Śląska Akademia Medyczna walczy z mobbingiem, wykorzystywaniem seksualnym i dyskryminacją. To dobrze. Forma, jaką zaproponowała studentom, jest skandaliczna.

Komisja ds. przeciwdziałania problemom mobbingu, wykorzystywania seksualnego i dyskryminacji na Śląskim Uniwersytecie Medycznym pracuje pełna parą. W zeszłym roku głośna była sprawa zgłoszenia przez niektórych studentów przypadków mobbingu, seksizmu i molestowania. Miało to mieć miejsce podczas wyjazdu integracyjnego w 2016 roku. Władze uczelni zawiadomiły organy ścigania, które badają sprawę, jednak jak na razie nikomu nie postawiono zarzutów. Wspomniana Komisja opracowała szereg zaleceń dla studentów i doktorantów. Mają one, jak można domniemywać, przeciwdziałać niepożądanym zachowaniom wobec studentów i doktorantów. Efekt jednak wyszedł komiczno-dramatyczny. Pracowników Komisji nie było stać na nic innego jak tylko opracowanie zaleceń, które dotyczą ubioru i zachowania. Komisja zaleciła mianowicie o powstrzymanie się od:

unikanie noszenia spodni z krótkimi nogawkami,
unikanie korzystania z intensywnych perfum,
unikanie noszenia biżuterii,
unikanie noszenia bluzek z głębokim dekoltem,
unikanie noszenia spódnic krótszych niż do połowy uda,
unikanie zakładania butów na wysokich obcasach,
staranne przycinanie wąsów lub brody,
utrzymanie higieny osobistej,
stonowanie makijażu.

Mówiąc inaczej sposobem na zwalczanie molestowania i mobbingu ma być zmiana ubierania się i zachowania potencjalnych obiektów mobbingu i molestowania. Oznacza to, że członkowie Komisji uznają, według najgorszych wzorców, że wina za te zachowania leży przede wszystkim po stronie ofiar. To powielanie najgorszych seksistowskich kalk, zwracających uwagę, że np. do gwałtu by nie doszło, gdyby ofiara ubierała się przyzwoicie, bo wyzywający ubiór w rodzaju głębokiego dekoltu lub butów na wysokim obcasie (sic!) prowokuje gwałciciela do przestępstwa. Takie poglądy na uczelni medycznej kompromitują jej autorów.

Zalecenia komisji wzbudziły oburzenie studentów. Rektor uczelni próbując się bronić twierdzi, że dokument, wydany przez komisję, ma tylko być zachętą do dyskusji i powstał niezależnie od władz uczelni. To oczywista nadinterpretacja i szkoda, że rektor, prof. Tomasz Szczepański, musi uciekać się do takich argumentów w obronie swoich niezbyt rozgarniętych pracowników.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…