Walczyli i zwyciężyli. Strajk fińskich pracowników poczty oraz solidarnościowe protesty zorganizowane przez związki zawodowe transportowców, pracowników lotnisk oraz sektora publicznego sprawiły, że państwowy operator pocztowy musiał uznać słuszność postulatów osób zatrudnionych w sortowniach paczek. Nie dotknie ich radykalna obniżka płac.
Gdyby nie strajk, ok. 700 osób wykonujących swoje obowiązki w sortowniach przesyłek zostałoby przeniesionych do wydzielonej spółki pocztowej, a ich zarobki spadłyby prawie o 1/3. W ich obronie na dwa tygodnie stanęła cała poczta. Następnie protesty solidarnościowe wszczęły również Fiński Związek Awiacji, Związek Pracowników Transportu oraz Związek Zawodowy Sektorów Usług Publicznych. Na lotnisku Helsinki-Vantaa loty przestały być realizowane zgodnie z rozkładem, natomiast z ulic helsińskiej aglomeracji praktycznie zniknęły autobusy (jeździły tramwaje i metro). 28 listopada państwowa spółka Posti musiała ustąpić.
Związki zawodowe zgodziły się na to, by pracownicy sortowni przeszli do innej spółki, ale pod warunkiem, że pozostaną objęci dotychczasowym układem zbiorowym. Dzięki temu ich zarobki pozostaną bez zmian. Zatrudnieni zgodzili się natomiast wyjść pracodawcy naprzeciw w kwestii elastyczności organizowania grafiku pracy, ale mimo wszystko Fiński Związek Poczty i Logistyki (PAU) uważa, że wynegocjowane porozumienie jest korzystne. Wezwał protestujących i tych, którzy się z nimi solidaryzowali, by wrócili do pracy. Obecnie poczta fińska działa już normalnie.
Strajk kosztowało stanowisko minister samorządu lokalnego i zarządzania własnością Sirpę Paatero. Przedstawicielka Partii Socjaldemokratycznej podała się w piątek do dymisji, a premier Antti Rinne przyjął jej rezygnację. Podczas konferencji prasowej twierdził, że jego partyjna koleżanka nie działała w sprawie Posti zgodnie z jego zaleceniami, w szczególności niedostatecznie stanowczo dała zarządowi poczty do zrozumienia, że priorytetem rządu jest zachowanie warunków pracy i płacy na dotychczasowym poziomie. Rinne cokolwiek przeczył sam sobie: jeszcze w czwartek przekonywał w parlamencie, że to zarząd poczty parł do zmian niekorzystnych dla pracowników, a przedstawicielka rządu przeciwko temu protestowała. W piątek prezes poczty oświadczył, że było inaczej i że nie wpłynął do niego żaden protest Sirpy Paatero.
Podział w rządzie chce wykorzystać opozycja: konserwatywna Koalicja Narodowa oraz ultraprawicowi Finowie, także jeden z koalicjantów socjaldemokratów, liberalne Centrum żąda dodatkowych kroków na rzecz ustalenia, kiedy Antti Rinne mówił prawdę i jak naprawdę rząd rozmawiał z pocztą, która niekorzystne dla pracowników zmiany szykowała od wiosny.
Najważniejszym przekazem w związku ze strajkiem jest jednak pokaz pracowniczej solidarności. Fińscy pracownicy najemni nie ograniczają się do oczekiwania, że lewicowy rząd (socjaldemokraci, zieloni, demokratyczni socjaliści i jeden koalicjant liberalny) będzie wprowadzał korzystne dla nich prawa, ale sami organizują się i reagują na bieżące problemy. To siła, z którą trzeba się liczyć.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
W Polsce „Solidarność” zakazała strajków solidarnościowych.