Świadkowie zdarzenia sfilmowali zajście, na nagraniu było widać numery rejestracyjne wozu. Sprawa została zgłoszona na policję, która w środę o godz. 1:00 dokonała zatrzymania sprawcy wypadku. Warszawska policja podała, że to 44-letni mężczyzna. Do wiadomości publicznej nie podano jednak najważniejszej informacji – o jego miejscu pracy.
Dziś „Gazeta Wyborcza”, powołując się na informacje z ABW, podała, że człowiek, który wjechał w demonstracje jest pracownikiem agencji z wieloletnim stażem.
Co na to policja? Jak zawsze – chowa głowę w piasek. – Nie komentujemy miejsca zatrudnienia zatrzymywanych osób. Proszę z tym pytaniem zwracać się do rzecznika koordynatora służb specjalnych – mówi „Wyborczej” podinsp. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Informator „GW” z ABW przyznał, że sprawca został już zawieszony w obowiązkach służbowych i toczy się wobec niego postępowanie dyscyplinarne.<
Sprawę potrącenia badała najpierw Prokuratura Rejonowa w Warszawie. Jak poinformowała jednak Alicja Gajewska, rzeczniczka tej instytucji, śledztwo zostało błyskawicznie przeniesione na wyższy szczebel – do Prokuratury Okręgowej. Dlaczego? Być może po to, aby zwierzchnik wszystkich prokuratorów miał odpowiednia sterowność, jeśli chodzi o postępowanie.
Minister spraw wewnętrznych i administracji zapowiedział już „stanowczą reakcję państwa” wobec protestujących: „Agresywne i wulgarne zachowanie uczestników demonstracji, dewastowanie kościołów, profanacje miejsc kultu religijnego oraz pomników i tablic, upamiętniających wybitne osoby lub ważne wydarzenia w przestrzeni publicznej, spotkają się ze zdecydowaną reakcją funkcjonariuszy Policji” – mówił Mariusz Kamiński.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…