Stabilnego zatrudnienia i wzrostu wynagrodzeń domagają się pracownicy terminalu kontenerowego DCT Gdańsk. Ich żądania wspiera „Solidarność”. Dyrekcja próbuje podburzać pracowników przeciwko związkowcom. Ci nie wykluczają przeprowadzenia strajku.
We wtorek pod siedzibą firmy odbył się protest. Wzięło w nim udział około 100 pracowników DCT Gdańsk, zrzeszonych w „Solidarności”. Akcje wsparł swoją obecnością przewodniczący związku Piotr Duda. Na miejscu byli też obecni przedstawiciele ITF (International Transport Federation) – międzynarodowego organizacji pracowników transportu.
Zbuntowana załoga domaga się podwyżki płac o 1000 złotych brutto i ograniczenia procederu zatrudniania pracowników na podstawie umów na czas określony. Obecnie na takich warunkach pracują osoby, których staż w firmie wynosi więcej niż pięć lat. Związkowcy uważają, że to brak szacunku dla pracowników i domagają się zwiększenie stabilności. Proponują aby umowa o pracę na czas nieokreślony była automatycznie zawierana z każdym pracownikiem, w momencie osiągnięcia stażu dwóch lat.
Władze spółki uważają, że postulaty załogi są niemożliwe do realizacji. Prezes Maciek Kwiatkowski wytknął swoim podwładnym – ludziom wykonującym ciężką fizyczną pracę, że zarabiają powyżej średniej krajowej (ok. 4100 zł), a ich żądania nazwał „populizmem”. Zaznaczył również, że w budżecie nie ma pieniędzy na podwyżki, bo firma przeprowadza inwestycje o wartości 200 mln zł.
Dyrekcja okazuje zatrudnionym ostentacyjne lekceważenie. Przed rozpoczęciem protestu władze umieściły przed zakładem billboard przedstawiający informacje o wzroście płac w ostatnich latach. – Widzimy, jak wyglądają negocjacje zarządu firmy z organizacją zakładową poprzez pokazywanie różnego rodzaju billboardów. Panowie: to nie jest Afryka, to nie jest kraj Trzeciego Świata, to jest Polska, kraj Unii Europejskiej i albo się dostosujecie, albo my was stąd wygonimy. Ci panowie chcą zarządzać poprzez strach. Jesteście zwykłymi tchórzami, zejdźcie tutaj do ludzi, zamykacie się jak szczury w swoich biurach – oburzał się Piotr Duda.
Słów krytyki wobec postawy dyrekcji nie krył również Łukasz Kozłowski, przewodniczący komisji zakładowej NSZZ „S” w DCT Gdańsk. – Zarząd firmy nie zwraca uwagi na nasze problemy. Lekceważy nas jako przedstawicieli pracowników, nie spotkał się z nami od bardzo długiego czasu, na rozmowy wysyła kancelarię prawną. Nie widzimy ze strony zarządu chęci porozumienia – powiedział podczas konferencji prasowej.
Związkowcy zapowiadają, że jeśli dyrekcja nie zacznie z nimi poważnie rozmawiać, zaostrzą formę protestu. Niewykluczone jest wszczęcie procedury sporu zbiorowego i przeprowadzenie referendum strajkowego wśród załogi.
DCT Gdańsk jest częścią australijskiego funduszu Macquarie Group of Companies. Działa w Polsce od 2007 roku. Należy do setki największych firm dokerskich na świecie. W 2014 r. jej pracownicy przeładowali 1 mln 188 tys. TEU (jednostek pojemności równoważnych objętości kontenera o długości 20 stóp).
Rząd zrzuca maskę
Dzisiejszy dzień przejdzie do historii jako symbol kolejnej niedotrzymanych obietnic przed…
pan duda niech się tak nie złości – jeszcze pod koniec tego roku jego koledzy z pis obsadzą stołki w gdańskim terminalu kontenerowym swoimi kolesiami to i jego kolesiom coś skapnie za niezłomną postawę. w końcu, o to tylko chodzi tym z „solidarności”, prawa pracowników to tylko „wliczone w koszta”.
Od kiedy umowy na czas określony są umowami śmieciowymi?