Polska przeprowadziła za mało testów i nie we wszystkich województwach sytuacja jest jasna, jednak pewne jest jedno – szczyt epidemii nie nastąpi jesienią, wbrew temu, co zapowiada minister zdrowia Szumowski.

Wywiad, jakiego udzielił „Wyborczej” prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych unaocznia skalę podporządkowania zdrowia publicznego doraźnym celom politycznym w wykonaniu polskiego rządu.

24 kwietnia na antenie Polsat News, Łukasz Szumowski wypowiedział następujące słowa: „Jest wiele modeli rozwoju epidemii w Polsce. Te, które dostaję z renomowanych zespołów badawczych, mówią, że szczyt zachorowań może nastąpić jesienią”

Kilka dni temu Szumowski powtórzył taką tezę, strasząc obywateli, że jesienią czekają nas dwie epidemie równocześnie: koronawirusa i grypy sezonowej. Wcześniej rozprawiał też o tym, że wirus zostanie z nami przynajmniej przez dwa lata.

Prof. Flisak uważa, że Szumowski mija się prawdą. – Jeśli minister mówi, że szczyt epidemii mamy przed sobą, to opiera się na tajemnej wiedzy niedostępnej epidemiologom – powiedział w wywiadzie dla „GW”.

Naukowiec podkreślił, że sytuacja w naszym kraju wydaje się stabilna, a szczyt zachorowań nie będzie oznaczać radykalnego wzrostu liczby przypadków. Jednoznaczne określenie tego, kiedy nastąpi, jest trudne do stwierdzenia z powodu zaniedbań polskiego rządu.

– Każda epidemia przebiega według krzywej Gaussa. Jeśli nie widać jej szczytu, to znaczy, że jest ścięty, bo przeprowadzono za mało badań, by uzyskać przynajmniej przybliżony obraz przebiegu tej epidemii. Jeśli od czterech tygodni odnotowujemy podobną liczbę zakażeń, to znaczy, że linia odcięcia jest bardzo obniżona -powiedział epidemiolog.

Według Flisaka niektóre województwa mają już najgorsze za sobą. – W podlaskim mamy klasyczną krzywą. W ostatnich dniach nie ma nowych przypadków. Trudno przyjąć, że to tylko pozorny spadek. Nasze laboratoria nadal wykonują około 200 testów dziennie. Skoro nie wykrywamy nowych zakażeń, to znaczy, że epidemia tu wygasa – powiedział.

Epidemiolog jest również sceptyczny co do zasadności straszenia Polaków podwójną epidemią jesienią. Jego zdaniem do tego czasu spora część Polaków będzie już odporna na COVID-19.

– Układ odpornościowy, stykając się z nowym patogenem, może się pomylić. Nowy patogen jest na tyle podobny do jakiegoś „starego”, który nasz organizm już zna, że jest na niego odporny. A w środowisku krąży cała masa koronawirusów, nie wszystkie są chorobotwórcze. Jeśli przyjąć, że znaczna część z nas ma odporność na „stare” koronawirusy, to może skutecznie bronić się przed nowymi, a przynajmniej osłabiać ich działanie. To mogłoby tłumaczyć, dlaczego tak wiele osób przebywa zakażenie bezobjawowo lub skąpoobjawowo – zwrócił uwagę prof. Flisak.

Warto sobie zatem zadać pytanie – skoro twierdzenia Szumowskiego o odległym końcu epidemii nie mają naukowych podstaw, to jaka jest motywacja to ich wygłaszania?

patronite

 

 

 

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. > W podlaskim mamy klasyczną krzywą. W ostatnich dniach nie ma nowych przypadków. Trudno przyjąć, że to tylko pozorny spadek. Nasze laboratoria nadal wykonują około 200 testów dziennie.

    Na podstawie 200 testów dziennie stwierdza, że sytuacja w całym województwie liczącym 1,2 mln ludzi już zmierza ku dobremu. Dobre sobie.

    1. „mamy klasyczną krzywą” hehe racja, ktoś tu krzywych nie odróżnia…

  2. Ja. prosty epidemiolog amator sugeruję, że redaktor Nowak bredzi w każdym temacie, howgh!!!!
    Abstrahując od ew. bredzenia lub nie ministra Szumowskiego chciałbym nieśmiało zwrócić uwagę, że pan prof Flisiak bardzo często występuje w tak zwanych opozycyjnych mediach kochających głównie PO – a to w Gazecie, a to w TOK, a to w OKO press, a to w TVN itd., był też gorącym orędownikiem tezy, że wybory korespondencyjne są zagrożeniem życia Polaków — wynajął go Senat w osobie Grodzkiego aby ogłosił tę wiekopomną BREDNIĘ!!!! Dlaczego brednię? Ano wczoraj turysty zadeptały Tatry, Bieszczady czy Beskidy a o morzu czy jeziorach nie wspomnę, jakoś Flisiak nie pier.dnął, że coś Polakom zagraża…………..

    1. Dokładnie… czym się różni wejście do Biedronki (kilkanaście klientów w środku, kilka osób obsługi) od wejścia do komisji wyborczej (kilkanaście głosujących w środku, kilka osób obsługi)? No chyba tym, że w Biedronce średnio przebywamy dłużej.

  3. To że Szumowski bredzi i ma opóźniony zapłon, to wiadomo od miesiąca. Ale ten tu „ekspert” też opowiada dyrdymały!! Krzywa Gaussa jest opisem stanów/rozkładów STATYCZNYCH, a opisem stanów DYNAMICZNYCH są postępy takie jak liniowy, wykładniczy, wygaszająca fala z impulsami itp.

  4. Profesor Flisiak ma oczywiście rację.

    Co do kwestii odporności, cytowałem na tym portalu artykuł z marca:

    Immune responses in COVID-19 and potential vaccines: Lessons learned from SARS and MERS epidemic.
    Prompetchara E, Ketloy C, Palaga T.
    Asian Pac J Allergy Immunol. 2020 Mar;38(1):1-9.

    pokazujący podobieństwa COVID-19 z innymi koronawirusami, istnienie odporności po zakażeniu itd.

    podobne wnioski z pracy: https://www.biorxiv.org/content/10.1101/2020.03.13.990226v1.article-info
    omówienie: https://www.livescience.com/monkeys-cannot-get-reinfected-with-coronavirus-study.html

    możliwą dalszą strategię przedstawia:
    http://www.emro.who.int/ar/in-press/commentaries/unlocking-towns-and-cities-covid-19-exit-strategy.html

    I jeden z nowszych, rozsądniejszych artykułów, analizujących biologiczne i epidemiologiczne aspekty COVID-19:
    https://link.springer.com/content/pdf/10.1007/s00011-020-01352-y.pdf
    Z oczywistym wnioskiem, że musimy ustanowić kompromisowe rozwiązanie w walce z pandemią.

    Totalna izolacja może mieć sens przez krótki okres na początku, by przygotować system ochrony zdrowia do przypadków wymagających zaawansowanej interwencji. Testowanie RTPCR jest istotne dla wychwytywania osób zainfekowanych, testy serologiczne – dla wyjaśnienia jak wiele osób uzyskało odporność i jak przebiega epidemia. Wprowadzanie psychozy na salę społeczną zaowocuje w niedalekiej przyszłości wzrostem chorób psychicznych (PTSD, PTPD i inne), depresji, samobójstw itd., pomijając twarde efekty uderzające w ludzi pracy.

    Jeśli chodzi o częstość mutowania, to wydaje się, że jest mniejsza niż dla wirusa typowej grypy.

  5. Pan epidemiolog również bredzi – na co wskazuje przykład Wuchan gdzie po hucznym odtrąbieniu ,,końca epidemii” mamy ponownie pojawienie się zakażeń.
    Obaj panowie opowiadają o o tym samym, jednak kierując się innymi wskaźnikami.
    A prawda jest taka, że na temat tego koronawirusowego zapalenia płuc – nadal niewiele wiemy. Nie wiemy na pewno tego czy jednorazowe zachorowanie daje odporność jak w przypadku odry czy wiatrówki – na stałe, czy tak jak w przypadku sezonowej grypy-anginy – kilkumiesięczny wzrost odporności i później regres. Nie wiemy jak ze skłonnością do mutacji wirusa, odkryliśmy na razie bodaj sześć szczepów, a podobno, pojawiają się nowe.
    Reasumując – nadal jesteśmy w lesie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…