Na szefa IPN został wybrany Karol Nawrocki. Do tej pory znany był głównie z tego, że wyrzucił z Muzeum II Wojny Światowej zespół, który grał radziecką piosenkę z czasów II wojny światowej. Stało się to podczas Nocy Muzeów w 2019 roku.
Z grubiańskim zachowaniem Nawrockiego wobec artystów korespondowało żenujące i chamskie tłumaczenie postępowania dyrektora przez rzecznika Muzeum II Wojny Światowej. W każdym razie jest wiadome, że na obiektywną narrację Nawrockiego o historii najnowszej nie ma co liczyć. Wzmacnia to przypuszczenie jego wypowiedź dla mediów, podawana przez portal onet.pl, że podzieli politykę historyczną prowadzoną przez IPN na cztery nurty, w zależności od relacji między Polską a poszczególnymi krajami. Takie postawienie sprawy kompromituje obiektywnego w założeniu naukowca.
Teraz Karol Nawrocki po wyborze na dyrektora Instytutu pamięci Narodowej będzie miał okazje rozwinąć swoje talenty w forsowaniu swojej wersji historii. Jego kandydaturę zaakceptował ostatecznie Senat. Kandydatura Nawrockiego przeszła, ponieważ z opozycyjnej dyscypliny głosowania przeciw wyłamało się trzech senatorów. To Jan Filip Libicki i Ryszard Bober z PSL-Koalicji Polskiej oraz Antoni Mężydło z Koalicji Obywatelskiej. Poparła też Nawrockiego niezależna senatorka Lidia Staroń. Warto zapamiętać te nazwiska.
Dyskusja w Senacie nie pozostawiła żadnych wątpliwości co do prawdziwości intencji polskiej prawicy w Senacie. Nikt nie poddał w wątpliwość sensu istnienia tej skrajnie nieobiektywnej i manipulującej instytucji, jaka jest IPN. Poszczególnym senatorom z KO chodziło tylko o wyrównanie rachunków za usunięcie ich dyrektora z muzeum II Wojny Światowej. Z drugiej strony mówiło się o politycznych układach między PiS a PSL.
Polska historia najnowsza pozostanie topornym narzędziem polskiej polityki.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…