Gazeta Wyborcza doniosła, iż radomska kuria zawiadomiła tamtejszą prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na seksualnym wykorzystywaniu dzieci przez ks. Stanisława Sikorskiego. Jest to postać dobrze znana w diecezji, zwłaszcza ze swojego antykomunistycznego zaangażowania w latach 80. minionego wieku.
Stanisław Sikorski był wikarym w parafii św. Barbary w Pionkach od 1980 r. Wyborcza wylicza jego dokonania: wydawał pisma Barykada i Robotnik, uczestniczył w demonstracjach po pogrzebie Popiełuszki, organizował msze za ojczyznę oraz Komitet Pomocy Internowanym w Pionkach, działał w podziemnej grupie Morwa, współtworzył Klub Inteligencji Katolickiej. Współpracował blisko z Konfederacją Polski Niepodległej nieodżałowanego Leszka Moczulskiego, jak również z prawicową sektą zwaną Polską Partią Niepodległościową. Był także kapelanem Regionu NSZZ „S” Ziemia Radomska.
Elementy, które zakłócają ten „piękny” kombatancki krajobraz dotychczasowego dorobku Sikorskiego wypłynęły bardzo niedawno, przy okazji wręczania mu specjalnego odznaczenia przez prezydenta Andrzeja Dudę.
„Gdy zobaczyłem transmisję, łzy mi popłynęły po twarzy. Wszystko wróciło” – wyjaśniła ofiara księdza dziennikarzowi GW. Mężczyzna ten ma dziś 40 lat, gdy był molestowany przez księdza był dziewięcioletnim chłopcem, służył w kościele jako ministrant.
„To było na zimowisku dla ministrantów. Ksiądz tak to organizował, żeby spać na sąsiednim materacu, mówił, żeby nie zapinać śpiworów, bo ciepło. W nocy wkładał mi ręce w slipki. Byłem cały sparaliżowany strachem. Udawałem, że śpię” – cytuje wypowiedź ofiary portal TVN24.pl.
Dalej mężczyzna opisywał również jak Sikorski, pod pretekstem dbałości o higienę dzieci, brał wspólnie z nimi prysznic i udzielał szczegółowych instrukcji, w jaki sposób należy zadbać o czystość genitaliów, przy okazji dotykając ich. Według niego ksiądz miał być „silny”, „wysportowany”, „towarzyski”, „poważany” i „lubiany”.
„Jako kilkuletnie dziecko bałem się zaprotestować, powiedzieć jemu czy komukolwiek z rodziny. Teraz dopiero widzę, że nie byłem sam” – mówi rozmówca dziennika.
GW informuje również, że „już kilka lat temu zawiadomienie w sprawie księdza Sikorskiego złożył inny mężczyzna”, który także był molestowany jako dziewięcioletnie dziecko. Ksiądz zwabił go na plebanię propozycją wspólnego oglądania bajek po czym zdjął z chłopca odzież.
„Zabawiał się mną i wtedy do pokoju weszła siostra zakonna. Musiała widzieć, co się dzieje. Ksiądz wybiegł za nią, a krótko potem przeniesiono go na inną parafię” – wyjawia drugi z rozmówców gazety cytowany także przez portal TVN24.pl.
Z informacji zamieszczonych w GW wynika, że „o przypadkach molestowania przez księdza Sikorskiego zawiadomił kurię już w 2013 roku. Był wtedy też przesłuchiwany przez delegata z Lublina”.
„Nic mi nie przekazano, a ksiądz dalej pracuje na parafii i ma kontakt z dziećmi” – wskazuje, mówiąc o tym, co działo się dalej.
Ponoć biskup odpowiedzialny z diecezję, w której pracuje ks. Sikorski podjął z nim rozmowę już wówczas, lecz ten ostatni zaprzeczył wszystkim oskarżeniom. Dopiero teraz, po kolejnym zgłoszeniu, kuria zdecydowała się wysłać zawiadomienie do prokuratury. To jednak krok wyłącznie symboliczny. Przestępstwo uległo bowiem przedawnieniu.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
Można dojść do wniosku, że cały ten styropian to zrobili pedofile, bo wredna komuna ich ścigała. Ale co Se użyli przez 30 lat wolności to ich.