„Jesteśmy absolutnie oddani sprawie likwidacji długoterminowego bezrobocia młodych i zbudowania kraju ludzi pracy, gdzie nikt nie jest definiowany przez swoje miejsce urodzenia i każdy może rozwijać swój potencjał” – ogłosił minister w gabinecie premiera, Matt Hancock. Można odnieść wrażenie, że jego pryncypialny egalitaryzm nie wzbudził zaufania opozycji, gdyż w następnym zdaniu Hancock zapowiedział likwidację „kultury zasiłków wplecionej w tkankę najsłabszych brytyjskich społeczności”.
Rząd chce mieć pewność, że „każda młoda osoba uczy się albo pracuje”, albowiem „życie na zasiłku po prostu przestanie być opcją”.
Jeśli chodzi o konkrety: rząd planuje każdego obywatela w wieku 18-21, który zgłosił się do urzędu pracy, wysyłać na trzytygodniowy obóz w stylu – jak pisze lewicowy dziennik „The Guardian” – „boot camps”, czyli ekstremalnych amerykańskich obozów wojskowych dla rekrutów. Z tym, że na obozach torystowskich młodzi Brytyjczycy będą uczyć się pisania podań o pracę i korzystnej autoprezentacji na rozmowach wstępnych. Jeśli odmówią udziału w szkoleniu, stracą prawo do zasiłków.
Według najnowszych danych, bezrobocie wśród młodzieży w wieku 18-24 osiągnęło w Wielkiej Brytanii poziom 14,3 proc. Torystowskie przekonanie, iż problem tej skali da się rozwiązać poprzez naukę pisania listów motywacyjnych zdaje się należeć do odważnych. Tego samego zdania jest lider wyścigu o przywództwo w Labour Party, Jeremy Corbyn. Komentując rządowe propozycje, rzecznik Corbyna stwierdził: „Rząd odbiera młodym ludziom możliwość uczenia się i zarabiania, i wini ich za ich sytuację. Proponuje im więcej darmowej pracy i mniej praw. Młodzież tego nie zaakceptuje i posłowie Labour Party też nie”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
napalm.
życie z zasiłków wśród młodych ludzi w wielkiej brytanii jest rosnącym trendem – po co iść do pracy czy się uczyć po ukończeniu 17 roku życia, skoro można machnąć bachora albo i kilka i mieć i mieszkanie komunalne bądź zasiłek mieszkaniowy na prywatny wynajem, pieniądze „na dzieci” i zasiłek dla bezrobotnych. i zarzekać się w urzędzie pracy, że przecież nie ma dla osobnika/osobniczki pracy (jak może być dla kogoś, kto ma problemy z opanowaniem ojczystego języka na poziomie podstawowym i zero jakichkolwiek umiejętności pozwalających podjąć sensowną pracę?), „bo dzieci” i „niech immigranci zapierdalają”. słyszałem i widziałem to nie raz.
a potem drą mordy na manifestacjach ukip i bnp, że „they took our jobs”.
zapędy rządu camerona są okrutne, ale proceder pasożytowania na zasiłkach też trzeba ukrócić.
Co proponujesz?