Przedstawiciele rządu (prefekci) będą mogli decydować – na podstawie własnej decyzji administracyjnej – kto może brać udział w manifestacjach. Ustawa przegłosowana minionej nocy, skierowana wyraźnie przeciw „żółtym kamizelkom”, przewiduje pozbawienie prawa do uczestnictwa w manifestacjach osób, które władza będzie podejrzewać o „szczególne zagrożenie dla porządku publicznego”. Opozycja nazywa to „wypaczeniem  autorytarnym”.

Francuski minister spraw wewnętrznych  w rządzie prezydenta Macrona Christophe Castaner przepchnął przez parlament – dzięki głosom większościowej partii prezydenckiej (LREM) – ustawę, który budzi bardzo żywe protesty na lewicy, wśród części prawicy i nawet wśród niektórych deputowanych LREM. Ustawa jest wzorowana na możliwości wprowadzenia takich zakazów na stadionach piłkarskich, z tym, że tu ustawa dotyka bezpośrednio wolności podstawowych.

Przed przewidzianymi manifestacjami  osoby „podejrzane” (choćby nigdy nie zostały skazane) będą musiały zgłaszać się na komisariaty. Gdyby jednak zechciały manifestować, grozi im więzienie i słone mandaty (nawet do 15 tys. euro). Wszystkie będą wpisane na listę osób poszukiwanych tak, by policjanci mogli od razu, dzięki połączeniom elektronicznym, wiedzieć z kim mają do czynienia.

Jeszcze na sali obrad centrowy deputowany Charles de Courson nazwał ustawę „czystym, antydemokratycznym szaleństwem”: „To jakaś kompletna dewiacja! Wróciliśmy do czasów Vichy! Obudźcie się koledzy!  Za czasów Vichy, jeśli bylibyście „podejrzani” przez urzędnika o należenie do ruchu oporu poszlibyście siedzieć. (…) Zobaczycie, kiedy będzie jeszcze inny rząd – skrajnej prawicy, a wy będziecie w opozycji!”.

Rząd francuski zwrócił się do Google o usunięcie z sieci tej przeróbki słynnej fotografii junty gen. Pinocheta.

Jeśli miał na myśli Zjednoczenie Narodowe (dawny Front Narodowy)  Marine Le Pen, to podobnie jak Partia Socjalistyczna, komuniści i lewicowa Nieuległa Francja jest ono całkowicie przeciwne nowej ustawie. „To LREM jest skrajną prawicą” – mówili deputowani  o „okolicznościowym prawie” skierowanym przeciw „żółtym kamizelkom”, manifestującym mimo krwawych represji  reżimu Macrona. Prezydent obawia się szczególnie postulatu demokratyzacji kraju, referendów RIC. Nowa ustawa po przejściu przez Senat ma zostać definitywnie przyjęta 5 lutego.

 

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Wkrótce Macron przyjeżdża do Polski. Lewica, obrońcy demokracji z KOD-u, mają szansę zademonstrować przeciwko łamaniu demokracji we Francji. Ciekawe, dlaczego tego nie zrobią?

    1. A dlaczego mieliby demonstrować, skoro dla libertariańskich ekstremistów demokracja = plutokracja, a nie jakieś socjalistyczne rządy plebsu.

  2. Pozorowana demokracją na zachodze była w czasie zimnej wojny, pokazówka dla dyktatu ZSRR. Teraz nie ma potrzeby udawania.Niech chołota wbije do łba do czego została stworzona

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…