Grupa hakerów opublikowała materiały, które mają pochodzić z komputera lidera KOD. Sprawa jednak już na pierwszy rzut oka wygląda na niezbyt udaną próbę politycznej dyskredytacji. Sam Kijowski złożył zawiadomienia do prokuratury.

Mateusz Kijowski, lider KOD/ facebook.com/kijowski
Mateusz Kijowski, lider KOD/ facebook.com/kijowski

Rzekomy wyciek zawiera m.in. zdjęcia dzieci działacza, listę kontaktów, prywatne dokumenty, a także, co wywołało największe poruszenie, dziecięcą pornografię. Kijowski uważa, że padł ofiarą zaplanowanego ataku. – To prowokacja, ktoś chce skompromitować KOD. Kilka dni temu mieliśmy włamanie na serwer, stąd pochodzą pliki z mojego komputera, do których ktoś dorzucił zdjęcia nagich dzieci. Stanowczo zaprzeczam, że należą one do mnie lub kogokolwiek z KOD – powiedział w rozmowie z dziennikarzami „Newsweeka”.

Wiarygodność demaskacji jest jednak bliska zeru. Materiały, które miały skompromitować przywódcę pozaparlamentarnej opozycji zostały zapisane w jednakowym formacie 500×500 pikseli, w ponumerowanych kolejno plikach. Każdy z nich ma identyczną datę powstania – 10 kwietnia 2016, godz. 3:00.

Pogłoski, że doszło do włamania na skrzynkę mailową i twardy dysk komputera Kijowskiego krążyły po sieci od kilku dni. Wczoraj jako pierwszy informację opublikował portal Niebezpiecznik.pl. Na stronie serwisu pojawiły się m.in. sceeny przedstawiające podobno skrzynkę mailową działacza oraz, co ciekawe, wypowiedź hakera, który miał być sprawcą całego zamieszania. Wynika z niego, że w krótkim odstepie czasu doszło do dwóch ataków na serwer Kijowskiego, a pierwszy włamywacz miał „zostawić outdoora” czyli naruszyć zabezpieczenia, które ułatwiły drugiemu hakerowi wejście na stronę i wrzucenie dziecięcego porno.

Kijowski twierdzi również, że skrzynka na którą dokonano włamu jest jego starym kontem, z którego nie korzysta od kilku lat. – Wszystko co się w niej znajduje to najwyżej spam, jak w każdej od dawna nie używanej skrzynce. Za pomocą tej skrzynki uzyskali dostęp do plików tworzących nasze strony internetowe, pościągali z nich dane oraz dodali własne obrzydliwości, które nigdy nie znajdowały się w żadnej z moich skrzynek mailowych, na żadnym z moich komputerów i w które nigdy nie zaglądałem ani nie ściągałem – powiedział Newsweekowi. Działacz zapowiedział również, że podejmie stosowane kroki aby znaleźć sprawców ataku – To wstrętna prowokacja, która ma zdyskredytować mnie i zapewne cały KOD. Natychmiast składam doniesienie do prokuratury – oświadczył.

Od sprawy dystansują się nawet najbardziej zagorzali zwolennicy rządu Prawa i Sprawiedliwości, w tym m.in. Telewizja Republika i Niezależna.pl.

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…