Były dziennikarz TVN, główny bohater zeszłorocznej afery z podejrzeniem o molestowanie seksualne w tle wygrał z wydawcą oraz dziennikarzami „Wprost”. Redakcja ma przeprosić oraz zapłacić 500 tys. zł odszkodowania. Wyrok nie jest prawomocny. Tygodnik zapowiedział apelację.

Kamil Durczok wugrał w I instancji z tygodnikiem "Wprost", fot. twitter.com
Kamil Durczok wugrał w I instancji z tygodnikiem „Wprost”, fot. twitter.com

W sumie Durczok złożył dwa pozwy przeciwko tygodnikowi „Wprost”. W jednym domaga się 2 mln zł odszkodowania – za teksty „Ukryta Prawda” i „Nietykalny”, a także 7 mln zł za tekst „Kamil Durczok. Fakty po faktach”. W tym tekście opisano pobyt dziennikarza w mieszkaniu jego znajomej – to pamiętny artykuł sugerujący, że w mieszkaniu znajdowały się ślady narkotyków oraz erotyczne zabawki. Wyrok zapadł właśnie w tej sprawie. Sąd nie przychylił się do postulatu Durczoka, by obciążyć redakcję kwotą opiewającą na 7 tys. zł, a na 500 tys., jednak mimo to redaktorzy „Wprost” uznali wyrok za skandaliczny, godzący w wolność prasy i zniechęcający do poruszania trudnych tematów na łamach.

– W demokratycznym państwie prawa nie do zaakceptowania jest fakt, że sądy uwzględniają powództwa mające na celu wywołanie tzw. efektu mrożącego, który powoduje, że dziennikarze i wydawcy będą bali się poruszać ważne, ale stanowiące często tabu, tematy. Przepraszanie i ponoszenia jakiegokolwiek ciężaru finansowego za pisanie prawdy jest niezgodne z ideą państwa wolnego, także od cenzury – komentowała wyrok Paulina Piaszczyk, radca prawny „Wprost”.

Seria publikacji o byłym dziennikarzu TVN rozpoczęła się w lutym 2015 – Durczok został oskarżony o molestowanie i mobbing koleżanek ze stacji. Ostatecznie warszawska prokuratura umorzyła postepowanie, jednak specjalna wewnętrzna komisja wykryła w marcu 2015 wykryła ponoć „przypadki niepożądanych zachowań” i stacja zdecydowała się rozwiązać z Durczokiem umowę ze skutkiem natychmiastowym. Sprawa odbiła się w mediach szerokim echem, pozostawiając po sobie niesmak.

Kamil Durczok tak komentuje swoją wygraną na Twitterze: „Po roku walki z oszczerstwami Wprost, wygrałem w I instancji. Sąd zmiażdżył metody pracy i oszustwa Latkowskiego i Majewskiego (tu dziennikarz oznaczył redaktorów). Oni nie mieli nawet cywilnej odwagi przyjść na ogłoszenie wyroku. Wszystkim którzy nie zwątpili w 26 lat mojej pracy proste: dziękuję!”.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…