Średnio biorąc, każdy konsument na świecie zjada tygodniowo ilość plastiku i tworzyw sztucznych wielkości karty kredytowej. Dowodzi tego zatrważający raport WWF i opracowania australijskich naukowców.
Dr Thava Palanismi, który kieruje zespołem badawczym, powiedział, w rozmowie z dziennikarzami portalu 9news.com.au, że każdy człowiek, średnio, spożywa ekwiwalent jednej karty kredytowej w tygodniu.
– Jest oczywiste, że substancje te mają właściwości rakotwórcze i że zaburzają funkcjonowanie układu hormonalnego – dodał naukowiec.
Dokument sporządzony przez specjalistów z australijskiego uniwersytetu w Newcastle to wnioski z drobiazgowej analizy kilkudziesięciu już przeprowadzonych badań. Najważniejszym z nich jest totalna wszechobecność plastiku. Abstrahując od takich lokalizacji dno Rowu Mariańskiego – najgłębszego miejsca na kuli ziemskiej, czy lody Arktyki, albo trudno dostępne rejony Pirenejów, plastik mamy też na talerzu, czy raczej w szklance. Niemal 90 proc. plastiku, który trafia do naszych organizmów pochodzi z butelkowanej lub kranowej wody; w następnej kolejności najwięcej przyjmujemy go z solą, owocami morza, rybami i w piwie. Zdaniem ekspertów, w skali roku spożywamy ponad 100 tys. cząsteczek plastiku, łącznie ok. 250 gramów.
Dramatyczny poziom zanieczyszczenia środowiska naturalnego plastikiem nie jest tematem nowym, wielokrotnie bywało to tematem rozpraw naukowych. Jednak raport australijskich uczonych po raz pierwszy określa precyzyjnie poziom globalnego zagrożenia toksykologicznego przed jakim staje ludzka cywilizacja.
Każdego roku do mórz i oceanów trafia około 8 mln ton plastiku. Według szacunków ONZ, w 2050 r. odpadów będzie tam więcej niż ryb. To także ma bardzo duże znaczenie z żywieniowego punktu widzenia. 57 proc. obecnych w morzu plastikowych zanieczyszczeń, to włókna syntetyczne z pranych i płukanych tkanin. Są szczególnie groźne ze względu na mikroskopijne rozmiary. Odkładają się w organizmach ryb, są rozpylane przez fale w powietrzu. W ten sposób trafiają nie tylko do naszych żołądków, ale również do układu oddechowego.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Przekaz jest ponadto bardzo enigmatyczny. Przydałoby się pokazać, że (a raczej „czy”) „plastiki” (bardzo ogólne pojęcie) odkładają się w naszym organizmie, w jakich miejscach, w jaki sposób wpływają na układ hormonalny, na czym polega „oczywiste” działanie onkogenne itd. Oryginalne artykuły są daleko bardziej powściągliwe.
Proponuję też poprawić błąd w nazwisku: chodzi o Thavamani Palanisami. Artykuł z 2018 dostępny jest w researchgate.net. W podrozdziale 2 tej pracy, są wymienione zagrożenia zdrowotne dla ludzi, związane z zawartością w polimerach (plastikach) pozostałości monomerów (z procesu produkcyjnego) lub wpływem polimerów uwalnianych do środowiska w trakcie produkcji. Nie zauważyłem, by autorzy napisali o wpływie rozdrobnionych plastików (mikroplastikach) na zdrowie ludzi. W trakcie degradacji (prowadzonej przez mikroorganizmy) powstają różnego rodzaju związki przejściowe, ale ich wpływ na zdrowie ludzi nie jest dokładnie określony.
Najnowszy artykuł (Kala Senathirajah, Thava Palanisami) omawiany tu: https://www.newcastle.edu.au/newsroom/featured-news/plastic-ingestion-by-people-could-be-equating-to-a-credit-card-a-week/how-much-microplastics-are-we-ingesting-estimation-of-the-mass-of-microplastics-ingested
to raczej metaanaliza, przegląd baz danych i dostępnych publikacji.
Są też głosy przeciwne, np. w: https://phys.org/news/2019-06-consume-credit-card-worth-plastic.html
„Based on the evidence that is currently available, I do not think that health effects of microplastics are a major concern,” Alastair Grant, a professor of ecology at the University of East Anglia told AFP. – co nie znaczy, jak zaraz zastrzega, że nie jest to problem globalny i poważny. Większe jednak znaczenie mają odpady z krajów bogatej północy wysyłanych do biednego południa. Przy okazji: Chiny przestają być odbiorcą odpadów, podobnie jak kraje azjatyckie. Stąd problem krajów zachodnich.
Rozwiązanie jest proste koncepcyjnie, ale trudne do wprowadzenia w istniejącym układzie: rezygnacja z plastików węglowodorowych, pochodzących z kopalin.
Kolego Jaceju, pierwszy z brzegu: https://www.youtube.com/watch?v=FGFGvDUSxy8
Nie wątpię, że codzienni konsumenci marketów i bazarów się do tego przyczyniają.
Niemniej nie mam wątpliwości, że dużo większym obciążeniem dla naszej planety jest przykładowo: (1) przemysł militarny, (2) bezsensowna konsumpcja coraz to nowych gadżetów, niewiele lub niczym nie różniących się od tych, z poprzedniego tygodnia, (3) przemysł „kulturowy” (entertainment etc).
Nie sądzę, by kapitalizm z tym sobie poradził. Jeśli nawet ograniczy się, to kosztem naszej wolności (co już zresztą widać). Koszty ochrony zmieni przerzucane są na społeczeństwa, a zyski z tego „interesu” trafiają do korporacji.
Kapitalizm ma sobie z tym poradzić?! Przecież on z tego żyje!
W ciekawych czasach przyszło nam żyć …