Polski kościół katolicki, jeżeli ktokolwiek mu się przygląda z minimum dystansu, wydaje się strukturą ogarniętą desperacją. Archidiecezja krakowska zaś znana jest głównie z tego, iż kieruje nią wiodący fundamentalistyczny nienawistnik, abp Jędraszewski. Tenże opublikował niedawno list do wiernych. Treść dokumentu jest porażająca.
Arcybiskupowi wszystko się myli, a jego lęki wobec wspólnoty LGBT przyćmiewają fakty, logikę i – jak się zdaje – elementarną zdolność myślenia.
Dokument rozpoczyna przypomnienie dwóch ważnych dat – 40. rocznicy pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski i zbliżającej się setnej rocznicy jego urodzin. „Całe życie Karola Wojtyły upłynęło pod znakiem wielkich zmagań o ocalenie największych i najbardziej świętych chrześcijańskich i narodowych wartości. Były to zarówno jego osobiste zmagania, jak i zmagania Polski i całego Kościoła” – można przeczytać w liście. Jędraszewski zapomniał dodać, że pontyfikat Wojtyły upłynął również pod znakiem równie wielkich zmagań o ochronę przestępców seksualnych w kościele katolickim na całym świecie i wspomagania antykomunistycznych ośrodków oraz prawicowych dyktatur – jak np. ta Augusto Pinocheta w Chile. Poza tym dorobkiem „papieża-Polaka” są również ekscesy, takie jak beatyfikacja nazistowskich kolaborantów w rodzaju choćby Alojzije Stepinaca, wikariusza wojskowego tzw. Ustaszy – chorwackich nazistów w latach 40.
Od Jana Pawła II i kwestii „odzyskania wolności” przez Polskę Jędraszewski płynnie przechodzi do jego największej obsesji – LGBT.
Arcybiskup wykazał się bardzo szczególną formę spostrzegawczości. „odzyskanie przez Polskę suwerenności na początku lat dziewięćdziesiątych minionego wieku nie oznacza” – czytamy w liście – „że raz na zawsze skończyły się nasze zmagania o autentyczną wolność”. I właśnie w tym kontekście pojawia się groźny wątek osób nieheteronormatywnych i ich ruchu „o charakterze totalitarnym”.
„Przyszło nam żyć w czasach, w których pojawiło się kolejne wielkie zagrożenie dla naszej wolności – i to o charakterze totalitarnym. Jego źródłem jest – podobnie jak w totalitaryzmach dwudziestego wieku – radykalne odrzucenie Boga. W konsekwencji tego odrzucenia głosi się zupełnie nową wizję człowieka, która sprawia, że staje się on karykaturą samego siebie. W ramach ideologii gender usiłuje się bowiem zatrzeć naturalne różnice między kobietą a mężczyzną” – konstatuje krakowski hierarcha.
„Przymusza się ludzi, w tym także osoby wierzące, do propagowania ideologii LGBT. Tym samym, łamiąc wolność sumienia, nakłania się ich do tego, aby odchodzili oni od zasad wyznawanej przez siebie chrześcijańskiej wiary. Wyraźnie to nam przypomina totalitarne czasy PRL-u, gdy awanse społeczne były zagwarantowane jedynie dla członków komunistycznej partii, a osoby wierzące były traktowane jako obywatele drugiej kategorii” – pisze dalej Jędraszewski.
Tylko te dwa akapity wydają się potokiem dziwacznie sformatowanej świadomości autora listu i braku faktycznego kontaktu z rzeczywistością. Jędraszewski nie ujawnia kto, w jakich okolicznościach i w jaki sposób „przymusza osoby wierzące do propagowania ideologii LGBT” oraz kto proponuje polskim katolikom porzucenie wiary. Nawiasem mówiąc, nie jest to działalność sprzeczna z prawem; podobnie jak księżom nikt nie zakazuje ewangelizacji. Na co tu więc utyskiwać?
Twierdzenia o rzekomym „totalitarnym charakterze” ruchu LGBT, tudzież jakichś „antywolnościowych” zapędach jego przywódców (o ile w ogóle można takowych wskazać) są kompletnie bezpodstawne. Cały list Jędraszewskiego wydaje się niczym innym jak odwzorowaniem lęku katolickich hierarchów, którzy ewidentnie tracą rząd dusz w polskim społeczeństwie i nie mogą już cieszyć się wyjątkowością najważniejszego punktu odniesienia w sferze moralności. Zamiast elastyczności i prób dostosowania instytucji, którą kierują, polscy biskupi postawili na nagonki i swoistą pornografię strachu przed mniejszościami.
W tym kontekście ekscesy Jędraszewskiego można łatwiej zrozumieć. Według mnie jest to ewidentny sygnał, iż polski kościół katolicki nie wytrzymał naporu rzeczywistości i wkroczył na ścieżkę samozniszczenia. Jeśli rządzą tą instytucją nie kwestie teologiczne, a demony homofobii i antykomunizmu, to staje się ona dla wiernych kompletnie bezużyteczna, a jej jedyną funkcją jest dźwignia polityczna dla rozgrywek prawicowych liderów.
Osobiście nie mam żadnych wątpliwości, że skandale związane z seksualną przemocą wobec dzieci i początkowa postawa hierarchów, którzy kryli zakamuflowaną pod sutannami masową opcję pedofilską, poderwały gwałtownie autorytet tej instytucji nawet w kręgach fundamentalistycznych wiernych. Z pewnością więc moc wpływów kościoła bardzo by osłabła. Niemniej, dużo bardziej groźna dla episkopatu okaże się z pewnością jego reakcja. Polski kościół katolicki dokonał najgorszego wyboru z możliwych angażując się po stronie najczarniejszych sotni rodzimej polityki; postawił na ekstremistyczną prawicę, która nie ma ma w Polsce większości i nigdy znaczącej przewagi, porównywalnej z pozycją kościoła, nie uzyska.
Hierarchowie, głosząc swój obłęd, wspierają się autorytetem „tradycji”. Nader często mówią np. o „tradycyjnej rodzinie” lub „tradycyjnych wartościach”. Mogą tak czynić tylko dlatego, że w przestrzeni publicznej nikt nie ma odwagi rozliczać ich postulatów, a wierni mogą sobie definiować te sformułowania tak, jak uznają to za wygodne. Tymczasem rzeczywistość skrzeczy, bo awangardę sojuszników kościoła stanowią środowiska polityczne, które chcą zarządzać społeczeństwem i jego kulturą poprzez przemoc. Skutkiem działalności czarnosecinnej prawicy w Polsce, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży, jest krzywda, lęk i depresja wywołane totalitarną wykładnią „tradycji” obejmującą także homofobiczny terror. Jędraszewski swoim listem wrzucił właśnie kolejny kamyczek do ogródka tej tragedii. Odwrót od kościoła jest już widoczny, a z każdym takim oburzającym wygłupem będzie coraz większy; być może nastąpi też odwrót od religii. Kościół katolicki sam gra kartą swojego upadku. Oby jak najszybszego!
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Sierakowski et cons to taka sama lewica, która w 1914 głosowała za wojną (imperialistyczną), a w cztery lata później uczestnicząc w pacyfikacji i niszczeniu rozpoczynającej się rewolucji socjalistycznej na zachodzie Europy (w Polsce zresztą też: Daszyński/ Moraczewski w Lublinie). Dla takich ludzi i takich ugrupowań Franciszek (Tischner i inn.) są wspaniałym usprawiedliwieniem i uzasadnieniem działalności. Odejście formalne z kościoła katolickiego nic tu nie zmienia – przykładem Bartoś, ziejący nienawiścią na wszystko, co lewicowe (blog – uwagi o „Niezbędniku Lewicy”, czy książka „Jan Paweł II. Analiza krytyczna” – w istocie nie o JP2, ale o PRL i socjalizmie, i nie krytyczna, ale paszkwilancka i zamazująca rzeczywistość). Co ciekawe prof. Bartoś jest drukowany przez lewicowy „Przegląd”…
Jędraszewski przynajmniej jest, jaki jest i każdy to widzi. Większym problemem są Michniki bredzące od lat o jakimś „kościele otwartym”, Sierakowskie bredzące o „Papieżu Franciszku-światowym przywódcy lewicy”, zramolałe autorytety opozycji machające flagą z księżmi:Sową i Lemańskim czy rzewnie wspominąjące Tischnera czy Orszulika którzy, gdyby nadal żyli to, sprawiliby że KK inaczej by wyglądał…ilu tzw „lewicowców dało, daje i będzie dawać się nabierać na ten bełkot?
Zaprawdę powiadam wam, że lepszy i uczciwszy jest wróg który jawnie, stojąc przed nami w świetle reflektorów, w błysku fleszy i w obiektywach kamer, mówi nam w twarz że nas nienawidzi i chce nas zniszczyć.
Znacznie gorszy jest wróg, który mówi co innego a co innego czyni, udaje sprzymierzeńca, „oburza się” medialnie, deklaruje w poniedziałek a we wtorek się wycofuje, mydli oczy, mąci, kręci i TAK SAMO JAK JĘDRASZEWSKI JEST OPRESYJNYM KATOLIKIEM, tylko przebranym w śmierdzący ciuch liberała.
KK jest organizacją hierarchiczną. Nic, co wygadują biskupi, nie jest nieznane papieżowi. KK w jednym kraju, w którym utracił wpływy już dawno, może sobie być nowoczesny, tolerancyjny i proLGBT( jak w Niemczech) i to jest zgodne z polityką bo chodzi WYŁĄCZNIE o to, żeby bardziej tych wpływów nie tracił. W Polsce KK rządzi prawie każdą partią polityczną, prawie każdą redakcją, prawie każdym portalem internetowym-zwłaszcza tymi, które deklarują głośno, że tak absolutnie nie jest (bo „wybierają prawdę”, czy „im nie jest wszystko jedno”). Dlatego tutaj KK jest wsteczny, opresyjny, antykobiecy i anty LGBT, grożący, szczujący i faszyzujący. Bo tu też chodzi o wpływy, tylko nie o ich zmniejszenie a utrzymanie. KK działa w poszczególnych krajach tak, jak sytuacja pozwala. Ale to jest, cały czas, jeden i ten sam KK z jednym i tym samym papieżem na czele.
Masz rację w 100% jeśli spojrzymy na Kościoł na zachodzie i ten w Polsce to można odnieść wrażenie że to 2 różne Kościoły, to jak postępuja zależy od tego na ile im się pozwala.
Co do Kościoła w Polsce i jego sojuszu z PIS – już nawet Terlikowski zaczyna to krytykować oraz ojciec Giertycha który jest starym endekiem (niedawno napisał list otwarty w którym przekazał, że to co obecnie robi Kościół w Polsce doprowadzi do jego upadku). Skoro już nawet tacy ludzie zaczynają to krytykować to faktycznie jest źle.
Bez wątpienia. Atak na postęp, na oświecenie to stała dominanta tej sekty. Wrogów każdego człowieka i wszystkich ludzi, wrogów wolności i przyszłości. Wrogów w istocie rzeczywistości. Pytanie tylko, czy to wszystko na rodzime podwórko, czy pod następnego papieża? Za tego na pewno kardynałem Jędraszewski nie zostanie.
Bardzo sprytnie wstecznicy i ciemnogrodzianie dodają kolejny poziom walki z PRL i rewolucyjnym socjalizmem, służący uzasadnienieniu antypracowniczej, kapitalistycznej kontrrewolucji sprzed 30 lat.