Kierownictwo agencji przewiduje, że do Europy przez Moreze Śródziemne do końca roku przypłynie jeszcze około 300 tys. ludzi. Trzeba będzie zmierzyć się ze skutkami zamknięcia szlaku bałkańskiego.
Będą płynąć przez Morze Śródziemne, a przemytnicy ludzi znajdą sposoby na przetransportowanie ich nowymi szlakami – nie pozostawiają złudzeń eksperci Frontexu. Uważają, że Europa nie jest przygotowana na przyjęcie tak wielkiej liczby przybyszów i zadrży w posadach.
„Bild” cytuje Klausa Röslera, dyrektora Wydziału Operacyjnego agencji, który zapowiada: „liczymy się z 10 tys. migrantów z Libii tygodniowo”. Rösler 15 czerwca na dyskusji panelowej w europejskim biurze Fundacji Konrada Adenauera w Brukseli postawił tezę, że obecność patroli i statków na Morzu Śródziemnym paradoksalnie zwiększa obecność „boat people” u wybrzeży. Zwiększa również prawdopodobieństwo katastrofy, ponieważ przemytnicy wysyłają zdesperowanych migrantów na morze na zdezelowanych tratwach, licząc na to, że nawet jeśli zaczną tonąć, ratownicy zawsze pojawią się na czas. Niestety nie zawsze ten wyścig z czasem wygrywają.
Okręty UE w związku z zapowiedziami Frontexu szykują drugi etap operacji „Sophia”, mającej na celu zwalczanie przemytników i ratowanie uchodźców płynących w łupinach przez Morze Śródziemne z Libii do Włoch. Trypolis ma nadzieję, że Unii uda się ukrócić także przemyt broni do Libii. Póki co Rada Bezpieczeństwa ONZ zezwoliła europejskim siłom zatrzymywać i rewidować na Morzu Śródziemnym podejrzane statki, mogące dostarczać broń Państwu Islamskiemu. ONZ w ten sposób pragnie wzmocnić nowy rząd jedności narodowej w Trypolisie.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…