Tak się porobiło, z przyczyn przeróżnych, od ekonomicznych po psychologiczne, że samotnych matek jest w Polsce 1,8 miliona. Tworzą co szóstą polską rodzinę.
Rządzący od lat urządzają im swoiste „Igrzyska Śmierci”. Filmowi bohaterowie, nie chcąc umrzeć z głodu, zmuszeni byli polować na okoliczne wolnożyjące gryzonie. Nasze państwo wychodzi z podobnego założenia. Rzuci się czasem przeżuty ochłap w postaci zasiłku rodzinnego: od 77 do 115 zł, (przy czym uznajemy, że 77 zł miesięcznie zaspokajać ma potrzeby małego człowieka do lat 5, zaś 115 – dojrzałego 18-latka). Aby móc pobrać od państwa te krocie, najpierw należy wykazać, że dochód na osobę w rodzinie nie przekracza 574 zł. Biada chytremu babsztylowi, gdy ojciec dziecka figuruje w dokumentach jako NN, na złość Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych nie żyje, bądź nie zostały mu zasądzone alimenty. W takim wypadku 77 zł wyłudzaczce nie przysługuje i kropka.
Zaślinić się można na widok łupu, jakim jest dodatek od gminy: 170 zł przez okrągły rok. Przysługuje on jednak tylko w połączeniu z zasiłkiem rodzinnym. Podobnie jak osławione becikowe. Zero litości dla dojących system!
Beneficjentki funduszu alimentacyjnego mogą wręcz utonąć w dobrobycie: do zgarnięcia jest aż 500 zł od bachora (o ile zarabiasz mniej niż 725 zł). Jeżeli i tak ci, dziwko, mało, i wyrywasz się do pracy albo na staż w PUPie, to niech ci będzie: dostaniesz 358 zł refundacji kosztów opieki (nawet przez pół roku!). Ach, zapomniałabym, nie możesz wtedy zarabiać więcej niż 351 zł na łeb. Państwo oferuje ci też ulgi prorodzinne przy wypełnianiu PIT, dodatek energetyczny 11 zł, zasiłki okresowe 271 zł, raz na kwartał zakupisz żywność za 110 zł, a raz w roku opał za 700 zł.
Kochane Mamy, w dniu Waszego święta radzę się poważnie zastanowić, co zrobicie z taką ilością forsy. Tym, które dopiero oczekują przyjścia na świat potomka, mówię z serca: wróbcie w dzieciaka szefa, kolegę z pracy, ewentualnie agenta ubezpieczeniowego. Pod żadnym pozorem nie wpisujcie w rubrykę „NN”, bo nie pozostanie Wam nic innego niż zapolować na przypadkowo spotkaną w Łazienkach wiewiórkę. A na śmiałą propozycję rządzących „1000 zł na każde dziecko” odpowiedzcie: „Tak, ale tygodniowo”.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …