Na marsz zorganizowany z okazji katalońskiego święta przyszło około miliona osób, aby wyrazić poparcie dla niepodległościowych aspiracji swojego kraju.
Marsz ten odbył się we wtorek 11 września w 304 rocznicę przyłączenia Katalonii do Hiszpanii obchodzonej jako tradycyjne katalońskie święto Diada. Równolegle o wiele mniej liczną demonstrację zorganizowała przeciwna niepodległości Katalonii centro-prawicowa partia Obywatele (Ciudados).
Organizatorem uroczystości była organizacja społeczna Katalońskie Zgromadzenie Narodowe, którego przywódca Jordi Sànchez znajduje się w hiszpańskim więzieniu wraz z innymi ośmioma katalońskimi politykami oskarżonymi o przeprowadzenie 1 października ubiegłego roku referendum w sprawie niepodległości Katalonii. Inspiratorem był jednak aktualny szef katalońskiego rządu Quim Torra, który tydzień wcześniej wezwał do masowego w nim udziału. Torra oświadczył, że będzie naciskał na rząd w Madrycie, aby uznał wyniki referendum, w którym większość głosujących opowiedziała się za niepodległością.
– Mandat, który uzyskaliśmy 1 października pozostaje wciąż w mocy i będziemy działać na rzecz wprowadzenia go w życie – mówił Torra.
W uroczystościach wzięli udział nie tylko mieszkańcy Barcelony, lecz także osoby przybyłе z innych części Katalonii – również w formie zorganizowanej dowożeni autokarami. Do Barcelony licznie przybyli też traktorzyści z różnych regionów prowincji, którzy brali aktywny udział również w poprzednich akcjach. Wielu ludzi miało ze sobą żółte piłki z napisem „Utworzymy Republikę Katalońską”, a na ulicach rozwieszono żółte wstążki będące symbolem walki o wypuszczenie na wolność aresztowanych katalońskich polityków. Uczestnicy demonstracji nieśli też ich portrety. Ponadto na ścianie budynku autonomicznego rządu wywieszono baner o treści „Uwolnijcie więźniów politycznych i zesłańców” napisany w języku katalońskim i angielskim.
Uroczystości rozpoczęły się punktualnie o godz. 17.14, co stanowiło nawiązanie do roku 1714, kiedy to miały miejsce wydarzenia których rocznicę właśnie obchodzono.
Osobną manifestację urządziła lewicowa organizacja młodzieżowa Aggap pod hasłami „Niepodległość, socjalizm, feminizm”. W demonstracji tej wzięło udział kilkuset ludzi trzymających w rękach czerwone flagi sierpem i młotem oraz czerwone flagi ruchu na rzecz niepodległości Esteledami. Z kolei inna grupa młodych ludzi zebrała się na jednej z centralnych ulic. Skandowali „Niepodległość!” oraz śpiewali znany również w Polsce przebój „Y Viva España” zastępując słowa piosenki własnymi niecenzuralnymi.
Osobno świętowała partia Ciudados. Przemawiając z trybuny przywódca partii, urodzony w Barcelonie Albert Rivera oświadczył, że chciałby obchodzić to święto razem ze wszystkimi Katalończykami, lecz miejscowy rząd to uniemożliwił. Wyraził jednak przekonanie, że „nadejdzie taki czas, kiedy będziemy świętować razem”. Również liderka barcelońskiej struktury partii Inés Arrimadas złożyła obietnicę, iż będzie działać na rzecz Katalonii dla wszystkich jej mieszkańców. Nietrudno zauważyć, że pod pojęciem „wszyscy” kryją się ci, którzy chcieliby, aby Katalonia pozostała nadal częścią Hiszpanii. Jednak wciąż są oni w mniejszości. Jak wynika z badań z lipca br. przeprowadzonych przez miejscowy ośrodek badania opinii publicznej Centro d’Estudis d’Opinio, za niepodległością Katalonii wypowiedziało się 46,7 proc. badanych a 44,9 proc. przeciwko. Według naocznych świadków akcja zorganizowana przez Ciudados zgromadziła o wiele mniej osób niż przeprowadzona przez zwolenników niezawisłości. Jest to zjawisko charakterystyczne dla Barcelony. Zwolennicy oderwania się od Hiszpanii są bardziej aktywni i widoczni oraz lepiej zorganizowani. Potwierdza to profesor Autonomicznego Uniwersytetu Barcelony Oriol Bartomeus twierdząc, iż są oni najlepiej zorganizowaną siłą polityczną w regionie.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Ciekawy artykuł, przybliżający Polakom wydarzenia w tym, ciekawym kraju. Od czasów odkrycia Ameryki przez Kolumba przez 200 lat Barcelona bogaciła sie na handlu złotem i srebrem, przywożonym zza oceanu, transportowanym przez Hiszpanię, a następnie wysyłanym do hiszpańskich Niderlandów w celu dokonywania zakupów. W wojnie o sukcesję opowiedziała się po stronie Habsburgów, którzy jednak przegrali rywalizację z francuskimi Burbonami. Filip V, wnuk Ludwika XIV ostatecznie założył kolejną dynastię, panującą z przerwą po dziś dzień. Zdobywca Barcelony 11 września 1714 r. James Fitz-James, książę Berwick, nieślubny syn ostatniego króla Anglii z dynastii Stuartów, Jakuba II to barwna postać. W swoim życiu walczył po stronie Austriakow przeciwko Turkom na Węgrzech, na czele wojsk francuskich w Hiszpanii przeciwko Anglikom, aby jeszcze zdążyć walczyć przeciwko samemu Filipowi V. Zginął nad Renem, w wojnie toczonej o sukcesję tronu w Polsce w obronie Stanisława Leszczyńskiego. Po drodze zdążyl jeszcze jako gubernator Gujany spotkać się z Monteskiuszem. Z polskich jedynie książę Boguslaw Radziwiłł mógłby z nim sie zmierzyć, choć nigdy nie osiągnąl godności marszałka Francji, jak opisywany bohater. jednak życiorys zwycięzcy, ani sukcesja francuskiej dynastii rodem z Nawarry, czyli jednak z hiszpańskimi korzeniami, nijak się ma do niepodległościowych aspiracji Katalonii.
Kraj, który gospodarczo przewodzi, nie chce być dobroczyńcą dla pozostałych, biedniejszych , hiszpańskich prowincji. Popierający niepodległościowe aspiracje Katalonii, Polacy, mają zdrowo podzieloną mózgownicę, jednocześnie sądząc, że dopłacający do dotacji dla Polski i nie tylko, Niemcy i inni, za darmo będą nas kochać, nie myśląc o odstawieniu do kąta. w dodatku to bogatsi od nas stanowią w UE większość. Nie da się doic krowy, nie stawiając przed nią karmy.
Przykład Katalonii to również wyzwanie dla Polski,zwłaszcza dla Śląska, nie tylko Katowic, ale również Opola i jak coraz wyraźniej widać, przekierowanego na filogermanizm Wrocławia. Na „szczęście”, przez wieki sprawdza się sarkastyczne powiedzenie Poety, o Polaku, który i przed szkodą i po szkodzie głupi.