W senacie pojawił się projekt ustawy „O stowarzyszeniach lokatorów i miejskim rzeczniku praw lokatorów i spółdzielców”. Zgłosiło go 10 senatorów Koalicji Obywatelskiej, w tym Marek Borowski oraz Kazimierz Michał Ujazdowski. „W relacjach pomiędzy wynajmującym a lokatorem ten ostatni zazwyczaj znajduje się w słabszej pozycji” napisali w uzasadnieniu projektu.
Szczytnym intencjom zmiany takiego stanu wypadałoby przyklasnąć, gdyby nie sama treść proponowanej ustawy. Nie chroni ona lokatorów, lecz pod pozorem wrażliwości społecznej odbiera im wiele dodatkowych uprawnień, a przy tym tworzy niebezpieczne luki prawne mogące wzmocnić pozycję skupywaczy mieszkań oraz deweloperów.
Projekt wprowadza nową kategorię organizacji – stowarzyszenia lokatorów, w których zrzeszać się mogą „Lokatorzy w nieruchomościach, w których są co najmniej cztery lokale mieszkalne przeznaczone na wynajem”. Autorzy zapisu zapomnieli, iż w obecnym systemie prawnym najemcy mogą zrzeszać się w stowarzyszeniach, które ich reprezentują. Od lat w największych miastach Polski działają tego typu organizacje.
„Stowarzyszenia lokatorów utrzymują się z wpłat od swoich członków oraz z dochodów ze swojego majątku” – dodają ustawodawcy, co jest krokiem wstecz. Organizacje działające na podstawie ustawy o stowarzyszeniach mają bowiem prawo starania się o dotacje czy granty. Nie muszą również zrzeszać jedynie mieszkańców jednej nieruchomości.
Konia z rzędem temu, kto powie, jak utrzymać stowarzyszenie złożone z kilkunastu ubogich lokatorów. Nie będzie ono miało żadnego poważniejszego majątku.
„Stowarzyszenie lokatorów może reprezentować swoich członków i innych lokatorów nieruchomości we wszystkich postępowaniach administracyjnych” stwierdzają senatorowie w projekcie ustawy. Dają również nowemu rodzajowi organizacji możliwość przedstawiania stanowiska właścicielom nieruchomości oraz organom administracji państwowej. Te „dobrodziejstwa” wobec lokatorów są powieleniem uprawnień, które stowarzyszenia już posiadają. Ustawodawcy nie zajęli się z kolei realnym problemem: prawo uniemożliwia organizacjom lokatorskim występowanie w charakterze strony w postępowaniach sądów administracyjnych w sprawach poszczególnych nieruchomości. I tak będzie dalej.
Projekt ustawy zakłada możliwość powołania przy samorządzie gminnym „rzeczników lokatorów i spółdzielców”. Zapis teoretycznie poprawiający ochronę praw lokatorów nie daje im jednak nic. Ustawa nie zakłada obowiązku powołania wspomnianych rzeczników, a w gminach, gdzie funkcja taka zostanie obsadzona, sprawujący ją nie otrzyma żadnych uprawnień ponad posiadane już przez stowarzyszenia. Będzie mógł mieć wgląd w dokumenty dotyczące polityki mieszkaniowej, jednak także obecnie o to mogą, w ramach dostępu do informacji publicznej, wnioskować na przykład organizacje pozarządowe. Opinie rzecznika nie będą również dla samorządu w żaden sposób wiążące.
Senatorski projekt ustawy można by uznać za niegroźne kuriozum zgłoszone przez ludzi nie znających rzeczywistych problemów, gdyby nie niebezpieczne luki prawne.
Przede wszystkim projekt opiera się na promowaniu prywatyzacji zasobu mieszkaniowego poprzez wykup. W myśl ustawy mogłyby się o to starać między innymi stowarzyszenia lokatorskie. Trudno jednak oczekiwać, aby taka organizacja miała fundusze na zakup mieszkań. Powstawać więc mogą „stowarzyszenia” finansowane przez dotychczasowych skupywaczy roszczeń czy deweloperów, wchodzących w porozumienie z częścią lokatorów. Jest to bardzo niebezpieczne, również dla lokatorów, którzy zgodziliby się uczestniczyć w takim korupcjogennym układzie. Uzyskanie mieszkania „na własność” będzie bowiem oznaczać dla nich pozyskanie go de facto dla sponsorujących wykup.
Innym skutkiem może się stać powolna likwidacja zasobu lokalowego będącego w gestii samorządów. To z kolei uniemożliwi prowadzenie aktywnej polityki mieszkaniowej. Młodzi stracą nawet cień nadziei na najem komunalny, który mógłby zachwiać pozycją deweloperów i banków udzielających kredytów mieszkaniowych.
Senatorski projekt nie rozwiązuje żadnego ze społecznych problemów dotykających lokatorów. Reprywatyzacja oraz nękanie lokatorów pozostają bezkarne. Nie zmienia też polityki mieszkaniowej, ani nie czyni jej bardziej prospołeczną. Powstawał bez konsultacji z głównymi, działającymi w Polsce, organizacjami lokatorskimi. Strona społeczna dowiedziała się o nim, gdy trafił już do pierwszego czytania. Autorzy, szumnie zapowiadający wzmocnienie stowarzyszeń lokatorskich, szkodzą im z niewiedzy lub politycznego wyrachowania. Pięć warszawskich stowarzyszeń broniących praw lokatorów (Komitet Obrony Praw Lokatorów, Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów im. Jolanty Brzeskiej, Stowarzyszenie Zgoda 4, Stowarzyszenie Obrony Mieszkańców Tykocińskiej 30 oraz Stowarzyszenie Mieszkańców „Kamienice Włochy”) przesłało do Senatu negatywną opinię o projekcie ustawy.
AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…