Minister Skarbu w rządzie dobrej zmiany stracił stanowisko. Miejsce Jackiewicza zajmie Henryk Kowalczyk, jednak dostanie tylko umowę na czas określony – gdyż samo ministerstwo zwija już manatki.
Ostatni etap jego likwidacji ma przeprowadzić zaufany człowiek Beaty Szydło. Nadzór nad spółkami skarbu państwa nie będzie już pełniony przez państwo, a przez specjalnie powołaną przez rząd strukturę z menedżerem na czele. Oto pomysł rządu przez wielu wyborców określanego jako lewicowy.
– Przeprowadziliśmy szereg posunięć, które spowodowały, że dzisiaj nadzór nad majątkiem państwowym jest skuteczny – ogłowił dziś na konferencji prasowej Dawid Jackiewicz, który podziękował Beacie Szydło i Jarosławowi Kaczyńskiemu za współpracę. Stwierdził również, że w ciągu 10 miesięcy drastycznie zmniejszył zarobki szefów spółek.
Pierwsze komentarze polityków są jednoznaczne: Jackiewicz stracił zaufanie Jarosława Kaczyńskiego. Miał ponoć zbyt blisko trzymać się z Adamem Hofmanem i załatwiać jego ludziom posady w państwowych spółkach. Jeszcze inni mówią, że stał się ofiarą walki frakcji w Prawie i Sprawiedliwości. Jego usunięcie miało być rezultatem dogadania się frakcji Joachima Brudzińskiego z Mateuszem Morawieckim ponad podziałami. Ryszard Petru zaś jest pewien, że niezależnie od modelu, który zostanie przyjęty po likwidacji resortu skarbu – lukratywne posady w spółkach zostaną obsadzone ludźmi Kaczyńskiego i Szydło. Wydaje się to prawdopodobne.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…