Na pytanie „Co to za jeden, ten cały Mélenchon?” można od biedy odpowiadać, że to francuski Bernie Sanders.
Ma długą przeszłość polityczną, jest z lewicy bardziej radykalnej, niż się ostatnio przyjęło i kandyduje na prezydenta. Spektakularnie pnie się w sondażach, ma teraz prymat na lewicy. Eksplozja popularności jest tak widoczna, że niektórzy widzą drugą turę Le Pen – Mélenchon, co się wydaje mimo wszystko odważne.
Jesteśmy w Europie, więc Mélenchon jest bardziej na lewo od Sandersa. Najlepiej spojrzeć czym się afiszuje: oto tekst jego klipu wyborczego, złożonego z urywków nagrań jego wiecowych przemówień. Poza komplementami wobec elektoratu, można z tych zdań wyczytać ducha jego programu:
„Rewolucja obywatelska to rewolucja w głowach i sercach”;
„Konstytuanta zmieni wszystkie reguły gry”;
„Francja jest wielka, to nasza energia i inteligencja”;
„Nie starczy nas. Jest tyle rzeczy do zrobienia, tyle zadań do wypełnienia!”;
„Musicie być rewolucjonistami, żeby zmienić społeczeństwo od góry do dołu”;
„To nic nie kosztuje! To nie dzień strajku! Nie trzymają was tu za gardło, głosujemy!”;
„Uwierzcie w siebie, uwierzcie w swój kraj!”;
„Musimy sami przestrzegać praw, które uważamy za uniwersalne”;
„Naród jest wolny tylko, gdy ma wykształcony zmysł krytyczny, gdy jest zdolny zrozumieć swój świat”;
„Już teraz musimy przygotować się do zmiany ludzkiej cywilizacji. Powinniśmy i możemy przejść na 100% energii odnawialnych”;
„Jesteśmy narodem uniwersalistycznym, a nie narodem „zachodnim”;
„Nie można żyć szczęśliwie w oceanie nieszczęścia. Język ludzki niesie słowa miłości, braterstwa, poezji! Właśnie to jest ludzki język!”;
„Chcemy wprowadzić rozwiązania instytucjonalne, które uniemożliwią wybór takiego prezydenta jak mamy, czy innego. A jeśli to jeden z nas wygra wybory, to co robi? Idzie, wyrzuca wszystkich, zabiera klucz i wrzuca do Sekwany. To jasne?”.
Najwygodniej określić Mélenchona jako ekosocjalistę. 4 lata temu założona przez niego Partia Lewicy ogłosiła manifest „18 tez ekosocjalizmu”, rodzaj (ciągle rozwijanej) podstawy ideowej . „Ekosocjalizm jest nowym projektem politycznym realizującym syntezę antykapitalistycznej ekologii i socjalizmu wyzwolonego z produktywizmu. Pozwala połączyć wielkie prądy lewicy w nowy paradygmat polityczny”. Jego ponadpartyjny ruch wyborczy Nieuległa Francja skupia lewicę krytyczną wobec rządzącej Partii Socjalistycznej i prezydenta Hollande’a. „Odrzucamy ideologię socjaldemokratyczną, według której każdą redystrybucję bogactw musi poprzedzać wzrost PKB i wzrost globalnej konsumpcji”.
Ostatnia kwestia klipu brzmi jak żart, ale właściwie podkreśla pragnienie zmiany ustroju Francji. Gdyby Mélenchon został prezydentem, zwołałby Konstytuantę, która napisałaby konstytucję inspirowaną ekosocjalizmem. Powstałaby demokratyczna, socjalna VI Republika, wyczyszczona z resztek monarchizmu. Dotychczasowa klasa polityczna przeszłaby do historii, „wraz z jej skorumpowanym systemem rządów”.
Plan A i plan B
Mélenchon, jak wielu ludzi na Zachodzie, nie lubi obecnej Unii Europejskiej. Uważa, że skandalicznie upokorzyła Grecję, że neoliberalna polityka gospodarcza Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego – „organów pozbawionych legitymacji demokratycznej” – przynosi fatalne skutki społeczne. Ma co do niej plan A – głęboka zmiana traktatów, „by służyły interesom ludzi, nie banków”, i demokratyzacja Unii , a jeśli się nie da, plan B – wycofanie się Francji z Unii. Nie ufa projektom wspólnej obrony europejskiej – „Europa obrony to Europa wojny”. Wycofa Francję z NATO z tego samego powodu, tu jest tylko plan A. Natowskie wojny „powodują same polityczne nieszczęścia, destabilizację całych regionów, z Europą włącznie”. „Jesteśmy niepodległościowcami. Francja powinna być niepodległa”. Dałby azyl polityczny i po Legii Honorowej Assange’owi i Snowdenowi.
Stosunek do Rosji? Mówi, że gdyby był Rosjaninem, w życiu nie głosowałby na Putina, tym bardziej, że ten wsadził do więzienia jego kolegę z rosyjskiego Frontu Lewicy. Ale to za mało, żeby nie ułożyć jak najlepszych stosunków z Rosją. Wierzy w wielobiegunowy, współpracujący świat. Zniósłby antyrosyjskie sankcje. Trzy lata temu, kiedy Rosjanie przejęli Krym, widział to inaczej niż inni: „Porty Krymu mają żywotne znaczenie dla bezpieczeństwa Rosji, było do przewidzenia, że Rosjanie zareagują. Podjęli środki ochrony przeciw władzy nieodpowiedzialnego rządu puczystów z Kijowa, będącego po wpływem neonazistów”. Swoją drogą, w optyce Mélenchona w Polsce rządzi obecnie „skrajna prawica”.
„Populiści”
Dwa marcowe wydarzenia zdecydowały o niebywałym skoku popularności Mélenchona. Najpierw wielka manifestacja Nieuległej Francji w Paryżu (130 tys.), i dwa dni później, 20 marca, pierwsza debata telewizyjna „dużych” kandydatów. Ukazały się po niej dwa fałszywe sondaże w oligarchicznych mediach, jakoby kandydat sektora bankowego Emmanuel Macron był najbardziej przekonujący, ale prasa zagraniczna, inne sondaże i w końcu wzrost intencji wyborczych jasno wskazały, kto był faktycznym zwycięzcą. Stało się tak, bo Mélenchon sprawia wrażenie człowieka uczciwego, integralnego, proponującego przemyślany, spójny program polityczny, pociągającą wizję społeczeństwa. No i jest znakomitym mówcą, potrafi być porywający, mimo akcentowanej autoironii. Walkę o prawa pracownicze potrafi ilustrować nie tylko przykładami bliskimi ludziom, ale i danymi gospodarczymi i odniesieniami literackimi. Ta błyskotliwość i horyzont, połączone z pedagogicznym zacięciem i jasnym językiem komunikacji, zapewniło mu powodzenie w internecie. Żaden z kandydatów, oprócz Marine Le Pen, nie robi tam takiej furory.
Jej hasło wyborcze to „W imię ludu”, jego „Siła ludu”, jakby oboje wyzywali oskarżenia o „populizm”. Jak tłumaczy „siłę ludu”? „Lud musi przejąć władzę. Dotyczy to wszelkich dziedzin życia, od władzy politycznej, po władzę w przedsiębiorstwie, od władzy nad naszym odżywianiem się, po nasz stosunek do przyrody. Siła ludu może pokonać wszystkie przeszkody”. Mélenchon ma za sobą kilkadziesiąt lat działalności politycznej. Był długo senatorem z ramienia Partii Socjalistycznej, romansował kiedyś z trockizmem, później z masonerią, aż 8 lat temu „wyzwolił się ze wszystkiego” i tworzy silną lewicową opozycję wobec swej dawnej partii. Z lewej krytykują go za wiarę w zreformowanie instytucji Unii Europejskiej (wybraliby od razu plan B), z prawej za ogólną „lewackość”. Ale nawet wrogowie go szanują.
Zagadka wyborcza
W tej wyjątkowej kampanii ścierają się dwa trendy odczytywania społecznych intencji wyborczych: klasyczne sondaże, polegające na odpytywaniu ludzi, i cyfrowe, które za pomocą własnych algorytmów obliczają proporcje poparcia wyborczego z ruchu treści internetowych. Według klasycznych, para, która awansuje do drugiej tury, to antyunijna Marine Le Pen z Frontu Narodowego i prounijny Emmanuel Macron z utworzonej ad hoc „nowej” centroprawicy. W cyfrowych symulacjach sondaży zwycięską parą będzie Le Pen – François Fillon z „twardej”, prounijnej prawicy. Mélenchonowi zostały trzy tygodnie, by znaleźć się w orbicie drugiej tury.
Ekosocjaliści deklarują otwartość ideową. „Nasz cel cywilizacyjnego przełomu wymaga, aby działania polityczne objęły jak największą liczbę ludzi. Chodzi o to, by się jednoczyć i działać, a nie tylko cieszyć się wśród myślących tak samo, albo jeszcze gorzej, nastawiać jednych przeciw drugim: stoimy u boku pracowników i osób wykluczonych z systemu, które nie poddają się i są nosicielami alternatywnych projektów społecznych i środowiskowych”. Fala entuzjazmu, którą niesie Mélenchon, może go wynieść bardzo wysoko pod warunkiem, że dołączą doń dotąd niezdecydowani. Ale nawet jeśli tak się nie stanie, we Francji powstanie nowa, silnie anty-liberalna lewica, która zachowa szanse na przyszłe zwycięstwo.
Para-demokracja
Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…
@olgard Jeszcze Nathalie Arthaud.
Z całym szacunkiem, ale porównywanie Mélenchona z Sandersem to taki sam zabieg, jak porównanie zbieracza złomu z Kruppem, bo obaj pracują w branży metalowej.
Fakt, że Mélenchon osiąga jakąś popularność można przypisać jedynie infantylizacji i brakowi realizmu wśród badanych, którzy nie bardzo odróżniają świat marzeń od realiów.
PS. Do programu Mélenchona można by jeszcze dorzucić Dekalog – też by się dobrze komponował:)
Ciekawe to. szkoda, że u nas nie ma takich postaci.
Trzech kandydatów lewicy: Melanchon, Bonoit Hamon i Filip Poutou. temu ostatniemu też warto się przyjżeć
Mel(a)lanch(t)on? Ale na prezydenta!