Osiem lat temu zatrzymałem się przy małym pomniku na skraju pola kukurydzy i sporej wsi Radziłów, gdzie miała stać stodoła, w której spalono setki Polaków wyznania żydowskiego w 1941. Był upalny sierpień, lipcowe wieńce spaliło słońce, stały tam jeszcze trzy typowe chińskie lampiony, znane z polskich cmentarzy. Przeżyły tylko sztuczne kwiaty polskie i gwiazda Dawida z patyków. W dawnym, peerelowskim napisie brakowało części liczb, ale pozostała informacja, że mordu dokonali „faszyści”. Pomnikowi towarzyszyła owinięta w folię śniadaniową karta, która uzupełniała kamienny napis i polemizowała z nim: skorygowała datę tragedii o miesiąc, podawała liczby i wyjaśniała, że zbrodni dokonali „polscy współbracia – sąsiedzi”.

Radziłów, 2013. fot. Jerzy Szygiel

Było to oczywiste nawiązanie do słynnej książki Jana Tomasza Grossa z początku wieku, tej, która stała się prawdziwą bombą polityczno-historyczną. Radziłów leży niedaleko Jedwabnego, jego historia z 1941 jest niemal taka sama. Dostawiona do pomnika karta była podpisana „Żydzi polscy”: sprawa jest polsko-polska i „faszyści”, domyślnie Niemcy, nie byli winni wszystkiego. Teoretycznie Robert Bąkiewicz, prezes Marszu Niepodległości, którego niektórzy nazywają „faszystą”, powinien cieszyć się z takiej opinii, ale dowiadujemy się z Oko.press, że kręci nosem. Podobno jego ludzie mieli wyrazić niezadowolenie z obecności izraelskiej flagi przy pomniku w Jedwabnem, gdzie złożył wieniec w hołdzie zamordowanym.

Mamy tu kogoś, kto też uważa sprawę za polsko-polską, tylko zbyt ekskluzywnie. Co prawda w 1941 r. nie było na świecie – w tym w Radziłowie i Jedwabnym – ani jednego Izraelczyka, to państwo powstało siedem lat później. A ktoś w Jedwabnem, w domyśle z otoczenia Bąkiewicza, miał nazwać symbol izraelski „błazeńską szmatą” – powtarza Wyborcza. Ten brak szacunku miał pewnie wyrażać potępienie dla syjonizmu, tj. nacjonalizmu izraelskiego, co jest dziwne, bo „ludzie od Bąkiewicza” są postrzegani jako nacjonaliści. Są tu jakby samokrytyczni. Naturalnie część mediów sugeruje, że antysyjonizm to w sumie antysemityzm, czyli rasizm, głęboka przyczyna rzezi w Jedwabnem i Radziłowie.

Teoretycznie można kręcić nosem na obecność cudzej flagi na uroczystości w Jedwabnem, szczególnie izraelskiej, gdyż jest symbolem aparatu krwawej okupacji i rasistowskiego apartheidu w Palestynie. Ale polsko-polska sprawa jest uniwersalna niczym problem Izraela i Bliskiego Wschodu. W Jedwabnem, obok narodowców  pojawił się też zresztą ktoś owinięty w palestyńskie kolory, kto na izraelską flagę narzekał. Można to zrozumieć. Mamy „konflikt bliskowschodni” w Polsce, bo jest on uniwersalny, wyraźnie nie da się go uniknąć. Czy dwie flagi państw nie istniejących w 1941 r. i nie mających nic wspólnego z wydarzeniami w Jedwabnem, to nie za dużo?

Nie, wcale nie. Życie trwa, mimo hańby potwornych czynów. Pojawiają się nowe hańby, jeszcze zanim wyschną wieńce na starych grobach, jak w jakimś kołowrocie. Izrael chce uchodzić za opiekuna i ojczyznę wszystkich Żydów na świecie, nawet wstecznie, z czym można polemizować, ale nie można mieć pretensji do żadnego państwa za to, że chce uczcić zmarłych, tym bardziej, że byli Polakami. Narodowiec Bąkiewicz powinien raczej przyklasnąć obecności takiej flagi, zrozumieć to. W swoim przemówieniu na szczęście nic o niej nie wspomniał, domagał się „prawdy”, czyli rozstrzygnięcia spornej kwestii liczb. Jakby to miało wszystko ostatecznie rozwiązać, może uniewinnić „sąsiadów”.

„Ostateczne rozwiązania” nigdy jednak nie są ostateczne, na szczęście. Wiedzą o tym w Izraelu. Mają tam polityków, którzy głośno wyrażają stare europejskie przekonanie Wytępić całe to bydło, jak z książki Svena Lindqvista, czyli wyznają to, co stało u źródła światowej tragedii. Lecz ten ekstremizm jest hamowany przez pamięć Holokaustu, jeśli zaliczyć doń straszne wydarzenia „polsko-polskie”. Pamięć to nic złego, jeśli potrafi ocalić choćby jednego pogardzanego człowieka. Nie ma co czepiać się flagi.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Układ domknięty: Tusk – Trzaskowski

Wybór pomiędzy Panem na Chobielinie a Bonżurem jest wyborem czysto estetycznym. I nic w ty…