W parku im. Ronalda Reagana w Gdańsku znajduje się pomnik z brązu przedstawiający Reagana spacerującego z Janem Pawłem II. Niedługo, 2 grudnia, minie 40. rocznica tych spacerów dwójki piewców i miłośników tzw. wolności, zwolenników konserwatyzmu, a przede wszystkim zajadłych antykomunistów – ludzi, dla których prawa człowieka czy tak nadużywane przez nich w publicznych wystąpieniach, „wartości ogólnoludzkie” okazały się pustą retoryką. Cool były polityczne morderstwa popełniane w imię antykomunizmu. Akceptowali dowolne liczby prawicowych ofiar – ale podobne wypadki w obozie realnego socjalizmu piętnowali z całą powagą, w imię praw człowieka oczywiście.

2 grudnia 1980 r. na drodze do Santiago Nonualco (środkowy Salwador) zostały zamordowane cztery kobiety. Wszystkie – trzy zakonnice i wolontariuszka pracująca w opiece społecznej – były obywatelkami USA. Wszystkie, zanim ostatecznie pozbawiono je życia, były bestialsko torturowane i wielokrotnie zgwałcone. Jimmy Carter (była to końcówka jego prezydentury) wstrzymał dla reżimu w San Salwador wszelką pomoc. Jednak po zmianie gospodarza w Białym Domu, jego następca – właśnie Ronald Reagan – pomoc gospodarczą i wojskową wznowił w zwielokrotnionym wymiarze.

Zamordowana s. Maura Clarke

W międzyczasie sędzia śledczy rozpatrujący tę sprawę w Salwadorze został przez prawicowe bojówki zamordowany w zamachu. Jego następca również. Wyjaśnienie sprawy szło nader opieszale, dopóki rządziła Salwadorem wojskowa junta aktywnie wspierana przez Stany Zjednoczone. I dopiero postępowanie dot. tej zbrodni finansowane przez ONZ doprowadziło do ustalenia, że zabójstwo zaplanowano z wyprzedzeniem, zaś sprawcami byli funkcjonariusze gwardii narodowej, przy obecności dwóch śledczych oficerów (członków armii Salwadoru) oraz kilku amerykańskich doradców wojskowych.

Tak jednoznaczne dowody nie wystarczały jednak Departamentowi Stanu USA do podjęcia jakichkolwiek przedsięwzięć dyplomatycznych czy akcji odwetowych wobec salwadorskiego reżimu. Przeciwnie – zorganizowano kampanię oszczerstw wobec zamordowanych kobiet, robiąc z katolickich misjonarek… komunistki, współpracujące Frontem Wyzwolenia Narodowego im. Farabundo Martiego (FMLN) walczącym o poprawę bytu, o godność wieśniaków i biedoty salwadorskiej. Przedstawicielka rządu Reagana w ONZ podczas debaty nad tą zbrodnia stwierdziła bezczelnie tylko, iż nie były to zakonnice, lecz polityczne działaczki, które właśnie z powodów politycznych zginęły.

A Karol Wojtyła, tak czuły na zbrodnie „reżimów komunistycznych”, tak ochoczo i w przyśpieszonym tempie beatyfikujący zamordowanego przez funkcjonariuszy SB ks. Jerzego Popiełuszkę? Papież milczał! Nie zabrał głosu w przedmiocie masowych przestępstw natury obyczajowej popełnianych przez najwyższych hierarchów Kościoła bądź dziesiątków tysięcy ofiar krwawych reżimów w Chile i Argentynie. Milczał w przypadku Marcela Maciala Degollado czy skandali korupcyjnych na tle transferowania przez Instytut Dzieł Religijnych milionów dolarów do Polski wspomagających podziemną działalność „Solidarności”. Milczał również w sprawie czterech zamordowanych kobiet, choć straciły życie jak męczennice, realizując czynem swoją chrześcijańską wiarę.

Dlaczego przypominam tę kompletnie nieznaną w Polsce rocznicę? Uważam, że warto, gdy mnożą się oświadczenia polskiej profesury, intelektualistów i działaczy politycznych czy wreszcie tzw. „legend Solidarności” (niektórzy z nich tak już sami siebie nazywają, co jest nie tyle śmieszne, co kabotyńskie) w obronie Jana Pawła nie są powodowane czcią dla jego intelektualnej czy duchowej spuścizny. Są przede wszystkim wyrazem poparcia dla jego antykomunizmu i bezwzględnej walki wszelkimi metodami i  z ideą, i z ludźmi, którzy się z nią w jakimś stopniu utożsamiali. Papież z Polski pięknie mówił o wolności i godności osoby ludzkiej, ale kiedy wielka polityka przeszkadzała… Wtedy można było i odwrócić się od śmierci czterech kobiet w salwadorskim interiorze, i zignorować wołanie tamtejszych wierzących: „Oscar Romero – Santo subito”.

W obronie Reagana polskie „autorytety” pisać nie muszą. Bardziej wnikliwe – nie bałwochwalcze – oceny jego dwulicowej polityki pozostają domeną nielicznych specjalistów. Ale ci, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości całej prawdy o Janie Pawle II, tak samo bezrefleksyjnie oceniają 40. prezydenta USA. Mimo napuszonych i podniosłych zapewnień w istocie aprobują ich postawę i podejmowane decyzje.

Lewico wszelkiej maści: nie miej więc złudzeń. Prawica pozostaje prawicą i nigdy wam / nam „nie będzie odpuszczone”. Dwaj aktorzy – Reagan i Wojtyła – przebudowali świat wedle neoliberalnego sznytu. Nie w dobrym kierunku, jak sądzą epigoni tych postaci.

patronite
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Meandry waszyngtońskiej polityki

Wiosną tego roku odeszła ze swego stanowiska w Departamencie Stanu znana kuratorka „spraw …