibolska przenosi się na poziom polityki, czujemy to już teraz i odczujemy z pewnością nie raz boleśnie w 2022 roku.
2. Ochrona zdrowia
Nie widać końca zarazy. Po czwartej fali, która pochłonęła w Polsce najwięcej istnień w Unii Europejskiej, płynnie przejdziemy w piątą falę, za sprawą znacznie bardziej zaraźliwego wariantu omikron. Niektóre prognozy mówią o 100 tys. zakażeń dziennie. Jeśli okażą się trafne, nawet biorąc pod uwagę mniejszą liczbę przypadków wymagających hospitalizacji, przy takim efekcie skali czeka nas rok tragiczny, usłany wieńcami pogrzebowymi.
O tym, że rząd nie potrafi przygotować systemu ochrony zdrowia na epidemie, dowiedzieliśmy się w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Pozostaje mieć nadzieje, że trzecia dawka szczepionki uchroni naszych bliskich przed ciężkim przebiegiem choroby, na szpitale bowiem liczyć nie możemy.
3. Przerwy w dostawach prądu
Na początku grudnia Polska musiała sięgnąć po awaryjny import energii od z czterech państw sąsiednich. Gdyby rząd nie zdecydował się na tak desperacji krok, nie byłby w stanie utrzymać rezerwy mocy na bezpiecznym poziomie. Tak dużej ilości energii w ramach międzynarodowej pomocy w ciągu jednego dnia nie importowaliśmy nigdy wcześniej, nawet gdy z powodu awarii stacji transformatorowej z systemu „wypadła” niemal cała elektrownia Bełchatów. Zanotowany ostatnio deficyt mocy był na poziomie 1000 megawatów, podczas kiedy zapotrzebowanie krajowe to 20-25 tys. MW. „To bardzo dużo. Perspektywy dla polskiej energetyki na przyszłość są złe, grozi nam deficyt mocy, rośnie zapotrzebowanie na energię, a wyłączane są kolejne bloki węglowe” – mówi były min. gospodarki Janusz Steinhoff.
4. Drożyzna
W XXI wieku nie mieliśmy jeszcze tak znacznego wzrostu cen. Drożyzna bije po kieszeniach, zwłaszcza tych, którzy w tych kieszeniach mają najmniej. A będzie jeszcze gorzej. Wysoka inflacja zostanie z nami również w kolejnym roku, nawet jeśli sprawdzą się optymistycznie prognozy, że swój szczyt osiągnie już w grudniu. W pierwszej kolejności trzeba liczyć się ze wzrostem cen za prąd. Droższy gaz, a także węgiel przełoży się na rosnące koszty. Urząd Regulacji Energetyki zapowiada, że wzrost cen za sprzedaż energii będzie dwucyfrowy. Wynika to z archaicznego charakteru polskiego systemu produkcji energii – wytwarzanie prądu z węgla jest coraz droższe z uwagi na opłaty emisyjne, nakładane w ramach ekologicznych konieczności przez UE.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …