Dziennikarze czołowych amerykańskich gazet New York Times, Washington Post i Wall Street Journal muszą pożegnać się z Chinami: władze unieważniły ich lokalne legitymacje. Razem 13 reporterów będzie musiało wrócić do domu. Oba wielkie kraje kłócą się o opowieść o pandemii. To, co sugerują Chińczycy, nie jest teorią spiskową, jak utrzymują Amerykanie, bo właściwie nie mieści się w definicji. Ale pekińska wersja ma fabularne odnogi, które wyglądają podejrzanie.
O co chodzi Chińczykom? Dlaczego wyjeżdżają z tezą, że pandemia narodziła się w Stanach Zjednoczonych? Czy są wariatami? Podłymi propagandystami? Kierują nimi najniższe uczucia? Według mediów, Chiny złośliwie sieją teorie spiskowe. Podniosły się u nas rytualne głosy, że wszystkiemu jest winien Putin, a ci, którzy podejrzewają, że epidemia wzięła się skądinąd niż z Chin, to nieświadome końcówki jego oślizłych macek. Na szczęście Polacy są ostrzeżeni. Powstały nawet internetowe rankingi teorii spiskowych.
Według definicji teorii spiskowej, musi w niej występować element ukrywania czegoś przed ludźmi. Chiny właściwie nie zarzucają Amerykanom, że zataili epidemię Covid-19, która miała wybuchnąć w USA w sierpniu-wrześniu zeszłego roku, tylko, że jej nie zauważyli. Interpretuje się to na ogół jako propagandowe kontruderzenie Chińczyków, którzy nie mogli znieść ciągłego nazywania w Stanach koronawirusa „chińskim”, „Made in China” itp. Ich zdaniem, takie stawianie sprawy prowadzi do rasizmu i nie odpowiada prawdzie. O zachodniej jeździe po Chinach pisał u nas Jarosław Pietrzak.
Było ich 300
Tłem chińskiej wizji jest wojna handlowa, którą prezydent Trump wydał Państwu Środka, ale w centrum obrazu widać raczej amerykańskie niedbalstwo, niż jakąś przemyślaną strategię. 12 marca dr Robert Redfield, szef CDC (Centers for Disease Control and Prevention) – centralnego organu USA koordynującego walkę z wirusem, powiedział, że w ubiegłym roku niektórych pacjentów, którzy mieli umrzeć na grypę, źle zdiagnozowano. Dopiero po ekshumacjach i ponownym przebadaniu okazało się, że to ofiary Covid-19. Redfield wskazał wrzesień 2019 r. jako prawdopodobny początek epidemii, lecz nie podał szczegółów.
Rzecznik chińskiej dyplomacji Zhao Lijian zadawał wtedy z Pekinu natychmiastowe pytania: „Gdzie jest pacjent zero? Ile było ofiar?”. To pasowało mu do do tezy, że epidemia nie zrodziła się w Wuhan w listopadzie, jak wszyscy dziś myślą, tylko w Stanach, w sierpniu-wrześniu. Zarazę do Wuhan mieli przywlec amerykańscy żołnierze, którzy prawie do końca października uczestniczyli w miejscowych Igrzyskach Wojskowych. Było ich 300, wychodzili na miasto, a jeśli część była zarażona…
100 proc. bio
Biały Dom wyśmiał te pytania i na żadne nie odpowiedział. A Amerykanie mogli przegapić początek epidemii. Już zdarzało się w historii plag wirusowych, że miejsce, które wydawało się wielkim ogniskiem, nie było nim wcale. Wygląda też, że Stany Zjednoczone są słabo przygotowane. Imperium działało nieświadomie. Nie wiadomo, jaka była skala pomyłek diagnostycznych. Pekin podejrzewa Pentagon, że nie badał jak trzeba swoich ludzi, bo nie wiedział, że trzeba.
W prasie internetowej przypuszczalne amerykańskie pochodzenie zarazy szybko obrosło koroną teoretycznych odrostów opartych na domysłach i analizach, zależnych czasem od pozycji na mapie. Teoria, jakoby Amerykanie mieli „stworzyć” tego koronawirusa drogą jakiejś inżynierii natrafia na poważne trudności. Atak biologiczny na przeciwnika wojny handlowej? To się wydaje za grube, a poza tym znawcy przekonują, że w kodzie genomu wirusa byłoby widać ludzką interwencję. Nie są politykami, nie muszą kłamać. Według nauki, koronawirus jest 100 proc. bio, beztroskim dzieckiem natury.
Fort Detrick
Zwolennicy teorii „sztucznego” wirusa wskazują na kłopoty administracji amerykańskiej z bazą Fort Detrick, Maryland. To były ośrodek doskonalenia śmiercionośnych broni biologicznych. Tu badano wirusy nietoperzy, aż Stany Zjednoczone podpisały układ o niestosowaniu takich broni i Fort Detrick ograniczył działalność. Według źródeł amerykańskich, sporo zeń wyniesiono, w tym materiał biologiczny.
Ale to było dawno. Latem zeszłego roku usłyszano o dawnej bazie jeszcze raz, gdy zakazano tam badać ebolę i inne niebezpieczne wirusy: niektóre gdzieś ginęły. Ale dlaczego koronawirus miałby pochodzić właśnie stamtąd? Aż tak zaawansowanych eksperymentów tam nie robiono. Zarazek był najpewniej odzwierzęcy, mógł się pojawić w każdym zakątku Ameryki. Jest zresztą typowy dla tego regionu świata, jeśli wierzyć cytowanym naukowcom z Dalekiego Wschodu.
Teoria hard
Jedną z odnóg ogólnych podejrzeń stanowi też tradycyjne spoglądnie w kierunku Izraela. Impulsem do oskarżeń było ogłoszenie w lutym, że Izraelczycy mają prawie gotową szczepionkę na koronawirusa. Skoro już mają, to dlatego, że wszystko wiedzieli – sugerują niektórzy autorzy. Podają przykład amerykańsko-izraelskiego wirusa komputerowego Stuxnet, który miał uderzyć w Iran, ale przyniósł szkody na całym świecie, cytują wysoko postawionych przedstawicieli lobby pro-izraelskiego wyrażających satysfakcję z liczby ofiar koronawirusa w Iranie. To za mało.
Laboratorium z północnego Izraela, które wyrwało się przed orkiestrę, podlega ministerstwu rolnictwa, nie obrony. W lutym rzeczywiście ogłosiło, że „za kilka tygodni” będzie miało szczepionkę na koronawirusa, lecz w tzw. międzyczasie znacznie spuściło z tonu. Możliwe, że nasz koronawirus jest prawie doskonałym bliźniakiem zarazka wywołującego bronchit u kur, ale od tego do szczepionki jeszcze daleko. Podany termin jest nierealistyczny, nawet gdyby prace były zaawansowane. Izraelczycy wyskoczyli z tym jak filip z konopi, to wszystko. Iran cierpi, ale nie jest jedyną ofiarą wirusa.
Rzeczywiście, Mark Dubowitz, dyrektor wykonawczy amerykańskiej organizacji proizraelskiej Fundacji Obrony Demokracji (FDD), pisał na Twitterze, że „koronawirus robi to, do czego niezdolne były sankcje amerykańskie: wstrzymał irański eksport pozanaftowy”, w czym można ujrzeć satysfakcję, ale najważniejsze było jego przekonanie, że „koronawirusa rozsiewa Iran”, a to jest dopuszczalną formą teorii spiskowej, marginalną zresztą. W każdym razie, teoria antyizraelska wygląda, jakby bliżej jej było do Protokołów Mędrców Syjonu (dziejowego wzorca teorii spiskowej), niż do faktów. Irańczycy nie rozdrabniają się na ogół, głoszą, że to Ameryka ściągnęła „to diabelstwo” na naszą planetę.
Wielkie moce
Teorie spiskowe dzielą się na oficjalne i nieoficjalne, do przyjęcia i do odrzucenia. Ich elementy, jak przypisywanie destrukcyjnej wszechmocy wyznaczonej grupie, krążą po obu stronach barykady. Np. ci, którzy pogardliwie wyśmiewają się z obsesji PiSu „to wina Tuska”, biorą poważnie doniesienia, według których knujący Putin jest odpowiedzialny za onanizm w Paryżu. Amerykańsko-chińskie szarpanie się w sprawie usuwania Chińczyków pracujących w chińsko-amerykańskich mediach i późniejsze retorsje mocno podniosły ton w sprawie, która w zasadzie mało kogo dziś interesuje. Co za różnica, skąd to się konkretnie wzięło, skoro już jest?
Tym niemniej Amerykanie ulegli europejskim namowom i w nieujawnionej skali zmniejszą swój udział w przewidzianych na przyszłe miesiące wielkich manewrach wojsk lądowych USA na naszym zabarykadowanym kontynencie. Przemarsz wojsk miał sprawdzić drogę czołgów z Zachodu do granicy Rosji w krajach bałtyckich, czy mosty wytrzymają, itp. Od lutego we włoskich, francuskich i niemieckich portach wyładowywano sprzęt, a pierwsze jednostki z Ameryki zaczęły lądować na początku marca. Oczywiście nikt oficjalnie nie podejrzewa Amerykanów o rozsiewanie wirusa, ale mogą to robić nieświadomie. Ich wojsko jest jednak trochę podejrzane, mimo wszystkich zaprzeczeń.
Stany Zjednoczone postanowiły jednocześnie, że „bezpieczna wirusowo” część lotnicza ćwiczeń Defender Europe 2020 jednak się odbędzie w pełnej skali. Lecą do nas strategiczne, „niewidzialne” i bardzo drogie bombowce amerykańskie B-2 Spirit. Każdy może przenosić po 16 bomb termonuklearnych typu B-61 lub B-83. To z grubsza 1200 bomb na Hiroszimę w jednym samolocie. Rosja oczywiście sądzi, że to niepotrzebne w obecnej sytuacji. Wpływ obecności amerykańskich żołnierzy w Europie na rozpowszechnienie się koronawirusa jest raczej marginalny i dzięki ćwiczeniu nalotów atomowych taki pozostanie.
Historie pandemiczne
W tak wyjątkowych warunkach walka różnych propagand wygląda trochę komiksowo. Trump nie wahał się obrzucać Chin „winą” za epidemię, teraz nadchodzi chińska kontra, w postaci opowieści alternatywnej. Powiedziałoby się, że zaraz oba mocarstwa zaczną rozbijać garnki wiszące na płocie. Chiny jednocześnie pomagają, komu mogą. Amerykanie nie wypadają na geniuszy. Dopóki nie zrobią odpowiednich badań nad przebiegiem epidemii, kwestia pierwotnego ogniska pandemii pozostaje właściwie otwarta i drugorzędna. Trump tymczasem postanowił zwalczać chorobę lekarstwem stosownym przez Chińczyków, chlorochiną, co wygląda paradoksalnie na tle jego antychińskich wyskoków.
Teorie spiskowe, ciemne opowieści, zawsze towarzyszyły uniwersalnym katastrofom, są więc czymś naturalnym. Opierają się często na różnych niedomówieniach władzy, prawie zrozumiałych w tym zamęcie. Niektóre, napiętnowane z początku, potwierdzają się w przyszłości, ale z braku twardych dowodów lub sensu wszystkie są wątpliwe.
Para-demokracja
Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…
5 teorii konspiracyjnych, które okazały się prawdziwe ŚWIAT NA DŁONI)
„Na całym świecie działa przeciwko nam jeden wielki spisek. Jest to wysoce wydajna maszyna, która łączy militarne, dyplomatyczne, wywiadowcze, ekonomiczne, naukowe i polityczne operacje” – miał powiedzieć prezydent USA John F. Kennedy na krótko przed swoją śmiercią. I chyba wiedział, co mówi. Oto kilka dowodów.
Czy amerykańskie władze naprawdę pozwoliły dziesiątkom czarnoskórych umrzeć na chorobę weneryczną? Czy poświęciły życie przypadkowych obywateli podczas sfingowanych ataków terrorystycznych? Jak to było w rzeczywistości z 300 dziećmi zabitymi przez irackich żołnierzy? Czy zbiegli naziści naprawdę pomagali NASA w zdobywaniu kosmosu? Wraz z magazynem „Świat na dłoni” przedstawiamy 5 teorii konspiracyjnych, które okazały się prawdziwe.
Eksperyment z syfilisem w Tuskegee
Kiedy: od 1932 do 1972 r.
O co chodziło: eksperymenty przeprowadzone na 400 Afroamerykanach zakażonych syfilisem. Badani byli niewykształconymi farmerami – większość z nich nawet nie wiedziała o swojej chorobie. Zamiast leków podawano im placebo.
Cel projektu: obserwacja przebiegu trzeciej fazy syfilisu u czarnoskórych, podczas której może dojść do wystąpienia paraliżu, chorób serca, ślepoty lub niepoczytalności.
Skutki: podczas eksperymentu zmarło 20 mężczyzn, kolejnych 100 straciło życie w wyniku komplikacji związanych z chorobą, 40 zaraziło swoje żony, które urodziły 19 dzieci z wrodzonym syfilisem.
Kiedy ujawniono prawdę: W maju 1997 roku – opowiedział o tym ówczesny prezydent USA Bill Clinton.
Prezydent Bill Clinton publicznie, przed kamerami telewizyjnymi przeprosił ofiary eksperymentu (fot. Świat na dłoni)
Operacja Northwoods
Kiedy: marzec 1962 r.
O co chodziło: sztab generalny sił zbrojnych USA stworzył tajny dokument, w którym proponowano przeprowadzenie ataków terrorystycznych nad Zatoką Meksykańską, uzasadniających interwencję wojskową przeciw Kubie.
Cel projektu: celem było pozyskanie poparcia społeczeństwa amerykańskiego dla inwazji wojskowej na Kubę. Operacja obejmowała sfingowane akcje terrorystyczne na terenie USA wymierzone przeciw własnym obywatelom. Liczono się z możliwością utraty życia przez setki ludzi. Planowano ataki terrorystyczne na Florydzie i w Waszyngtonie, wzniecanie pożarów lub porwanie samolotu.
Skutki: minister obrony Robert McNamara i prezydent John F. Kennedy odrzucili plan. Operacja Northwoods nie została nigdy zrealizowana.
Kiedy ujawniono prawdę: W 2001 roku.
Amerykanie planowali ataki terrorystyczne na własnym terytorium i przeciw własnym obywatelom (fot. Świat na dłoni)
CIĄG DALSZY W ARTYKULE 5 TEORII KONSPIRACYJNYCH KTÓRE OKAZAŁA SIĘ PRAWDZIWE.POZDRAWIAM
Jestem zafascynowany eksperymentem quasi wojskowym pn. COVID-19, dlaczego? Ano widzimy na własne oczy jak coś tak maleńkiego i w gruncie rzeczy taniego sparaliżowało cały świat i powolutku rozwala całą jego doktrynę gospodarczą, nie potrzeba było zamachów, skomplikowanych siatek terrorystycznych czy innego gów.na które i tak działało by BARDZO lokalnie, mały „stworek” załatwił to po mistrzowsku!!!!
Teraz drodzy internauci wiecie już dlaczego tak tępi się broń biologiczną czy chemiczną, wiecie już dlaczego zachodnie rządy tak potępiają użycie owej broni a nie obruszają się na „zwykłe” dziesiątkowanie ludzkości dronami, czołgami, kałachami czy innym żelastwem? Ano jak nie wiecie to wyciągnijcie wnioski z obecnej zarazy — takie cósik jak COVID -19 można stworzyć w biednym kraju, w maleńkim laboratorium za psie pieniądze tylko trza se przygotować od razu antidotum i hulaj dusza na nie lubianego sąsiada!!!!! Nierealne? Realne do bólu i tylko czekać jak dysponujący praktycznie nieograniczonymi środkami (saudyjskimi) różnej maści mułłowie czy ktokolwiek inny zaczną się w to bawić…………..
Jeszcze raz — aby wyprodukować klasyczną broń trzeba mieć surowce, fabryki, teren, rozbudowaną logistykę itd., aby wyprodukować ustrojstwo pn. „jakiś korona wirus” trza mieć laboratorium wielkości garażu i arcy zdolnego biologa, wprawdzie z innej bajki ale pamiętacie jak tworzył „amfę” bohater pewnego serialu? Przygotujmy się na „więcej” drodzy ludkowie……………….
Pamiętacie „12 Małp” Terry Giliama i co zrobił w owym filmie niejaki dr. Peters grany przez Davida Morsea? Wielcy artyści to jednak WIELCY wizjonerzy droga publiko, krótki opis filmu: „Więzień zostaje wysłany w przeszłość, aby zapobiec wybuchowi epidemii, która prawie zniszczyła ludzkość”………………….
W więżnia nie wierzę ale w jakiegoś dr. Petersa jak najbardziej……………….
Starożytni mawiali, że w przyrodzie wszystko jest możliwe, ale nic się sami nie dzieje. I jeszcze, że ten zrobił, kto na tym skorzystał.
A na poparcie teorii spiskowych warto przypomnieć, jak Hamerykańce badali skutki napromieniowania w czasie prób bomb jądrowych.