Dziś rano w Katanii na Sycylii przed miejscowym sądem stanął Matteo Salvini, głośny szef prawicowej Ligi, jeszcze w zeszłym roku wicepremier i minister spraw wewnętrznych Włoch. Rozpoczęły się wstępne rozprawy, które mają rozstrzygnąć, czy b.wicepremiera należy sądzić za „nadużycie władzy” i „nielegalne pozbawienie wolności” – czyny, których się miał dopuścić nie pozwalając przez tydzień dobić do brzegu włoskiemu statkowi straży przybrzeżnej Gregoretti z ponad setką uratowanych imigrantów na pokładzie, latem zeszłego roku.

Rozprawa była krótka, ale nie dlatego, że zarówno obrona, jak i prokuratura wnioskowały o umorzenie sprawy, lecz z powodu uporu sędzi, który postanowił przesłuchać jeszcze szefa rządu Giuseppe Conte, obecną minister spraw wewnętrznych i dawnego koalicjanta Salviniego, przewodniczącego Ruchu Pięciu Gwiazd (M5S) Luigi di Maio, dziś szefa włoskiej dyplomacji. Przesłuchania te wydały się sędzi niezbędne, bo obrona Salviniego twierdzi, że decyzja o niewpuszczaniu statku była po prostu decyzją rządu. Conte już kiedyś temu przeczył, ale będzie musiał przyjechać do Katanii 20 listopada.

Salvini nosi patriotyczne maseczki.

Salvini przyjechał na wyspę już trzy dni przed rozprawą, by animować rodzaj festiwalu politycznego pod hasłem „Włosi wybierają wolność”. Rozdawał uśmiechy, robił sobie selfie z fanami, pomagał wybrać burmistrza miasteczka pod Katanią, kandydata Ligi i zapewniał wszystkich, że sąd próbuje zastąpić osąd publiczny, który, jak sądzi, mu sprzyja. To nie jest jednak takie pewne. Mieszkańcy Sycylii pamiętają wezwania jego partii, gdy zwała się jeszcze Ligą Północną, „Forza Etna!” (Dawaj Etna!), by wulkan pochłonął południową wyspę. Katania leży właśnie pod Etną.

Poza tym, na włoskiej skrajnej prawicy bardziej zaczyna rzucać się w oczy Giorgia Meloni, szefowa faszyzujących Braci Włoskich (FDI): jej sondaże rosną, podczas gdy Salviniego maleją. Sami Włosi, jeśli oprzeć się na badaniach opinii, nie sądzą już, by imigracja była pierwszą sprawą do załatwienia. Wyprzedziły ją epidemia oraz rosnący brak bezpieczeństwa ekonomicznego.

Salvini padł ofiarą swej pychy, pozbył się władzy na własne życzenie, jak kiedyś Kaczyński. W miesiąc po powstrzymaniu Gregoretti, jego sondaże rekordowo poszły w górę, więc będąc pewien, że wróci silniejszy do rządu po przedterminowych wyborach, zerwał koalicję z M5S. Wyszedł na tym jak Zabłocki na mydle: M5S dogadał się z socjal-liberalną Partią Demokratyczną i wybory okazały się niepotrzebne. Już ponad rok próbuje nie pozwolić o sobie zapomnieć, pewien „wielkiego powrotu” politycznego w przyszłości.

Na wielkie show Salviniego w Katanii przybywali politycy w najlepszych garniturach, by manifestować patriotyczne oburzenie. Byli Bracia Włoscy i Forza Italia starego Berlusconiego. Powtarzali jakim skandalem, „absurdem” jest sądzenie b. wicepremiera. „To Włosi na najbliższych wyborach powiedzą, czy Salvini działał dobrze, czy źle” – mówił o sobie w trzeciej osobie Salvini, niczym kiedyś Lecz Wałęsa.

Dziś rano przed sądem manifestowało jednak przeciw Salviniemu kilkaset osób. Młodzi ludzie pchali przed sobą wózki z supermarketu, wypełnione papierem toaletowym. W owe kupy wbito portrety „Il Capitano”. W tym procesie chodzi o wyrażenie oficjalnego społecznego stosunku do idei ratowania ludzi na morzu, przyjmowania ich jako imigrantów, jak i do odpowiedzialności władzy. Włosi zostali opuszczeni przez inne kraje europejskie (w tym Polskę) w zadaniu przyjmowania przybyłych. Salvini trzymał całymi dniami ludzi na rozpalonym pokładzie, by pokazać jak Włochy się przeciw temu buntują. Brak solidarności z uratowanymi ze statku wyglądał dla nich bardzo konkretnie, jako niewola.

Teoretycznie, Salviniemu grozi nawet 15 lat więzienia, ale skoro prokuratura nie widzi problemu, polityk raczej nie pójdzie do więzienia. Niedługo będzie miał podobny proces w Palermo, za takie samo postępowanie z innym statkiem, ale to też nie wygląda groźnie. Jako „ofiara ciągania po sądach” może wręcz zdobyć parę punktów. Skrajna prawica na naszym kontynencie nie przestaje czyhać na władzę.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …