Grzegorz Kuprianowicz, prezes Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie został usunięty z Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przy lubelskim IPN. Z końcem sierpnia odebrał akt odwołania podpisany przez prezesa Jarosława Szarka. Kuprianowicz uważa, że jest to po pierwsze decyzja niesprawiedliwa, po drugie – jest dyskryminacją mniejszości.

Płonące zabudowania Sahrynia / fot. Muzeum Regionalne w Tomaszowie Lubelskim

Przed ostatnim posiedzeniem Komitetu Kuprianowicz został zaproszony do gabinetu swojego szefa w Lublinie i otrzymał dokument: akt odwołania, podpisany przez „Warszawę”. – Wręczono mi tylko akt, bez żadnego wyjaśnienia. Jest to zbyt poważna sprawa, by opierać się na domysłach – powiedział później mediom. – Stwierdziłem, że najwyraźniej jest to kontynuacja działań rozpoczętych przez wojewodę lubelskiego Przemysława Czarnka.

Wydał też oświadczenie, w którym stwierdził, że decyzję prezesa IPN określił jako dyskryminację:
„Działania Instytutu Pamięci Narodowej odbieram jako przejaw dyskryminacji mniejszości oraz próbę uniemożliwienia prezentowania stanowiska mniejszości w kwestii pamięci historycznej i upamiętnień. Decyzja (…) jest tym bardziej zdumiewająca, iż właśnie prokurator Instytutu Pamięci Narodowej stwierdził, że nie ma podstaw nawet do wszczęcia śledztwa na podstawie zawiadomienia wojewody lubelskiego w sprawie mojego przemówienia w Sahryniu, a Prokuratora Okręgowa w Zamościu dopiero rozpoczęła śledztwo w tej sprawie. Cała ta sytuacja zmusza do głębszej refleksji nad miejscem mniejszości w państwie oraz jej prawem do zachowania swojej pamięci historycznej i prezentowania własnej oceny przeszłości”.

O odwołanie Kuprianowicza wniosek złożył w sierpniu prezes Środowiska Żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej Andrzej Mazurek.

Przypomnijmy, historyk ukraińskiego pochodzenia ściągnął na siebie gniew przełożonych z IPN oraz środowisk AK-owców, kiedy podczas uroczystości rocznicowych, upamiętniających zbrodnię wołyńską w Sahryniu przypomniał, że w marcu 1944 żołnierze AK spalili Sahryń i wymordowali mieszkańców wsi. Kuprianowicz stwierdził, iż tamto wydarzenie wyczerpuje znamiona zbrodni przeciwko ludzkości (zginęło wówczas około 600 osób).

Zbrodnia w Sahryniu jest udokumentowana i jest znanym faktem, jednak na Kuprianowicza posypały się gromy. Wojewoda Lubelski Przemysław Czarnek uznał, że prezes Towarzystwa Ukraińskiego poprzez kontekst swojej wypowiedzi usiłuje zrównać ogrom zbrodni wołyńskiej z wydarzeniami z Sahrynia, które miały charakter incydentalny. 10 sierpnia prokuratura w Zamościu zdecydowała się wszcząć śledztwo w kierunku art. 133 kodeksu karnego, czyli publicznego znieważenia narodu polskiego. Grzegorzowi Kuprianowiczowi groziłaby za ten czyn kara do 3 lat więzienia.

Decyzja IPN-u, który nie czekał nawet na decyzję organów ścigania, stanowi kolejny sygnał i ostrzeżenie dla badaczy historii najnowszej: polskich grzechów nie wolno przypominać.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Niby wszystko jest jasne, jak amen w pacierzu. Zastanawiam się tylko, czy walczący o prawdę powiedział choć raz i to niekoniecznie na Wołyniu, że zbrodnia wołyńska : „wyczerpuje znamiona zbrodni przeciwko ludzkości…”, bo zginęło wówczas około 100 tysięcy osób.
    I nie chodzi o żadne statystyki i licytowanie się 600 do 100 000. Przejrzałem Encyklopedię GW wydaną przez PWN, gdzie , hasła „zbrodnia wołyńska” , ani śladu. A przecież jest 'zbrodnie niemieckie”. Skąd taka jednostronna poprawność? Tylko prawda, zarówno o polskich, jak i innych zbrodniach, doprowadzi najpierw do zrozumienia, po latach i nowych pokoleniach do wybaczenia i pojednania. Ale pamięć powinna być czysta, a nie zamazywana po dowolnych stronach. I to warto zrozumieć.
    Jak to jest, że autorka fundamentalnego dziela o głodzie na Ukrainie, nie wyklucza, że Holodomor może być przykładem genocidu, ale już wymordowanie 3 miliony etnicznych Polaków, może być nawet 2 miliony 800 tysięcy według zaniżającej o pół miliona straty naukowców owego działa PWN, już do tej kategorii nie pasuje. I to głoszą ludzie będący w Polsce, z tytułami polskich uczelni i badający naukowo za polskie pieniądze polską historie. To już wolę uczonych z Niemiec, czy Walii.

    1. Macie obsesję na punkcie tego, że ilekroć ktoś coś wspomni o mordowaniu Ukraińców z zimną krwią trzeba koniecznie wspominać o Wołyniu niczym lektor przypominający o zapoznaniu się z ulotką bądź konsultacją z lekarzem lub farmaceutą. O Wołyniu po obu stronach słyszano już po wielokroć i do znudzenia. O polskich zbrodniach zaś mało. Czas to zmienić. Najwyższy.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…