Prawdopodobnie pod wpływem lobby właścicieli sklepów i punktów usługowych z regionu Nord-Pas-de-Calais, prezydent Francji zapowiedział, że obozowisko zamieszkane przez ok. 10 tys. migrantów zostanie zlikwidowane do końca bieżącego roku. Hollande mówił jednak długo i pięknie o kwestiach humanitarnych.

Francois Hollande, "socjalistyczny" prezydent Francji/wikimedia commons
Francois Hollande, „socjalistyczny” prezydent Francji/wikimedia commons

Decyzja Hollande’a jest prawdopodobnie spowodowania rozpoczynającą się właśnie kampanią przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się nad Sekwaną w 2017 roku. Wizytę w obozie pod Calais złożył kilka dni temu jeden z głównym konkurentów obecnie urzędującego rezydenta Pałacu Elizejskiego – Nicolas Sarkozy. Zapamiętany jako „prezydent bogatych” polityk zapowiedział, że jeśli zwycięży w starciu wyborczym, to koczowisko przestanie istnieć do końca przyszłego roku. Hollande chciał więc pokazać, że jest szybciej działającym i równie bezwzględnym władcą, co stawia pod poważnym znakiem zapytania jego lewicową przynależność.

Drugim czynnikiem, zapewne najważniejszym jest nacisk lokalnego biznesu. Estetyczne zniesmaczenie przybyszy z północnej części kanału La Manche obecnością głodnych i zrozpaczonych migrantów sprawiło, że dochody placówek handlowych w Calais i okolicy spadły o 25-30 proc., a restauracji – o ponad 40 proc. Według tamtejszych handlowców do Calais przestali przyjeżdżać Anglicy, którzy przedtem masowo zaopatrywali się w nim w artykuły spożywcze i alkohole. Płacz przedsiębiorców dobiegał z północy kraju już od kilku miesięcy. Możliwe zatem, że prezydent chciał wyciszyć ten niekorzystny dla niego proces przed kampanią wyborczą.

Hollande podczas oficjalnego wystąpienia skupił się jednak głównie na humanitarnych aspektach ewikcji obozu. Zapowiedział, że likwidacja ze względów  sanitarno-higienicznych odbędzie się jeszcze w miesiącach jesiennych. Nowym miejscem pobytu migrantów będą obozy rozlokowane w różnych częściach Francji. W każdym z nich nie będzie przebywać jednocześnie więcej niż 40 osób. Zadanie jest to trudne, biorąc pod uwagę, że pod Calais koczuje obecnie prawie 10 tys. ludzi. Dla większości z nich przeniesienie oznaczać będzie przedłużenie dramatu oczekiwania na przejazd do Dover. Według szacunku organizacji wspierających migrantów, ok. 30 proc. z nich posiada prawo do stałego pobytu w Wielkiej Brytanii, przysługujące im z powodu krewnych mieszkających i pracujących w tym kraju.

 

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…