Naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego nie chcą, by rząd w ramach „dobrej zmiany” wpływał na tematykę, metody, a tym bardziej – wyniki badań nad przeszłością. Badacze związani z PiS-em już krzyczą o nietolerancji, zgubnych skutkach braku dekomunizacji i „grupie kolesi”.
5 listopada na Uniwersytecie Warszawskim ma odbyć się Nadzwyczajny Zjazd Badaczy Dziejów Najnowszych. Organizatorzy zamierzają dyskutować o sytuacji, w jakiej znalazło się w Polsce badanie historii XX wieku. Alarmują, że zamiast wspierać rzetelne projekty badawcze, politycy dążą do instrumentalizacji i ideologizacji historii najnowszej, przedstawiają zmitologizowaną i zbanalizowaną wersję wydarzeń.
Wśród organizatorów są nazwiska z pierwszego szeregu polskich historyków – Marcin Zaremba, Ewa Domańska, Andrzej Paczkowski, Henryk Samsonowicz. Pierwszy z wymienionych jest autorem „Wielkiej Trwogi”, książki o polskim społeczeństwie w latach 1945-1947, zupełnie odmiennej od serwowanej przez PiS opowieści o walce zastępów nieustraszonych żołnierzy wyklętych z odrażającą „komuną”. Z kolei prof. Samsonowicz w wywiadzie dla „Newsweeka” podkreślał, że historyków niepokoi „to, co się dzieje w zakresie dziejów najnowszych, zarówno wojennych i powojennych, łącznie z tworzeniem mitów żołnierzy wyklętych”. Kreowanie tej mitologii określił jako „bardzo sztuczne i niezgodne z rzeczywistością”.
Na zjeździe wystąpić mają jeszcze Andrzej Friszke, Marcin Kula czy Paweł Machcewicz. Będą solidaryzować się z kierownictwem Muzeum Historii II Wojny Światowej oraz z historykami, którzy tracą obecnie pracę w IPN-ie z łatwych do odgadnięcia powodów. Zamierzają również ostrzec przed sytuacją, w której o warsztacie naukowym historyków decyduje bieżący polityczny interes. Możnaby westchnąć – dlaczego dopiero teraz? Zjawisko instrumentalizacji historii i promowania nierzetelnego obrazu poprzedniego stulecia w imię tzw. polityki historycznej nie jest przecież w naszym kraju czymś zupełnie nowym.
Organizatorzy mają nadzieję, że na zjazd przybędzie jak najwięcej historyków ze wszystkich polskich ośrodków badawczych. Przy rozsyłaniu zaproszeń nie pominęli badaczy powszechnie kojarzonych z prawicą – profesorów Andrzeja Nowaka i Jana Żaryna. Ani jeden, ani drugi na zjeździe jednak głosu nie zabiorą. Uczynili to natomiast na łamach „niepokornych” mediów. – List nie pozostawia w każdym razie najmniejszej wątpliwości, że idzie o polityczno-propagandowy wydźwięk, o wiec, nie o naukę – to komentarz Andrzeja Nowaka, który dalej określił organizatorów jako „grupę kolesi”. Według Jana Żaryna historycy z UW nie mogą po prostu zdzierżyć tego, że ktoś nie zgadza się z ich poglądami. Najdalej w potępianiu inicjatywy poszedł Lech Kowalski, historyk wojskowości czasów PRL. – Nieprzypadkowo kongres odbędzie się w Instytucie Historii Uniwersytetu Warszawskiego, dla mnie to jeden z ostatnich bastionów, którego nie objęła żadna weryfikacja kadr naukowych, pracuje tam wiele postkomunistycznych skamielin. (…) Proszę się nie dziwić, że dla mnie IH UW nie ma nic wspólnego z prawdziwą nauką – podsumował w komentarzu dla portalu wPolityce.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Lech Kowalski, ten wojskowy politruk z PRL nazywający siebie historykiem? Takiemu profesorowi Samsonowiczowi czy Paczkowskiemu mógłby buty czyścić.