Trump prze do „otwarcia gospodarki” choć wie, że koronawirus zbierze wówczas straszne żniwo.

Donald Trump jest niezwykle aktywnym orędownikiem zniesienia restrykcji spowodowanych wybuchem pandemii COVID-19 i pełnego otwarcia gospodarki. Tymczasem New York Times, prawicowa gazeta związana ze środowiskiem, które nie lubi obecnego prezydenta USA, dotarła do wewnętrznego dokumentu rządowego, w którym wskazuje się, że szybkie zakończenie lockdownu spowoduje niemal 10-krotny wzrost zachorowań na nowego koronawirusa i drastyczny wzrost zgonów.

Według zawartych w rzeczonym dokumencie prognoz, gdyby teraz zniesiono restrykcje, liczba zgonów z powodu koronawirusa do końca maja podwoiłaby się, osiągając w 1 czerwca 3 tys. dziennie (obecnie jest to około 1750). Wzrosłaby również, i to gwałtownie, liczba nowych zachorowań. Administracja Trumpa przewiduje, że będzie to prawie 10-krotny wzrost, z 25 tys. przypadków dziennie obecnie, do około 200 tys nowych zakażeń na dobę na początku czerwca.

Tym samym prezydent Trump, który wciąż rozkręca swoją kampanię na rzecz ponownego otwarcia kraju, bojkotując ustalenia podległych mu agend rządowych, z pełną świadomością składa amerykańskich obywateli w ofierze na ołtarzu „uwolnienia gospodarki”.

Kampanii tej towarzyszą prawicowo-populistyczne slogany „wolnościowe”, sugerujące jakoby dla przeciętnego Amerykanina praca i biznes były ważniejsze od życia i zdrowia. Warto dodać, że Trump i jego urzędnicy milczą na temat przedkładanej przez wiele lewicowych środowisk w Stanach Zjednoczonych alternatywnego modelu lock-downu, którego fundamentem byłoby wprowadzenie tak zwanego bezwarunkowego dochodu podstawowego na czas pandemii, powszechnej opieki medycznej na stałe. Oczywiście, konieczne byłoby także opodatkowanie korporacji i możnych.

Skrajnie nieodpowiedzialny populizm prezydenta połączony z ustawicznymi rasistowskimi obelgami i wymachiwaniem szabelką wobec Chin, które obwinia o sztuczne wyhodowanie wirusa ma również na celu ukrycie skrajnej niekompetencji Trumpa i jego ekipy, którzy nie przygotowali kraju na pandemię, nie opracowali ogólnokrajowego programu testowania Amerykanów oraz procedur zapobiegania nowym przypadkom zakażeń.

paypal

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Dodaję poniższy tekst po raz kolejny, bo nie przechodzi.

    Na lewica.pl podawane są liczby na milion mieszkańców (mortality rate). Wynika z nich jasno, że jeśli chodzi o USA, jest tam ogromne zróżnicowanie stanowe. Od 16.828 w Nowym Yorku, do 679 w Wirginii Zach. Z danych zgrubnych nie wynika, ale jeszcze większe jest zróżnicowanie w zależności od “rasy” (Afroamerykanie w NY stanowią chyba 70%), pochodzenia etnicznego (umierają przede wszystkim imigranci i “nielegalni” imigranci; śmierć rdzennych amerykanów (Indian) jest w ogóle nie odnotowywana!), bezdomności, bezrobotności itd. Populacja USA jest też w największym chyba na świecie stopniu dotknięta chorobami cywilizacyjnymi, czyli wynikającymi z kapitalizmu (wysoki BMI, choroby układu sercowo-naczyniowego itd). Ogromne znaczenie ma też brak ubezpieczenia zdrowotnego większości. Ogólnie pokazuje to, że podejmowane sposoby walki (totalna izolacja vs “model szwedzki”) mają niewielkie znaczenie dla ograniczania zachorowań. Pomijam oczywiście rozsądne, jak zachowanie dystansu, mycie rąk oraz cała antyseptyka w szpitalach i placówkach opiekuńczych, co jest bardzo istotne.

    Norwegia ma 1467 zgonów/ 1 mln, Szwecja 2299. Szwajcaria (3467) niewiele mniej niż Włochy (3505), Polska niewiele więcej niż Ukraina. Itd. Pomiędzy Sz i N, a z drugiej strony W i P są duże różnice pod względem ilości osób starych w domach opieki oraz co ważniejsze ogromne różnice w wiarygodności danych. Z przecieków wiadomo, że bardzo wiele przypadków śmierci w polskich, prywatnych domach opieki, nie jest raportowanych. Rzeczywista liczba ofiar śmiertelnych w Polsce może być dużo wyższa. W Szwecji jest też duża liczba imigrantów, z wyższą niż średnia ilością zgonów.

    Trzeba brać pod uwagę sposoby liczenia (rozpoznanie kliniczne, test), ; a także podawania liczb (mortality rate, case fatality rate), zróżnicowania struktury społecznej, etnicznej, dostęp do służby zdrowia itd. Znaczenie ma także ogólna liczba mieszkańców.

    Jedno pewne: wolałbym przeżyć tę epidemię w Szwecji lub Norwegii, niż w Nowym Yorku lub Polsce. A nawet i umrzeć bym wolał, bo opieka nad umierającymi jest w Skandynawii o niebo lepsza. W Szwecji czy Norwegii nie ma odwołanych zabiegów ratujących życie – w Polsce są.

    Wniosek z tego jeden: śmiertelność zależy od czynników nie poddających się łatwo kontroli. Zaś totalny lockdown będzie skutkował zwiększoną śmiertelnością w związku z dezorganizacją służby zdrowia, zwiększoną ilością chorób psychicznych (nie tylko PTPD), zwiększoną liczbą samobójstw (w wyniku bezrobocia, bezdomności – są już na ten temat szacunki w USA), zwiększoną śmiertelnością z powodu niewykonanych zabiegów itd.

    Raz jeszcze: lockdown i rozwiązania stosowane w wielu krajach wynikają z wielu przyczyn. Plączą się zarówno rutynowe działanie, głupota, obawa przez zbyt słabą reakcją rządów, poprzez wojnę ekonomiczną z Chinami (widać to dobrze w tekstach Trumpa i Mosnacher), po walkę klasową (widać to dobrze u nas, w pogarszaniu się sytuacji prekariatu oraz koncentracji kapitału – na całym świecie).

    1. @ Jacuś!
      ,,Jedno pewne: wolałbym przeżyć tę epidemię w Szwecji lub Norwegii, niż w Nowym Yorku lub Polsce. A nawet i umrzeć bym wolał, bo opieka nad umierającymi jest w Skandynawii o niebo lepsza.

      Najzabawniejsze jest to, że takie komunały wygłasza osobnik który nigdy tam nie był, ba nawet pewnie nie rozmawiał z jakimś osiadłym tam na stałe polonusem.
      Przy liczbie 220 łóżek na 100 tys głów Szwecja na tle Polski wypada bledziuchno. Podobnie jak liczba lekarzy pierwszego kontaktu specjalistów etc… A ich poziom? Dno i trzy metry mułu! Wszystko polega WYŁĄCZNIE na wynikach badań. Robi się ich od jasnej cholery, pacjent czeka, a diagnozy jak nie było tak nie ma!
      (wielu moich znajomych (zaangażowanych w działalność w ,,S” i konspirę w stanie wojennym wybrało właśnie Szwecję jako kraj osiedlenia w 84 kiedy można już było dostać paszport wyjazdowy. Z ich opowiadań przy dużej wódce wynika jedno – wszędzie lepiej, gdzie nas nie ma, a w Szwecji żyje im się dobrze – bo na nic poważnego nie chorują!

    2. W Szwecji mam rodzinę, w sprawach zawodowych bywałem od 2001 r. kilkanaście razy, znajoma osoba z Polski pracuje w Karolińska, znam więc sytuację w Szwecji dość dobrze. Znam też żałosną, zoologicznie antykomunistyczną i neoliberalną Polonię posolidarnościową. Przywołałem jakiś czas temu w komentarzu przykład dwu znanych dziennikarzy z polskim pochodzeniem, pracujących w Dagens i walących w szwedzkie państwo socjalne (realizowane lepiej czy ostatnio niestety gorzej) jak w bęben. Nic mnie więc nie zdziwi.

      I proszę się do mnie nie zwracać zdrobniałym imieniem. Nie wiem kim pan/pani jest, ale na pewno nie chciałbym znać osoby o takich poglądach i z brakiem elementarnej kindersztuby.

    3. Jacuś dziecko drogie acz nieobyte. Przestań wklejać zajawki z innych portali bo robisz z siebie (nie pierwszego zresztą )idiotę który próbuje w necie zabłysnąć.
      Może i poznałeś jakichś ludzi z ,,S” na emigracji – ale ich nie znasz. Ja swoich znajomych mam od momentu rozpoczęcia pracy w 78 przez cały okres S i stanu wojennego, (pracowaliśmy w jednym przedsiębiorstwie). A innych poznałem na gruncie towarzyskim.
      Jak myślisz, kiedy gadulec staje się bardziej szczery i emigranci stają się rozmowniejsi? Gdy gada z nimi krajan w ich miejscu osiedlenia, czy tez dawny kumpel z pracy i szkoły podczas pobytu w kraju?
      I druga sprawa. Nie obrażaj end block całek polskiej diaspory w Szwecji – bo to świadczy jedynie o twojej ,,kindersztubie” dziecko.

    4. Szanowny Panie, Prezentuje Pan dokładnie taką samą mentalność, jaką miałem okazję poznać u solidarnościowych działaczy na uchodźstwie w Malmo, dziesięć lat temu. To samo, tak samo. Poczucie nieuzasadnionej niczym wyższości, brak minimalnej chęci do poznawania świata, dyskusje ograniczone do personalnych wycieczek… Próbka może była mała, ale jak najbardziej – jak widać – populacyjna.

      A skoro piszę takie głupoty, to proszę ich nie komentować – przemilczeć (co ponoć najlepszą metodą) lub pozostawić inteligencji innych czytających.

      Kindersztuba – no cóż – gdybym użył inne, bardziej adekwatne słowo, mogłoby zaskutkować usunięciem mojego komentarza.

  2. To nie problem z lockdown, ale całkowitym brakiem powszechnej opieki społecznej, niewiarygodnym rozwarstwieniem społecznym (miliony bezdomnych, dziesiątki milionów bez pracy), wykorzystywaniem epidemii do koncentracji kapitału…

    W Szwecji czy Norwegii nie ma totalnego lockdown i nie ma też hekatomby ofiar COVID19.

    Skuteczna walka (na krótką metę) to powszechna i funkcjonująca służba zdrowia oraz względna sprawiedliwość społeczna. Na długą zaś: co najmniej wyodrębnienie przemysłu farmaceutycznego (praca nad nowymi szczepionkami) oraz służby zdrowia z systemu kapitalistycznego oraz najlepiej socjalizm (i komunizm – dla prawackich czytelników dodam: w znaczeniu marksowskim, a nie IPNowskim).

    1. @Jacuś!
      A może by tak przerobić to na rzetelne wskaźniki? Bo jak widzę to bełkocesz niemiłosiernie.
      USA 340 milionów obywateli – ofiar 72000. 21/100 tys.
      Szwecja 10 mln mieszkańców – ofiar 2854. 28/100 tys
      Norwegia 5 milionów obywateli – ofiar 215. 4,3/100 tys.

      I tak to wygląda w rzeczywistości. Dotychczas proporcjonalnie do liczby mieszkańców Szwecja ma duży odsetek ofiar, wyższy nawet od USA.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…