Przyjęto do dalszych prac projekt mający na celu ochronę dobrego imienia Polski. IPN-owi oraz innym organizacjom pozarządowym łatwiej będzie wytaczać procesy cywilne za „szkalowanie” ojczyzny, bo m.in. sformułowanie „polskie obozy” ma być karane 3 latami pozbawienia wolności.
Chodzi o ustawę o IPN: „kto publicznie i wbrew faktom przypisuje narodowi polskiemu lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, podlega karze grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Taka sama kara ma grozić za „rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni”.
– Polski rząd uczynił ważny krok w kierunku stworzenia mocniejszych narzędzi prawnych pozwalających skuteczniej dochodzić naszych praw, bronić prawdy historycznej, ale też bronić dobrego imienia Polski wszędzie na świecie, gdzie dochodzi do jej pomawiań i przedstawiania w fałszywym świetle – oświadczył z dumą Zbigniew Ziobro.
Przepisy mają obowiązywać zarówno Polaków, jak i cudzoziemców. Za czyn popełniany nieświadomie grozi grzywna bądź ograniczenie wolności, zaś za celowe znieważanie ojczyzny – za kraty. Co ciekawe, spod działania drakońskich przepisów ma być wyłączona działalność artystyczna lub naukowa.
– O tym, czy w danym przypadku zachodzą przesłanki, czy też nie, decyduje każdorazowo prokurator [chodzi o prokuratorów IPN – przyp. WK] wszczynający i prowadzący postępowanie. Czasami prokurator może uznać, że coś formalnie spełnia cechy przestępstwa, (ale) np. w jego ocenie nie uzasadnia to postępowania, bo nie wyczerpuje wszystkich znamion tego czynu albo zachodzą inne przesłanki wskazane w procedurze, które uzasadniają umorzenie postępowania – tłumaczył Zbigniew Ziobro.
Politycy PiS podkreślają, że projektowane przepisy zgodne są z duchem prawodawstwa unijnego, zaś minister sprawiedliwości zapytany, co się stanie, jeżeli sformułowanie „polskie obozy” padnie z ust głowy państwa (przykładem wpadka Baracka Obamy) – odpowiedział: „dura lex, sed lex”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Jakaż to piękna maksyma, pod warunkiem znajomości znaczenia dura. Szkoda, że zamiast kierować się zasadą sunt certi denique fines /we wszystkim jest miara/, nie żądając nawet uznania za godnej sustine et abstine /cierp i panuj nad sobą/, opowiedziano się za wykładnią św. Augustyna superflua non nocent /nadmiar nie szkodzi/. Ciekawe tylko, jakie instrumenty, poza użalaniem się w prasie, posiada wymiar sprawiedliwości, uosobiony w IPN-ie, aby wyegzekwować to prawo? I jakie są granice jego przekroczenia? Czy zmniejszenie przez to samo wydawnictwo po czterdziestu latach strat ludności polskiej o 400 tysiecy z 6.028 tysięcy do 5.600 tysięcy zostanie zaakceptowane, czy uznane za zbrodnię na narodzie? Na szczęście papier jest cierpliwy, a prawo w wykładni ministra wypada od dziś czytać częściowo posługując się dodatkowo językiem, dosadnie precyzującym przywołane przezeń słowo..
Szkoda, że Pan/Pani redaktor nie zauważyli, że jest to artykuł na tych co będą obrażać naród polski i twierdzić, że w Jedwabnym stodołę podpalili Polacy. Albo, że to Polacy donosili na Żydów czy też, że polscy żołnierze gwałcili albo dopuszczali się innych niegodziwości.
Cóż, juz zawsze będziemy bez winy. Niepokalani złem.
Pat-ryj-otyczna szajba